Marek Budzisz Marek Budzisz
2772
BLOG

Wystąpienie Putina – od militaryzmu do narodowego socjalizmu.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 53

Władimir Władimirowicz, już po raz 15-ty, wystąpił dzisiaj z przesłaniem do narody rosyjskiego, przemawiając przed Zgromadzeniem Federalnym. W tym roku jego wystąpienie było mniej technicznie zaawansowane niźli w ubiegłym, kiedy zgromadzeni rosyjscy notable mogli oglądać animacje ukazujące to w jaki sposób rosyjskie rakiety dosięgają Florydy. Teraz tego nie było. Oczywiście na dwóch wielkich ekranach wyświetlano różne wykresy i zdjęcia, ale nie było animacji, filmów, technicznego show. Mimo, że rosyjski prezydent sporo mówił o konieczności wkroczenia rosyjskiej gospodarki w rewolucję przemysłową, kładł nacisk na rozwój rosyjskiej nauki, badań kosmicznych, sztucznej inteligencji, najbardziej zaawansowanych technologii, to samo wystąpienie, patrząc na to z tego punktu widzenia było dość staroświeckie. Tylko on, publiczność i od czasu do czasu wyświetlane przezrocza.

    Jeszcze przed wystąpieniem Putina rosyjscy publicyści spekulowali, że w tym roku będzie ono w większym stopniu poświęcone kwestiom polityki wewnętrznej, że uwaga rosyjskiego prezydenta bardziej skoncentrowana będzie na kwestiach gospodarczych, a przede wszystkim społecznych. I nie pomylili się, tak było w istocie. Spodziewano się, że w przemówieniu znajdą się jakieś uwagi, czy może choćby tylko sugestie dotyczące trwającym rozmowom z Białorusią, czy dyskutowanemu w Rosji dość intensywnie problemowi transferu władzy po zakończeniu tej kadencji głowy państwa, a może problemom reformy konstytucji, o czym niedawno mówili publicznie tak wpływowi rosyjscy politycy jak Wołodin, kierujący pracami Dumy. Te dwie sprawy łączą się zresztą, bo jedna z popularnych w Rosji teorii głosi, że połknięcie Białorusi musi oznaczać reformę konstytucji i stworzenie specjalnego, nowego stanowiska, dla Putina, który miałby zostać kimś na miarę Deng Xiaopinga, czyli innymi słowy, ojcem narodu. Tych, którzy na to czekali spotkał zawód, bo o Białorusi Putin powiedział tylko jedno zdanie („będziemy pogłębiać integrację”), a o reformie konstytucji nawet jednego słowa. Obserwatorzy zwrócili też uwagę, że po raz pierwszy od 2013 roku nawet jednego słowa nie powiedział o Ukrainie. Co oczywiście nie oznacza, że nic w tych kwestiach nie będzie się działo. Po prostu władza najwyraźniej uznała, że w tym roku trzeba mówić o czymś innym.

    Gdyby chcieć określić jednym zdaniem wystąpienie rosyjskiego prezydenta, to należałoby powiedzieć, że miało ona na celu ogłoszenie szeregu nowych programów socjalnych i generalnie pokazanie prospołecznej twarzy rosyjskiej władzy. Putin zapowiedział szereg nowych udogodnień mających w założeniu wspierać rodzinę – większe dopłaty do kredytów hipotecznych, powiększenie ulg podatkowych, premię za 3 dziecko w wysokości 1 mln rubli, wzrost zasiłków opiekuńczych. Wszystkie te kroki uzasadniał koniecznością przeciwdziałaniu dramatycznie pogarszającym się w Rosji wskaźnikom demograficznym, choć internauci skomentowali to w ten sposób, że większość tych pieniędzy powędruje do muzułmańskich republik kaukaskich, bo w rdzennej Rosji tylko 6 % rodzin ma trójkę i więcej dzieci. Putin obiecał też walkę z biedą w Rosji, modernizację służby zdrowia, bardziej ludzkie podejście do emerytów i rencistów, którzy nie tylko będą mieli indeksowane wypłaty wskaźnikiem inflacji, ale również zobowiązał władze do tego aby zadbały o to, żeby uniknąć sytuacji w których niewielki wzrost wypłat w wyniku indeksacji rent pozbawia ich beneficjentów znacznie większej pomocy socjalnej. Ma się zmienić w oświacie (200 tysięcy rosyjskich dzieci nadal uczęszcza do szkół bez kanalizacji), w medycynie, w nauce, w szkolnictwie, w ekologii, gospodarce komunalnej (nierozwiązany w Rosji problem wysypisk śmieci) jednym słowem niemal wszędzie gdzie państwo pełni role usługodawcy. Będzie ono teraz zobowiązane, jak zapewnił rosyjski prezydent do pomagania obywatelom w trudnych chwilach, bo po to istnieje. Urzędnicy mają walczyć z lichwą, mają być zlikwidowane w ciągu najbliższych dwóch lat wszystkie dotychczasowe regulacje dające rozmaitym urzędom prawo do kontrolowania obywateli Federacji Rosyjskiej. Szczególnie dolegliwe jest to w przypadku tych, którzy prowadzą własny biznes. Putin nie zapowiedział całkowitej likwidacji kontroli, ale unieważnienie aktów prawnych takowe umożliwiających. Urzędnicy mają teraz dwa lata, aby napisać wszystkie ustawy i regulacje od nowa, znacznie redukując ich zakres. Jeśli idzie o kwestie działalności gospodarczej, to stwierdził, iż jest rzeczą nienormalną, że 45 % wszystkich przypadków, kiedy przedsiębiorca jest aresztowany i trafia za kraty a z nim często jego współpracownicy, nawet nie znajduje swego finału w sądzie. Bo sprawy okazują się albo spreparowane, albo nie ma tam żadnego przestępstwa, albo nie zdołano zebrać dowodów. A jeszcze gorzej, zdaniem prezydenta Rosji, jeśli przedsiębiorca siedzi w areszcie, jego firma upada a on nawet miesiącami nie jest przesłuchiwany, bo prokuratura przywalona jest liczbą spraw i trzyma takiego delikwenta za kratami „na wszelki wypadek”.

    Rosyjscy komentatorzy napisali, że ta część wystąpienia Władimira Putina brzmiała tak, jakby dopiero co wygrał on wybory i teraz formułuje pod adresem swej ekipy przesłanie co należy w najbliższym czasie robić, a przecież wybory były rok temu. To co w takim razie rosyjska władza robiła przez ostatni rok, pytają retorycznie, spała? Inni złośliwcy, zastanawiali się co w takim razie Putin i jego ekipa robili przez ostatnie 20 lat.

    Są jednak dwie rzeczy, które trzeba podkreślić. Otóż Putin mówił o wzroście nakładów na cele społeczne. Padały deklaracje idące w dziesiątki, a jeśli wziąć również pod uwagę deklaracje o nakładach na infrastrukturę transportową, to w setki miliardów rubli. Więcej mają wydawać budżety rozmaitego szczebla, od federalnego, po regionalne. A mniej, w związku z obietnicami ulg podatkowych, otrzymają. Inflacja, Putin powiedział o tym wprost kierując swoje słowa do szefowej Banku Rosji siedzącej na sali, ma być niższa niźli w roku ubiegłym. To, że ona wzrośnie, jak oświadczył rosyjski prezydent, było zgodne z przewidywaniami. Działania roku ubiegłego, zmierzające do wzrostu rezerw państwowych i uniezależnienia Rosji od zewnętrznej presji zakończyły się sukcesem. Dzisiaj – powiedział Putin – rezerwy, którymi dysponuje Rosja są większe niźli łączne zobowiązania zagraniczne, zarówno sektora publicznego, jak i prywatnego. A to oznacza, że Twierdza Rosja, jest już zbudowana i blokada kredytowania rosyjskiej gospodarki przez Zachód nie jest już zagrożeniem. Tego rodzaju deklaracje należy uznać za zapowiedź częściowego odejścia od tzw. reguły budżetowej w świetle której wyższe dochody budżetowe przy cenie ropy naftowej utrzymującej się na poziomie 40 dolarów za baryłkę nie trafiały na rynek, tylko powiększały rezerwy. Ta polityka, której skutkiem były spadające 5 rok z rzędu dochody ludności, była krytykowana przez wielu rosyjskich ekonomistów.

    Teraz, wygląda na to, że władze będą chciały zwiększyć poziom wydatków społecznych i inwestycji infrastrukturalnych. Ma to niewątpliwie związek z tym, że jesienią tego roku odbędzie się w Rosji kolejna tura wyborów do ciał przedstawicielskich różnych szczebli oraz na gubernatorów niektórych prowincji, w tym tak ważne, jak w Petersburgu. Petersburg jest tradycyjnie dla rosyjskiego obozu władzy terenem najtrudniejszym, nawet gorszym niźli Moskwa, bo nastroje są tam bardziej buntownicze a benefity z kooperacji z władzą mniejsze. Władza od ubiegłego roku intensywnie się do nich przygotowuje, podobnie zresztą jak opozycja. Ten prospołeczny zwrot, związany jest z wynikami wszystkich ostatnich badań rosyjskiej opinii publicznej. Pokazują one nie tylko to, że notowania władzy, a szczególnie Jednej Rosji i rządu dramatycznie spadły, a poprawiły się tych formacji tzw. opozycji systemowej, które opowiadają się za większą równością, czy wręcz egalitaryzmem. W Rosji wyraźnie widać zapotrzebowanie na większą skalę redystrybucji dochodów. Ma to też wymiar polityczny, bo skręt Kremla w tę stronę wiąże nie tylko komunistów i zwolenników Żyrinowskiego, ale otwiera spekulacje, powtarzające się od jakiegoś czasu, że na Kremlu może zapaść decyzja o budowie drugiej, tym razem lewicowej, partii władzy, która w ramach rosyjskiego modelu demokracji miałaby konkurować z Jedną Rosją.

    Jeśli w polityce gospodarczej nastąpi poluzowanie, a nie będą temu towarzyszyć zmiany w relacjach międzynarodowych, to niezależnie od dziś stabilnej sytuacji makroekonomicznej Rosja może wejść w okres zawirowań. Wystarczy zachwianie międzynarodowej koniunktury, co może ograniczyć popyt na rosyjskie surowce i działać w charakterze zewnętrznego stresu porównywalnego z działaniem sankcji, które też mają być zaostrzane. Jeśli rozbudzi się oczekiwania społeczne obietnicami wyższych świadczeń, a jednocześnie strumień petrodolarów osłabnie, to niezależnie od poprawiających się ratingów rosyjskiej gospodarki, sytuacja może wyglądać różnie.

    Jeśli idzie o kwestie polityki zagranicznej, to tegoroczne wystąpienie Władimira Władimirowicza niczym nie zaskoczyło. Właściwie było dość mdłe. Może prócz kwestii związanych z umierającym właśnie traktatem INF. Odrzucił on amerykańskie oskarżenia wobec Rosji w związku z naruszeniami postanowień umowy. Dodał, że to Stany Zjednoczone już od lat łamały porozumienie.

    Stwierdził, że Rosja nie ma zamiaru jako pierwsza instalować pocisków wymierzonych w cele w Europie, ale jak oświadczył, jeżeli takie działania zostaną podjęte to „Rosja zmuszona zostanie do lustrzanej i asymetrycznej odpowiedzi.” Przy czym, jego zdaniem, nie będzie oznaczała ona tylko wzięcie na cel wyrzutni rakiet czy magazynów, ale również nakierowanie rosyjskich pocisków w te ośrodki „gdzie mogą być podejmowane decyzje o ich użyciu”, co zinterpretować można zarówno jako groźbę wobec stolic Europy Zachodniej, jak również celów znajdujących się na terenie Stanów Zjednoczonych.

    Dodatkowo Putin poinformował zgromadzonych, że wiosną tego roku zwodowana będzie pierwsza atomowa łódź podwodna wyposażona w bezpilotowe atomowe drony Posejdon. A docelowo rosyjska marynarka wojenna otrzyma w najbliższych 2 – 3 latach jeszcze siedem podobnych jednostek.

    Nawiązując do swego zeszłorocznego wystąpienia, które w sporej części poświęcone było nowym rodzajom uzbrojenia, nad którym pracują rosyjscy konstruktorzy, rosyjski prezydent oświadczył, że wszystkie programy w tym zakresie realizowane są zgodnie z planem.

    Na marginesie warto zauważyć, że mówiąc o państwach w których Stany Zjednoczone mogą zainstalować wymierzone w Rosję rakiety, Putin wspominając Polskę i Rumunię użył sformułowania „amerykańscy satelici”, którzy „chrząkają z zadowolenia” słysząc informacje o amerykańskich zamierzeniach. Sformułowanie to, używane jest w języku rosyjskim również w odniesieniu do odgłosów wydawanych przez świnie. Trudno uznać że pojawiło się ono w wystąpieniu rosyjskiego prezydenta w tym kontekście przypadkowo.

    Ten fragment, jak napisały ukraińskie portale po prostu „chamski” rozbawił dość senne do tej pory audytorium.

    I ten obraz rozbawionych przedstawicieli rosyjskiej władzy, którzy śmieją się z tego, jak ich lider mówi o sąsiadach, którzy swym chrząkaniem zachęcają Waszyngton do instalacji wymierzonych w Rosję rakiet jest dobrą pointą tego jak należy traktować dzisiejsze wystąpienie Putina. Minister Ławrow po zakończeniu Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa powiedział, że „Rosja może poczekać”. Miał na myśli oczekiwanie na to, aż Zachód dojrzeje do współpracy z Moskwą, która teraz, w obliczu trudnych wyborów u siebie w domu, zajmie się rozwiązywaniem własnych problemów. Sympatyzujący z opozycją i oczywiście złośliwi rosyjscy komentatorzy pierwszą część wystąpienia Putina nazwali socjalistyczną – „mówił jak Bernie Sanders” – pisali, „będziemy budowali państwo socjalne” - argumentowali. Druga część mowy była zdecydowanie narodowa. A znana dziennikarka i producentka telewizyjna Tina Kandelaki, napisała (celnie, choć chyba nie chciała tego bo później się wycofywała), że porównując wystąpienie tegoroczne i ubiegłoroczne możemy dostrzec wyraźną zmianę kursu rosyjskiej władzy – od militaryzmu do narodowego socjalizmu.


Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka