Marek Budzisz Marek Budzisz
1652
BLOG

Jak Rosja może pomóc Europie, (czyli Niemcom i Francji) rozwiązać problem emigracyjny.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

W Rosji demografia znów przypomina o sobie. Mówi o tym minister Maksim Topilin, odpowiadający w rosyjskim rządzie za sprawy społeczne, w wywiadzie dla oficjalne Rossijskiej Gaziety.[1]

Otóż jego zdaniem „kolosalnym sukcesem” będzie, jeśli w bieżącym 2018 roku urodzi się w Rosji tyle samo dzieci, co w roku poprzednim. Szkopuł w tym, że w 2017 odnotowano znaczący spadek. W porównaniu do 2016 spadek był znaczny o 10-11 %. Perspektywy, przed którymi stoi Rosja, są w jego opinii nie czarne, ale katastroficzne. Otóż w ciągu najbliższych lat, a precyzyjnie do 2032 roku liczba kobiet w Rosji będących w wieku, w którym najczęściej rodzi się dzieci (21 – 39 lat) zmniejszy się o niemal 30 % (dokładnie o 28 %). W takiej sytuacji jedyną próbą zaradzenia tej sytuacji może być przekonanie rosyjskich rodzin, aby miały większą liczbę dzieci. Ale i w tym przypadku perspektywy są nienajlepsze, jako, że nawet oficjalne statystyki odnotowują kolejny rok spadku dochodów do dyspozycji rosyjskich rodzin, a wiadomo, że mroczne perspektywy ekonomiczne nie wpływają korzystnie na skłonność do prokreacji. Topilin mówi, że myślenie, iż uda się zwiększyć „współczynnik dzietności” do takiego poziomu, iż zahamuje to spadek liczby ludności w Rosji to raczej fantastyka niźli realny świat. I dodatkowo zwraca uwagę, że trzeba podjąć działania, aby zmniejszyć wskaźnik śmiertelności. I jego zdaniem, jeśli w następnych 5 – 6 latach liczba zgonów w Rosji, w szczególności wśród mężczyzn (tryb życia) nie zmniejszy się znacząco, to znaczy przynajmniej do poziomu 1,5 miliona rocznie (obecnie 1,8 mln), to sytuacja znacznie, ale to znacznie się pogorszy. Wiele wskazuje na to, że rosyjski rząd i prezydent mają pełną świadomość sytuacji. Od miesięcy w Rosji mówi się o wzroście nakładów na ochronę zdrowia i potrzebę zwiększenia pomocy państwowej dla młodych małżeństw. W Rosji funkcjonuje odpowiednik naszego 500+, nazywany kapitałem macierzyńskim. Ostatnio prezydent Putin mówił o potrzebie jego podniesienia. Problem wszak w braku pieniędzy i, warto to otwarcie powiedzieć, dość niewielkiej, mimo oficjalnych deklaracji skuteczności dotychczas przyjmowanych rozwiązań.

            Inni eksperci, tacy jak Anatolij Wiszniewski dyrektor Instytutu Demografii moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomii, mówi, że dotychczas spadek liczby ludności w Rosji udawało się zahamować głównie w efekcie emigracji, ale w najbliższej przyszłości „zasoby” w tym zakresie się skurczą i Rosji grozi powtórka z sytuacji, którą już raz odnotowała.[2] W latach 1993 – 2007 liczba ludności malała, a napływ emigrantów, w sporej części Rosjan zamieszkujących kraje powstałe po rozpadzie ZSRR był w stanie kompensować jedynie jakieś 60 % spadku. Ale na początku nowego tysiąclecia Rosja przeżywała ekonomiczny boom, a teraz sytuacja wygląda nieco inaczej. Wiszniewski nie dodaje, a trzeba o tym pamiętać, że np. przyłączenie Krymu powiększyło liczbę ludności Federacji o jakieś 1,5 mln osób i był to znaczący, jednorazowy zastrzyk a teraz te źródła zdają się już być wyczerpane.

Wiszniewski jest, łagodnie rzecz nazywając, sceptyczny, jeśli idzie o skuteczność polityki rosyjskiego rządu. W jego opinii bodźce finansowe w wysokorozwiniętych krajach (powołuje się tutaj na przykład Niemiec) generalnie nie działają, w Rosji, nawet znaczny wzrost nakładów na tę sferę życia nie przyniesie przełomu. Choć, jak stwierdza, są obszary, które budzą trwogę. I tak, przywołuje oficjalne dane statystyczne na temat przewidywanej długości życia mężczyzn i kobiet, którzy mają 65 lat. W przypadku tych pierwszych statystycznie czeka ich jeszcze 13,1 lat życia. I jest to wskaźnik porównywalny z rokiem 1960! Oczywiście te 13 lat przeżyje statystyczny Rosjanin o ile „dociągnie” do wieku emerytalnego. O tym, że nie jest to powszechne zjawisko świadczy średnia długość życia rosyjskiego mężczyzny – 66, 5 roku (kobiet 77 lat). Rosyjski demograf porównuje te dane do Hiszpanii, w której w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, jak argumentuje, wskaźniki długości życia porównywalne były do tych odnotowywanych w ZSRR. I jak zauważa, od tego czasu w Rosji nic się nie zmieniło, podczas gdy mieszkańcy Madrytu czy Sewilli, mogą cieszyć się tym, że statystyczna średnia długość ich życia wzrosła o 8 lat.

Podobnie niepokojące dane napływają z rynku pracy. Na emeryturę przechodzić zaczynają roczniki urodzone w trakcie powojennego boomu demograficznego. I w efekcie w połowie następnej dekady na 100 pracujących w Rosji będzie 45 emerytów, podczas gdy obecnie wskaźnik ten wynosi 36 osób. I byłoby jego zdaniem jeszcze gorzej, gdyby nie napływ emigrantów. W latach 1993 – 2008 ludność Rosji zmniejszyła się o 5,2 mln osób, ale gdyby nie było emigracji, to spadek byłby znacznie głębszy – 13,2 mln. I zdaniem rosyjskiego demografa to jedyne lekarstwo, które władze są w stanie zaaplikować. I trzeba to już zacząć robić, bo tylko po to, aby zniwelować spadek liczby ludności do Rosji musi corocznie przyjechać przynajmniej 500 tys. osób. Wszystkie inne środki – takie jak mówienie o wzroście liczby narodzin w rosyjskich rodzinach to mrzonki. Jeśli nie będzie znaczącej emigracji, to, uważa, w Rosji zacznie brakować rąk do pracy, a system emerytalny przeżywał będzie napięcia. O napięciach, a nawet kompletnym załamaniu się tego systemu wielokrotnie mówił już były minister finansów Kudrin, proponujący od wielu miesięcy podniesienie wieku emerytalnego, ale póki, co, władze nie decydują się na taki ruch.

Jeśli poważnie potraktować wezwania do zwiększenia strumienia emigrantów napływających do Rosji, to naturalnym jest pytanie, z jakich krajów ludzie chcący przyjechać mieliby pochodzić? W jego opinii „demograficzny zasób” takich krajów jak Tadżykistan czy Uzbekistan, z których do tej pory rekrutowało się gros napływających do Rosji jest w praktyce wyczerpany. Jeśli chodzi o Chińczyków, to rosyjski demograf jest przeciwny i mówi głośno o tym, o czym w Rosji chyba wszyscy myślą – „ich znaczący napływ oznaczał będzie konieczność oddania im w niedalekiej przyszłości części naszego terytorium”. Skąd, zatem mają przybywać? I tu zaczynają się, potocznie mówiąc, schody. Otóż Wiszniewski jest zdania, że najlepiej ściągać emigrantów z różnych krajów – i z Afryki, i z krajów arabskich, a nawet, ale rozważnie, z Chin. Powołuje się w tym wypadku na przykład amerykańskiej polityki migracyjnej i zwraca uwagę, że Waszyngton wprowadził kwoty w tym względzie. Proponuje, aby Rosja poszła w jego ślady i przy okazji pyta retorycznie, – jeśli uchodźcy ekonomiczni mogą przyjeżdżać do Francji i Niemiec, to, dlaczego nie mogą zasilić Rosji? W pierwszym pokoleniu nie będzie, jak dowodzi im łatwo, ale później „młyn” migracyjny wszystko wymiesza i różnić się będą od pozostałych Rosjan jedynie kolorem skóry.

Ta dość optymistyczna wizja skłania do dwóch spostrzeżeń. Otóż może okazać się, że Rosja dojrzeje do złożenia Europie, a w szczególności jej staremu jądru – czyli Niemcom i Francji propozycja przejęcia części koczujących w tych krajach świeżo tam przybyłych uchodźców. Alokacji nie chcą kraje Europy Środkowej, niech przyjeżdżają nad Wołgę. Oczywiście nie za darmo, tak jak NRF płacił za każdego Niemca wyjeżdżającego na Zachód, a Izrael za każdego Żyda, który uzyskał prawo emigracji z ojczyzny proletariatu, tak teraz niech Berlin zapłaci po te kilka tysięcy euro za każdego alokowanego emigranto – uchodźcę. Oczywiście to dziś wyłącznie spekulacje, ale czy bardzo oderwane od rzeczywistości? I z politycznego punktu widzenia taka propozycja, jakże może okazać się politycznie nośną – Moskwa ziemią obiecaną uchodźców, Moskwa zbawcą swych tradycyjnych Włoskich, Niemieckich i Francuskich przyjaciół, pieniądze za emigrantów, miast do kieszeni skorumpowanych reżimów w Afryce i na Bliskim Wschodzie trafią do bądź, co bądź europejskiego państwa. Z punktu widzenia Berlina taki scenariusz ma same plusy. Europa Środkowa, ci niewdzięcznicy, zostaje zawstydzona przez wielkoduszną Rosję, z którą teraz już nie tylko można, ale nawet trzeba się przyjaźnić. O North Strem 2, a może 3 i 4, już nie wspominajmy, Ukrainę uspokoimy wspólnie, a tę nieznośną, konserwatywną Polskę trzeba będzie postawić „do pionu”.

Taka propozycja, póki, co, jeszcze nie padła, ale czy jest tak bardzo mało prawdopodobna?



[1] Через 15 лет способных рожать женщин станет на треть меньше, РОССИЙСКАЯ ГАЗЕТА, 09.01.2018.

[2] Эксперт объяснил, почему Россия не сможет обойтись без мигрантов Газета.Ru, 9.01.2018.

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka