Tej sceny z „Ojca Chrzestnego” Mario Puzo nie sposób nie kojarzyć. Ojciec pobitej przez dwóch mężczyzn dziewczyny przychodzi prosić o sprawiedliwość bosa lokalnej mafii. Początkowo liczył na sprawiedliwość państwa.
Gdy zwyrodnialcy dostali śmieszne kary, postanowił szukać pomocy gdzie indziej. Ta prosta historia oddaje prawdę starą jak świat: Tam gdzie zawodzi państwo, do akcji wkracza mafia.Teraz we Włoszech mafia wraca w glorii chwały i cieszy się coraz większym poparciem zwykłych ludzi, gdyż zapewnia ochronę przed agresywnymi uchodźcami.
To właśnie dzięki włoskiej mafii oprawcy Polaków z Rimini trafili przed oblicze sprawiedliwości. Dwóch z nich, którzy „zgłosili się sami” na posterunek policji, „podrzucono” w bagażniku samochodu. Woleli więzienie niż ryzyko przebywania na ulicy.
Za Gazetą Warszawską
Tak wyglądało "dobrowolne" oddanie się dwóch bandytów w ręce sprawiedliwości. Wystarczyła łagodna propozycja "nie do odrzucenia" w powiązaniu z darmowym transportem na posterunek carabinieri.
Pomocna dłoń „ojców chrzestnych”
Miejsce po włoskim państwie zaczęła wypełniać włoska mafia. Rodowici Włosi, zamiast płacić haracz imigrantom, wolą wspierać rodzinne organizacje przestępcze. W zamian za wsparcie mafia zapewnia bezpieczeństwo i dba o sprawiedliwość. Oznacza to, że jeżeli banda imigrantów napadnie na Włocha lub jego klienta, najpewniej wyląduje w bagażniku samochodu. Włoska mafia jest na tyle skuteczna w walce bandami uchodźców, że jako jedyna organizacja jest w stanie wkroczyć do imigranckich gett i zaprowadzić tam porządek. Coś, co jest niemożliwe dla uzbrojonych po zęby policjantów, jest możliwe dla włoskiej mafii.
Europejska mafia oczywiście czerpie z tego zyski, ale dla przyzwyczajonych do życia z nią Włochów to nic nowego. Kryzys imigracyjny pchnął ich jeszcze bardziej w objęcia mafii. Prawdą jest, że włoskie grupy przestępcze odczuły presję związaną z niekontrolowanym napływem imigrantów. Po pierwsze na ulicach zrobiło się za ciasno. Po drugie wielcy bossowie to też biznesmeni. Właściciele kurortów czy kasyn. Napływ uchodźców psuje im biznes.
W charakterystyczny dla siebie – praktyczny – sposób mafia postanowiła pokazać, kto rządzi we Włoszech. W Palermo w biały dzień na zatłoczonej ulicy włoski gangster strzelił prosto w głowę czarnoskóremu przechodniowi. Imigrant był obywatelem Gambii. Po tym „incydencie” tysiące ludzi protestowało w Gambii, ale żaden w Palermo. Włoska mafia przedstawiła ultimatum: albo uznacie nasze zwierzchnictwo, albo was nie będzie.
W Neapolu, gdzie przybysze z Afryki urządzili sobie bitwę z policją, mafia przyszła tej drugiej z pomocą. Jednej nocy rozpoczęła się akcja czyszczenia ulic z najbardziej agresywnych uczestników zajść. W ten sposób camorra zlikwidowała tam 120 imigrantów-gangsterów. Zaprowadziło to względny porządek na długi czas.
Na podbój… Afryki!
Kryzys imigracyjny we Włoszech pchnął tamtejszą mafię na zupełnie nowy poziom. To już nie organizacja, która skupia się na działaniach wokół „włoskiego buta”. Korzystając z poparcia lokalnych polityków, mafia tworzy coś na wzór kolonii. Prywatne organizacje paramilitarne próbują zapanować nad północnym wybrzeżem Afryki.
Jeden z byłych bossów włoskiej mafii został delegowany przez struktury mafijne do założenia paramilitarnego obozu w Libii. Kilkuset byłych wojskowych, policjantów i cywilów powstrzymuje imigrantów, którzy łodziami chcą przedostać się do Włoch. Oczywiście robią to wszystko na swój praktyczny sposób. Obóz został zlokalizowany 75 km od stolicy Libii, w miejscowości Sabrata, która była dawną rzymską kolonią odbitą z rąk Fenicjan w I wieku n.e. Jak donosi Reuters, działalność tylko tego obozu zredukowała o 50 proc. napływ imigrantów do Włoch. Jeszcze rok temu większość transportów imigrantów z terenu Libii ruszała właśnie z Sabraty. Po rozpoczęciu działalności włoskich „ochotników” wydostanie się z tego miasta jest niemal niemożliwe.
Ale o tym wspominał już wcześniej red. Witold Gadowski.
Kapitalne wystąpienie Gadowskiego. Powiedział, co włoska mafia robi z nielegalnymi imigrantami
„Ostatnio kręciłem film o plaży Calabria. Tam jest zupełnie bezpiecznie, na plaży są prywatne firmy, które zapewniają bezpieczeństwo” – powiedział. Co więcej, opisał również działanie (włoskiej mafiii Ndrangheta z regionu Kalabria).
„Wszystko co dzieje się w miasteczku jest nadzorowane. Kiedy w pierwszej fali migracji, ludzie zaczęli się zachowywać niestosowanie, nagle migranci mieli wypadek samochodowy, od tego czasu brak tam napływu tych ludzi. Oczywiście nie lubię tego typu metod, jednak jak się okazuje to działa. Nigdy nie byłem piewcą mafii. Jednak jak widać ich metody porządkowe działają”.
Włochy zaczynają się budzić z poprawności uchodźczej i bogactwa multikulturowego. Budzi się społeczeństwo, zaczynają się budzić również urzędnicy i niektórzy politycy. Ale najpierw zaczęła chyba działać mafia, zaczęli działać consigliere i padrino [to takie pieszczotliwe określenie ojca chrzestnego], którym "ubogacenie" uchodźcze zaczęło przeszkadzać w interesach. To nic osobistego, to tylko biznes.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo