Wilk Miejski Wilk Miejski
174
BLOG

Wzorowa solidarność polsko-węgierska! Pmiętajmy o Rewolucji '56 na Węgrzech!

Wilk Miejski Wilk Miejski Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 2



Motto:

Chwała dłoniom, które bez lęku
broń chwyciły w buncie zaciekłym,
chwała ludziom, co z bronią w ręku
umierali nie chyląc głowy

Stanisław Fenikowski


Powstanie węgierskie 1956 rok – 23 października 1956 wybuchło na Węgrzech powstanie, nazywane dziś Rewolucją 1956 roku. Było ono dla Węgrów próbą zdobycia wolności i wyrwania się spod sowieckiej dominacji. W dniu 23 października odbyła się druga manifestacja pod hasłami solidarności z ruchem przemian demokratycznych w Polsce. Po obraźliwym wystąpieniu genseka Gerö przerodziła się ona w zbrojne powstanie, które wkrótce ogarnęło całe Węgry. Po stronie rewolucji opowiedziała się część armii, na której czele stał pułkownik Pál Maleter. Legalny rząd węgierski i premier Imre Nagy żądał opuszczenia terytorium Węgier przez wojska Układu Warszawskiego i możliwość powstania systemu wielopartyjnego. 4 listopada 1956 atakuje Budapeszt 200 tys. sowieckich żołnierzy i 2.800 czołgów. – Tu mówi Imre Nagy, prezes Rady Ministrów Węgierskiej Republiki Ludowej. Dziś we wczesnych godzinach rannych wojska sowieckie rozpoczęły atak na naszą stolicę, chcąc obalić legalny, demokratyczny rząd Węgier. Na pomoc! Na pomoc! Na pomoc! – wołał Imre Nagy po wkroczeniu wojsk sowieckich na Węgry.
Ta pomoc nie nadeszła, a węgierski premier został wkrótce aresztowany. Walki z sowietami trwały 7 dni, a ostatnie oddziały powstańcze skapitulowały 15 listopada. Demonstracje i strajki protestacyjne trwały do początku 1957. Aby usprawiedliwić zbrojną interwencję, ZSRR ogłosił, iż w miejscowości Szolnok powstał rząd Kádára, który "poprosił o przyjacielską pomoc". Powstanie było heroiczną próbą narodu węgierskiego zdobycia wolności i uwolnienia się spod sowieckiego jarzma. Po aresztowaniu Imre Nagy nie poszedł na żaden kompromis z sowietami, nie chciał wejść do rządu Jánosa Kádára. Władzę objął posłuszny sowietom Janos Kadar. Imre Nagy zginął wraz Pálem Maléterem, ministrem obrony Węgier, dowódcą oddziałów powstańczych, w nocy z 15 na 16 czerwca 1958 stracony i pochowany na śmietniku. Podczas walk z sowietami zginęli jego współpracownicy i ok. 5 tys. węgierskich powstańców, ponad 20 tys. uważa się za zaginionych, a ok. 200 tys. wyemigrowało z kraju. W odwecie stracono ok. 2000 powstańców, a ok. 6000 wywieziono w głąb ZSRR. Odprężenie nastąpiło dopiero po amnestiach w 1960 i 1963.
 Społeczeństwo polskie bardzo emocjonalnie i ofiarnie reagowało na docierające z walczącego Budapesztu strzępki informacji, pogłoski i domysły. Maria Dąbrowska zanotowała 16 listopada 1956 roku w swoich dziennikach relację Wiktora Woroszylskiego, który właśnie wrócił z Budapesztu: „Powiada, że wszystko, co ludzie przeżyli w ostatniej wojnie, jest niczym wobec tego, co się działo na Węgrzech. Gdy oddziały wojsk radzieckich przeszły na stronę powstańców, Kreml sprowadził Kałmuków, którzy mordowali dom po domu, wszystkich, nie wyłączając małych dzieci. Teraz deportuje się całą młodzież węgierską”. Podsumowywała tę informację słowami: „Przeklinam Rosję, niech zginie i przepadnie ten Moloch straszliwej ludzkiej zbrodni, ten wróg ludzkości, posępny kat dziejów ludzkich”.
Prasa polska nagłośniła 27 października radiowe wezwanie Węgierskiego Czerwonego Krzyża proszącego o dostarczenie krwi dla ofiar budapeszteńskich wydarzeń. Odzew był olbrzymi, a jako honorowi dawcy krwi zgłaszali się przede wszystkim ludzie młodzi. Choć młodzież stanowiła największą liczebnie grupę krwiodawców, do punktów oddawania krwi trafiali także ludzie starsi. Niektórych z nich spotykał zawód, gdy z jakichś powodów rezygnowano z ich ofiary. Solidarność Polaków  walczącymi Węgrami była imponująca!
Pierwszą partię preparatów krwiopochodnych z zasobów warszawskiego Instytutu Hematologii wysłano 25 października, a więc jeszcze przed rozpoczęciem akcji krwiodawstwa. Samolotem przetransportowano około 700 kg plazmy krwi. Niemal natychmiast po jego dotarciu do Budapesztu 26 października pojawiła się informacja, że Ministerstwo Zdrowia już przygotowało następny transport, w którym poza plazmą były także antybiotyki, surowice i środki opatrunkowe. W sumie do 15 listopada z Warszawy odleciało do Budapesztu 15 samolotów z ładunkiem 795 litrów krwi, 415 litrów suchej plazmy, 16 500 kg środków krwiozastępczych, surowic, różnych leków i środków opatrunkowych, 4 tys. kg szkła okiennego i kitu i 3 tys. kg żywności. Łączna waga przetransportowanej w ten sposób pomocy wyniosła 44 tony. Pierwszy transport drogowy koordynowany przez Polski Czerwony Krzyż wyruszył z Warszawy 7 listopada 1956 roku. Były to trzy samochody ciężarowe załadowane lekami, środkami opatrunkowymi i mlekiem w proszku, o łącznej wadze 12 ton.
W kilka dni później (10 listopada) wyruszył następny transport samochodowy, a zaraz potem przygotowywano jeszcze dwa transporty mające zabrać około 95 ton żywności, 3 tony medykamentów i 1 tonę materiałów budowlanych (szyb i drutu). 12 listopada Zarząd Główny Polskiego Czerwonego Krzyża uzyskał z ambasady polskiej w Budapeszcie potwierdzenie o dotarciu tam pierwszego transportu samochodowego z lekami i żywnością. Ogółem w dniach 7—14 listopada dzięki tej formie transportu dostarczono ludności węgierskiej 14 ton leków i środków opatrunkowych, 4 tony mleka w proszku, 77,5 tony mąki, 2 tony bekonów, 500 kg musu jabłkowego, 500 kg cukru, 700 kg szkła okiennego, kitu i drutu. W kolejnych dniach transporty samochodowe i kolejowe miały przewieźć na Węgry m.in. 25 zestawów szpitalnych wartości ok. 5 mln złotych, 300 ton żywności wartości 3 mln złotych, 2 tys. białych koców wełnianych ogólnej wartości ok. 600 tys. złotych i inne artykuły.
Wysłany przez krakowski Studencki Komitet Pomocy Węgrom konwój przewożący dary mieszkańców Krakowa był w zasadzie jedynym transportem, jaki udało się wysłać poza oficjalnym nurtem koordynowanym przez Polski Czerwony Krzyż. W innych miastach próby wysłania niezależnych transportów pomocowych wobec sprzeciwu władz PCK zakończyły się fiaskiem. Ostatnim akordem w sprawie polskich reakcji na wydarzenia w Budapeszcie były opisywane szeroko w polskiej prasie przyjazdy węgierskich dzieci na wypoczynek do naszego kraju. Dzieci te przybyły do Polski na zaproszenie Związku Zawodowego Pracowników Łączności i zostały ulokowane w domu wypoczynkowym na Cyrhli. Dla dzieci, które pozostały na Węgrzech, w grudniu w wielu miejscach Polski przygotowywano wysyłkę paczek świątecznych.
Solidarnie zachowywała się ulica, która spontanicznie reagowała na wszelkie informacje napływające z Budapesztu. Społeczeństwo polskie podzielało większość postulatów powstańców. Rozumiano i podzielano niechęć do stacjonujących w obu krajach wojsk sowieckich oraz oczekiwano bardziej partnerskich relacji ze Związkiem Sowieckim. Przez cały okres powstania polska ocena wydarzeń węgierskich była jednoznaczna i solidarna z Węgrami w ich narodowych aspiracjach. Franciszek Fenikowski w "Węgierskiej rapsodii" bardzo dobitnie wyraził nastroje polskiego społeczeństwa, którego stawało zdecydowanie po stronie powstańców i potępiało sowietów:

Chwała dłoniom, które bez lęku
broń chwyciły w buncie zaciekłym,
chwała ludziom, co z bronią w ręku
umierali nie chyląc głowy,
chwała ustom, które gipsowy
dławił knebel i ryk megafonów,
a które wśród huku bomb
wyrzekły
słowo
jak serce spiżowe dzwonu,
jak chorągiew wiecznie młoda,
łopocąca trójbarwną pięścią narodową,
słowo: Swoboda!

na podstawie "Mowa kulawa", rozdz. XIII. Wydarzenia międzynarodowe czasów PRL, książki autora przygotowywanej do druku.


Ps. Węgierska pomoc militarna uratowała Polskę i Europę w Bitwie Warszawskiej 1920

Jak wynika z pisma z 8 lipca 1920 r. (zachowanego w zbiorach archiwum węgierskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych) węgierski minister obrony narodowej gen. dyw. István Sréter nakazał wtedy przekazać Polsce w trybie natychmiastowym cały zapas amunicji armii węgierskiej i zarządził, by przez następne dwa tygodnie fabryka amunicji Manfreda Weissa pracowała wyłącznie na potrzeby Polski.

Według raportu złożonego przez gen. Kazimierza Sosnkowskiego podczas posiedzenia Rady Obrony Państwa 5 lipca 1920 r., amunicja, którą dysponowało wojsko polskie, miała ulec wyczerpaniu już 14 sierpnia 1920 r.

Z dokumentów prezentowanych przez Endre László Vargę wynika, że 12 sierpnia 1920 r., w przeddzień Bitwy Warszawskiej, dotarł do Polski transport z ok. 20 milionami sztuk węgierskiej amunicji, co, według autora książki, miało istotny wpływ na wynik tej bitwy. 

Podczas wojny polsko-bolszewickiej przez terytorium Węgier przechodziły także transporty materiałów wojskowych zakupionych przez Polskę we Francji, Włoszech oraz, za pośrednictwem firm prywatnych, w Austrii. W tym czasie Rosja, grożąc rządowi austriackiemu i węgierskiemu zatrzymaniem jeńców wojennych z I wojny światowej, zażądała deklaracji neutralności oraz wstrzymania transportu sprzętu wojskowego i amunicji do Polski. Podczas gdy rząd austriacki - jak wskazuje autor książki - przystał na te warunki i respektował je, Węgrzy zgodzili się na nie tylko formalnie. W sytuacji gdy także Czechosłowacja zawracała transporty idące przez jej terytorium do Polski, Węgry obok Francji miały pozostać jedynym państwem wspierającym Polskę materialnie i dyplomatycznie w czasie wojny polsko-bolszewickiej. (w tym samym czasie dokerzy niemieccy w Wolnym Mieście Gdańsku odmówili rozładowana francuskich statków z pomocą militarną dla walczącej z najazdem bolszewickim Polski. red.)

za https://www.pb.pl/cala-amunicje-w-magazynach-nakazuje-przekazac-polsce-jak-wegrzy-pomogli-pobic-sowietow-831135


1939: Węgry odmawiają ataku na Polskę

Był tragicznym politykiem uwikłanym w meandry wielkiej gry pierwszej połowy XX wieku. Chciał zabezpieczyć swój kraj przed wielkim konfliktem, ale też możliwie szybko odzyskać utraconą przez Węgry chwałę. Pál Teleki odmówił Hitlerowi zaatakowania Polski, lecz wobec inwazji na Jugosławię nie mógł już stawić oporu.

"Węgry nie mogą przedsięwziąć żadnej akcji militarnej przeciw Polsce ze względów moralnych." - depeszował 24. sierpnia Teleki do Adolfa Hitlera wobec prośby wykorzystania węgierskiej armii i infrastruktury do ataku na Rzeczpospolitą. Telegram wywołał ponoć wściekłość wodza III Rzeszy. 

Pál Teleki jako premier Królestwa Węgier

Pál Teleki jako premier Królestwa Węgier

Swoim współpracownikom Teleki mówił również:

"Prędzej wysadzę nasze linie kolejowe, niż wezmę udział w inwazji na Polskę. Ze strony Węgier jest sprawą honoru narodowego nie brać udziału w jakiejkolwiek akcji zbrojnej przeciw Polsce."

To ciekawe, że dla Telekiego braterstwo polsko-węgierskie, choć niepotwierdzone pisemnym sojuszem było o wiele ważniejsze niż dla innych naszych aliantów oficjalna umowa międzynarodowa. Podczas gdy władze w Bukareszcie internowały znajdujące się na jej terytorium w 1939 r. polskie władze i wojsko, a Londyn i Paryż prowadziły grę na zwłokę, Budapeszt otworzył granice dla naszych żołnierzy, wsparł organizację szkół i ośrodków pomocy, a nawet pomógł w przerzucie do Francji całych formacji, jak np. 10 Brygady Kawalerii płk. Maczka.

Nie był to pierwszy gest życzliwości ze strony węgierskiego premiera. Pierwszy raz misję szefa rządu pełnił od 19 lipca 1920 r. do 14 kwietnia 1921 r., a więc podczas wojny polsko-bolszewickiej. Jego gabinet podjął wtedy decyzję o udzieleniu bezpłatnej pomocy walczącej Warszawie. Drogą przez Rumunię przesłano 48 mln naboi karabinowych do Mausera, 13 mln naboi do Mannlichera, amunicję artyleryjską, 30 tysięcy karabinów Mauser i kilka milionów części zapasowych, 440 kuchni polowych, 80 pieców polowych.


1944: Węgierscy żołnierze pomagają Powstańcom Warszawskim!

Demonstracyjne wsparcie okazywane przez szanowanego przez rodaków premiera a także setki lat tradycyjnej przyjaźni między narodami nie pozostały bez wpływu na postawę węgierskich żołnierzy wobec polskich powstańców i partyzantów w kolejnych latach wojny. Do legendy przeszły już historie o zachowaniu Madziarów wykorzystanych przez Niemców do zabezpieczenia pacyfikacji Powstania Warszawskiego. Żołnierze jednostek węgierskich widząc Polaków odwracali się do nich plecami udając, że nic nie widzą. W podwarszawskim wówczas Wilanowie stacjonujący tam oddział jawnie handlował bronią z jednostkami AK, a na wieść o wybuchu Powstania orkiestra 5 węgierskiej dywizji odegrała Polakom "Mazurka Dąbrowskiego".

Pál Teleki starał się meandrować między utrzymaniem niepodległości Węgier, a zachowaniem honoru swojego narodu. Gra skończyła się jednak na wiosnę 1941 roku. Po otrzymaniu informacji o inwazji III Rzeszy na Jugosławię, z którą Węgry były sprzymierzone, popełnił samobójstwo strzałem z pistoletu. Zostawił list pożegnalny, w którym napisał:
"Naród czuje, że straciliśmy nasz honor. Sprzymierzyliśmy się z draniami. Staniemy się narodem śmieci. Ja jestem temu winny."

za https://www.pb.pl/pal-teleki-a-sprawa-polska-840132

redakcja Wilk Miejski

Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka