Marek Budzisz Marek Budzisz
3512
BLOG

Dyskusje o przyszłości Rosji.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 40

Generała – pułkownika Leonida Iwaszowa nie sposób zaliczyć do grona rosyjskich liberałów i zwolenników zbliżenia z Zachodem.  Jest wręcz przeciwnie. Ten założyciel i prezydent Akademii Problemów Geopolitycznych, w przeszłości pomocnik marszałka Ustinowa (za czasów ZSRR) i wysoki urzędnik rosyjskiego Ministerstwa Obrony jest jednym z najbardziej znanych publicystów, których zalicza się do skrajnie prawicowej (w rosyjskim wydaniu) formacji intelektualnej.

Organizacyjnie związany jest również z tzw. Klubem Izborskim założonym przez Dugina i skupiającym podobnie myślących przedstawicieli rosyjskiego establishmentu (m.in. Głazjew, Narocznicka, Prochanow etc.) . Tenże Iwaszow miał dwa dni temu wykład w petersburskim klubie „Perspektywa konserwatywna” w trakcie którego mówił o przyszłości Rosji. Co ciekawe nie był to obraz kreślony jasnymi barwami. Otóż jego zdaniem współczesna Rosja powtórzyć może doświadczenia Imperium Carskiego, które rozpadło się w wyniku porażki w I wojnie światowej i pogrążyło w krwawej wojnie domowej. Ten scenariusz, w jego opinii jest tym bardziej prawdopodobny im rośnie perspektywa zaangażowania się Moskwy w konflikt zbrojny na większą skalę. Iwaszow jest łagodnie rzecz nazywając czarnowidzem. „Im dłużej się zastanawiam – powiedział – tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nieszczęście Rosji nie ominie.” Dlaczego? Z tego względu, że, jak zaznaczył, armia i służby specjalne nastawione są wojowniczo, chciałyby iść do przodu, do ataku, ale tyły podążają w zupełnie innym, jego zdaniem, kierunku. I co to oznacza? Nic innego, jak tylko to, że gospodarka i struktury państwowe podlegają przyspieszonej degradacji (w jednym ze swych niedawnych wystąpień Iwaszow wzywał do rozpoczęcia walki z korupcja poczynając od Kremla), a w związku z tym, jeśli rozpocznie się wojna, to „tyły” nie będą w stanie zaspokoić potrzeb wojska i katastrowa stanie się nieuchronną, zupełnie jak w 1917 roku. W jego opinii rozwiązaniem nie jest „gospodarka wojenna” czy, nazywając rzeczy inaczej „powszechna mobilizacja”, bo po prostu brak jest w Rosji specjalistów, kapitanów przemysłu, którzy byliby w stanie taką politykę prowadzić. Co z tego, że Prezydent, argumentował Iwaszow, wydaje polecenia, jeśli nie są one wykonywane, albo z lenistwa, albo z głupoty.

Z tym poglądem do pewnego stopnia koresponduje opublikowany niedawno raport rosyjskiego odpowiednika polskiego urzędu antymonopolowego. Otóż sygnalizuje się w nim pojawienie się w Rosji zjawiska, od co najmniej dwudziestu lat nieobserwowanego, a mianowicie ekonomicznego separatyzmu lokalnych władz. Na czym on polega? Na lokalnym i regionalnym protekcjonizmie – preferowaniu swoich producentów, swoich handlowców, swoich dostawców. I nie idzie w tym wypadku o ruch mający na celu promowanie lokalnych specjalności, ale o tworzenie formalnych, ale też często nieformalnych barier dla dostawców spoza regionu. Obcy nie pojawią się na lokalnym rynku, nie dostaną dofinansowania a w skrajnych przypadkach wręcz natkną się na bariery nie do pokonania. Zdaniem specjalistów, cytowanych przez media, jeśli tak dalej pójdzie to Federacja Rosyjska nie będzie tworzyła jednego rynku, jednego organizmu gospodarczego, nie mówiąc już o zbudowaniu wspólnoty ekonomicznej krajów tworzących tzw. Unię Euroazjatycką. Źródłem tego zjawiska, poza odosobnionymi przypadkami, nie jest wcale jakaś fala lokalnej irredenty, ale starania lokalnych władz o zapełnienie własnych budżetów podatkami od podmiotów zarejestrowanych na miejscu. I jest to skutkiem znacznego ograniczenia subwencji dla regionów, a precyzyjnie rzecz ujmując przekierowania tego strumienia w zasadniczej mierze w dwa miejsca – do Czeczenii Ramzana Kadyrowa i na potrzeby budowy mostu kerczeńskiego łączącego Krym ze stałym lądem. Dla innych już nie starczyło.

I najprawdopodobniej, w najbliższej przyszłości, mimo znacząco wyższych cen ropy naftowej, nie starczy. Z kilku powodów. Po pierwsze znowu nasila się odpływ kapitału z Rosji. W styczniu odpływ netto, według danych rosyjskiego Banku Centralnego wyniósł 7,1 mld dolarów, co w porównaniu ze styczniem rok wcześniej jest 2,3 raza więcej. Według oficjalnych prognoz Banku Centralnego w całym roku odpływ kapitału z Rosji powinien wynieść 16 mld dolarów, ale po styczniowych wynikach taka prognoza może okazać się zbyt optymistyczną. Prawdopodobne jest powtórzenie się wyników roku ubiegłego, kiedy planowano odpływ na poziomie 19 mld dolarów a w rzeczywistości było to 31,3 mld dolarów. Teraz też niewiele wskazuje, że będzie lepiej. Z dwóch powodów – rosyjski bank centralny nadal uprawia konserwatywną politykę finansową, nadwyżki ze sprzedaży ropy naftowej chowając na „czarną godzinę” albo na zbrojenia, jak to miało miejsce w roku ubiegłym. Innym powodem, jak powiedział były minister finansów i ekonomiczny doradca Kremla, jest perspektywa amerykańskich sankcji wobec rosyjskich publicznych papierów wartościowych. Już teraz, jak oświadczył Kudrin, obserwuje się problemy z plasowaniem nowych emisji, mimo, że w zeszłotygodniowym raporcie amerykańskie Ministerstwo Finansów sceptycznie odniosło się do posunięć tego rodzaju. Ale niepewność wśród inwestorów robi swoje. I zdaniem Kudrina wolą oni już teraz wstrzymać się z zakupami i poczekać na to aż sytuacja się wyklaruje, no, bo „a nuż trzeba będzie je wkrótce sprzedawać z dużą stratą”.

Tego rodzaju nastroje wśród amerykańskich i zachodnioeuropejskich inwestorów wzmacniają tylko opublikowane ostatnio amerykańskie dokumenty strategiczne. W opublikowanej 19 stycznia nowej redakcji Narodowej Strategii Obronnej, jak od razu spostrzegli rosyjscy eksperci, przesuwa się nacisk z walki z terroryzmem (jest nadal obecna, ale już nie w charakterze priorytetu) na rywalizację między mocarstwami. Praktycznym zastosowaniem tego podejścia mają być programy modernizacji amerykańskich sił zbrojnych, które winny być w stanie „zniszczyć” armię każdego państwa chcącego zakwestionować amerykańskie pierwszeństwo w świecie. Amerykanie wskazują też, że chodzi w praktyce o zatrzymanie „państw rewizjonistycznych”, które dążą do nowego ułożenia stosunków międzynarodowych. I nie ma wątpliwości, piszą o tym, wprost, że chodzi o Chiny i Rosję. Waszyngton ambitnym programom modernizacji sił zbrojnych tych krajów chce przeciwstawić równie ambitny i zakrojony na szeroką skalę program unowocześnienia własnej armii. Jeśli idzie o Rosję, to analitycy Pentagonu, wprost piszą, i wzywają do przeciwstawienia się temu, o dążeniu Moskwy do destabilizacji sytuacji w Europie i na Bliskim Wschodzie. Przy czym jeśli chodzi o Europę, to rzecz sprowadza się do zablokowania dążeń integracyjnych Gruzji, Ukrainy i innych krajów regionu ze światem zachodu, ale z drugiej strony pisze się wprost o tym, że Moskwa dąży do podziałów w Sojuszu Północnoatlantyckim.

W przyszłym tygodniu rozpoczyna się w Monachium kolejna coroczna konferencja bezpieczeństwa. Jej organizatorzy opublikowali właśnie raport za rok 2018 zatytułowany „Ku przepaści i z powrotem”[1] Ciekawy to dokument i warto omówienia, choćby z grubsza. Zacznijmy od części poświęconej naszemu regionowi, które, i to pierwsza ciekawostka zatytułowana jest „Central and Eastern Europe: In or Out?”. Ale znacznie bardziej interesujące są opublikowane tam wyniki badań opinii publicznej krajów naszego regionu, z których wynika, że w coraz większym stopniu staję się on eurosceptyczny, a grupa respondentów, którzy skłonni twierdzić, że ich kraj znajduje się „gdzieś między wschodem a zachodem” jest albo większa (Czechy i Słowacja), albo niewiele mniejsza niźli ci, którzy uważają, że „jest częścią Zachodu” (Polska i Węgry). Nie podejmując kwestii na ile takie badania opinii publicznej tworzą nasz wizerunek (a tworzą), warto zwrócić uwagę, że raport poświęcony bezpieczeństwu podkreśla też właściwie nierozwiązywalność dylematu między NATO-wskim entuzjazmem Wschodu, i wezwaniami do rozszerzenia sojuszu i sceptycyzmem, państw zachodniej Europy, w tym i Niemiec, co do celowości tego kroku. Ciekawym, bo jak sądzę oddającym kierunek niemieckiej polityki w najbliższym czasie, jest ta część raportu, które poświęcona jest wzrostowi wydatków państw członkowskich NATO na zbrojenia. Warto zwrócić uwagę, że po pierwsze europejską dyskusję w sprawach polityki wobec uchodźców przyrównuje się w niej do punktu zwrotnego, takiego jak dla amerykańskiej polityki zagranicznej był 11 Września. I zdaniem Autorów, a także wielu znaczących polityków Unii, punktem przełomowym może być podjęta niedawno decyzja o utworzeniu Europejskiego Funduszu Obronnego. Z załączonych szacunków wynika, że podniesienie wydatków obronnych przez 28 państw Unii i Norwegii do poziomu 2 % PKB winno przynieść dodatkowo ok. 114 mld dolarów a szacowane potrzeby modernizacyjne europejskich sił zbrojnych wynoszą 130 – 140 mld, czyli w praktyce powinno wystarczyć. I tu wyraźnie widać polityczny plan Niemiec – zgoda na wzrost wydatków na zbrojenia, ale nie na nakłady na Wschodnią Flankę a raczej na armie narodowe, które będą stopniowo unifikowane. Z takim poglądem koresponduje wyrażone również w raporcie przekonanie, że „długoterminowe perspektywy rosyjskiej polityki zagranicznej nie są tak oczywiste” jak to mogłoby się dziś wydawać Rosjanom, którzy wierzą, że ich ojczyzna odzyskała status wielkiego mocarstwa. Przede wszystkim z tego powodu, że Rosja mając gospodarkę „wielkości Hiszpanii” i perspektywy jej wzrostu w najbliższej przyszłości, co najwyżej umiarkowane, nie można zbudować trwałej potęgi. Podobnie jak ograniczona jest rosyjska „zdolność przekonania kogokolwiek”. A zatem, jak konkludują autorzy raportu, na kierunku wschodnim niewiele się zmieni i w związku z tym, ale tego otwarcie nie piszą, chyba nie warto podzielać obaw Wschodnich Europejczyków.



[1] https://www.securityconference.de/en/discussion/munich-security-report/

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka