Marek Budzisz Marek Budzisz
1400
BLOG

Jeden dzień z życia rosyjskich siłowików.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Policjantom z Krasnosielkupskiego regionu przytrafiła się przykra historia. Dla niezorientowanych, a takich jest chyba w Polsce większość, podaję, że to część Jamalsko-Nienieckiego Okręgu Autonomicznego położonego na północy Rosji. Region Krasnosielkupski jest dość duży (powierzchnia równa 1/3 Polski), ale za to niezbyt gęsto zaludniony – mieszka tam wszystkiego trochę ponad 6 tys. osób. Klimat też niezbyt przyjazny – śnieg zalega od października do maja, a i mrozy są siarczyste, choć dziś tylko minus 13. 

Gołym okiem widać, że lokalni policjanci nie mają, tak myślę, wiele pracy. W ubiegłym roku, a dokładnie 30 grudnia (data pechowa) zostali wezwani przez mieszkankę małej wioski, bo jej mąż, czy „partner” trochę popił i rozrabia. Pojechali, zobaczyli i zwyciężyli, to znaczy skuli awanturnika i przywieźli na komisariat, gdzie go zamknęli. Tylko, że zapomnieli o chłopinie na dwa dni – wiadomo Sylwester i Nowy Rok i policjant też ma prawo do relaksu. Niestety zapomnieli również napalić w piecu i nieszczęśnik, po prostu zamarzł. Jak tylko to stwierdzili, to zaraz załadowali ciało, wywieźli do lasu i tam zakopali – to znaczy zasypali śniegiem, bo kopać się nie dało. I jeszcze, dla niepoznaki, pojechali do żony nieboraka pytać czy po tym, jak go w Sylwestra wypuścili dotarł do domu. Nie dotarł. Ale cała sprawa się wydała i funkcjonariusze mają kłopoty.

Albo w Moskwie. 38-letni funkcjonariusz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych od stycznia przebywał na urlopie. Trochę mu się, jak sam powiedział, nudziło i z tego głównie powodu „poszedł w zapoj”. Żona nie okazała się wyrozumiała, zabrała dwójkę dzieci i pojechała do matki. Ale jak się zaczęło, to trudno skończyć i moskiewski policjant na urlopie kontynuował popijawy w towarzystwie mieszkającego piętro niżej sąsiada, robotnika budowlanego. Ale ten musiał jechać do pracy i wówczas pałeczkę przejęła jego żona, która jak mówią sąsiedzi „nie powinna pić, bo jak zacznie to może zostawić dzieci bez opieki”. Budowlaniec wrócił z pracy, a żona piętro wyżej w zapoju, więc nie mogło mu się to podobać i chciał z niedawnym kompanem wyjaśnić, co nieco, na korytarzu. Policjantowi się jednak spieszyło, bo chciał kontynuować zabawę i ze służbowej broni po prostu zastrzeli natręta (co prawda nie do końca, bo ten w ciężkim stanie leży w szpitalu).

A teraz wejdźmy szczebel wyżej na rosyjskiej drabinie władzy. Dziś media informują o rewizjach i zatrzymaniach w Dagestanie i to nie u byle, kogo. Agenci FSB i Komitetu Śledczego przeszukali dom byłego premiera i kilku ministrów tej autonomicznej republiki kaukaskiej, a już zatrzymali, jak informują agencje siedmiu wysokich urzędników lokalnych władz, w tym pełniącego obowiązki premiera i dwóch jego zastępców. Na przesłuchanie wezwany został też były regionalny minister edukacji, oskarżany o przywłaszczenie środków publicznych w „wielkim rozmiarze”. Przeszukania i zatrzymania to pierwsze efekty pracy specjalnej komisji w skład, której weszli śledczy z prokuratury, ministerstwa spraw wewnętrznych i FSB, która przybyła do Dagestanu w styczniu. Nota bene u byłego premiera znaleziono złoty pistolet, kałasznikowa, trochę innej broni i sporo amunicji. Na czele grupy śledczych postawiony został zastępca rosyjskiego prokuratora generalnego Iwan Sydoruk. Ciekawa to postać. Ten pochodzący z Petersburga prawnik, w rosyjskiej geografii władzy to ważne, przez wiele lat nadzorował służby dochodzeniowe aktywne w kaukaskich republikach. Ale bez większego rezultatu – jak sam powiedział w jednym z wywiadów prasowych, nie udało mu się wyplenić zakorzenionej tam korupcji na wielką skalę ani złodziejstwa publicznych pieniędzy. Mało tego, sam oskarżany był o lepkie ręce, a na dodatek przysłowiowe stały się jego „skrzydlate słowa” kierowane do swoich współpracowników – lubił ponoć mówić im – „wyciągnijcie prawidłowe wnioski dowodowe, bo jak nie to ja je za was wyciągnę”. Teraz Sydoruk powrócił i zaczęły się czystki. Ale niezależnie od tego, że korupcja tam jest i to niemała, wszystko pachnie polityką.

A w Ufie, (republika Baszkirii) jak informuje Agencja RIA Novosti zakończono właśnie dochodzenie przeciw byłemu już zastępcy szefa lokalnej komórki ministerstwa spraw wewnętrznych odpowiadającemu za bezpieczeństwo ekonomiczne. Zarzuca się mu, że przy okazji realizacji programu „bezpłatny hektar” w wyniku oszustw, gróźb i szantażu wyłudził 120 ha ziemi. Dla przypomnienia – mowa jest o rządowym programie, którego celem jest zatrzymanie uciekającej z Dalekiego Wschodu ludności. Każdy, kto się zgłosi i wypełni stosowny formularz morze otrzymać, za darmo, hektar ziemi. Jak widać niektórzy mają apetyt na więcej.

I wróćmy znów do Moskwy, gdzie trwa proces wysokich oficerów śledczych związanych z Komitetem Śledczym. Oskarżeni są oni o to, że przyjęli 500 tys. dolarów (wg. innej wersji chodziło o euro) łapówki od jednego z autorytetów rosyjskiego świata przestępczego „wora w zakonie”, w zamian za ukręcenie łba sprawie jego „kolegi” powiązanego z grupą sołoniecką rosyjskiej mafii. Aresztowany Andrieja Koczujkow ps. Włoch, oskarżony został o udział w strzelaninie w jednym z moskiewskich klubów nocnych (były ofiary). Dzisiaj Nowaja Gazieta publikuje bardzo obszerny materiał poświęcony tej sprawie, z którego wynika, tak dowodzi autor, że w istocie jest to sprawa nie tyle skorumpowanych oficerów śledczych, a jeden z przejawów wojny toczonej na szczytach rosyjskiej władzy. Przy czym nie jest to pierwsza z podjazdowych wojenek rosyjskich siłowików, a już czwarta. Aresztowani wysocy oficerowie śledczy, jak informują rosyjskie media mieli pójść na pełną współpracę z prokuraturą, a zatem można oczekiwać jeszcze dalszego ciągu afery. Afery, której ofiarą, jak się mówi, paść może generał Aleksandr Bastrykin, stojący na czele Komitetu Śledczego. W całej sprawie jest wiele wątków i może warto będzie jej poświęcić później nieco więcej czasu. Warto zwrócić uwagę na jeden szczegół, nazwijmy go „obyczajowym”. Otóż składający przed sądem zeznania Aleksandr Lamonow, nie przyznał się do wzięcia łapówki, bo te 500 tys. dolarów (a miał obiecane jeszcze 5 mln), to był po prostu „wyraz wdzięczności”, dawany tak jak butelka koniaku w szpitalu czy czekolada w szkole.

Od razu przypomina się sprawa ministra Ulukajewa, złapanego na gorącym uczynku, kiedy przyjmował łapówkę w wysokości 8 mln dolarów od stojącego na czele Rosnieftu Igora Sieczina. Ulukajew, dziś już skazany na 8 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze również nie uważał, aby otrzymał łapówkę.  W Moskwie mówiło się, że były to pieniądze z „lewej kasy” dla wyższych urzędników państwowych. Za całą sprawą stał dziś już pozostający poza służbą generał FSB Fieoktistow, a patronował jej Sieczin.

Obserwatorzy rosyjskiego życia publicznego są przekonani, że toczy się w Moskwie i na prowincji bezpardonowa walka o wpływy, pozycję, zasoby. Konkurują ze sobą politycy w mundurach. I dziś lekką przewagę zyskuje FSB (Bartnikow) i Sieczin oraz Gwardia Narodowa (Zołotow). A wszystko to w związku z coraz większym zaangażowaniem Władimira Władimirowicza w sprawy międzynarodowe. Komplikująca się układanka w Syrii (właśnie zestrzelono rosyjski samolot szturmowy Su-25, trwa ofensywa turecka), splot spraw na Bliskim Wschodzie, impas w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi powodują, że uwaga rosyjskiego prezydenta w mniejszym stopniu skupiona jest na sprawach wewnętrznych. Brak też większych politycznych wyzwań. Opozycja jest podzielona i słaba, przy czym największą popularnością, o czym trzeba pamiętać, cieszą się nie liberałowie czy populiści w typie Nawalnego, ale komuniści i nacjonaliści Żyrinowskiego (o ile można o nich mówić, że są opozycją). W efekcie nasilają się tarcia, rywalizacja i walka o wpływy.

Wszystkie opisane sprawy, to lektura doniesień rosyjskich mediów z jednego dnia. Po leninowsku można powiedzieć, że kadry decydują o wszystkim. Od spraw małych, jak te z regionu Krasnosielkupskiego, po największe, angażujące same szczyty rosyjskiej władzy. W pierwszym przypadku gra idzie o sprawy relatywnie mało ważne, w drugim o dziesiątki, a może setki i miliardy dolarów i o życie i śmierć wielkiego narodu. Na obydwu jednak poziomach jedno jest podobne – zupełne lekceważenie prawa, czy jakichkolwiek zasad, zdawałoby się uniwersalnych. Liczy się władza.

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka