Niemiecka prasa chwali wczorajszą decyzję premiera Tuska, która, jak pisze Der Spiegel – „może w dłuższej perspektywie okazać się mądrym posunięciem” oraz określa premiera jakouprzejmego i skromnego intelektualistę, ale także osobę, która strategicznie rozważa każdy krok. Podobnie Frankfurter Allgemeine Zeitung: "Tak czy owak kancelaria premiera pozostaje bardziej atrakcyjną siedzibą dla polityka silnej ręki, takiego jak Tusk".
Dzięki tym komplementom premier uwierzył, że wystarczy nie być Kaczyńskim, by móc dalej trwać i cieszyć się też uznaniem Lecha Wałęsy, który podejmuje niemiecki ton pisząc,że „niezależnie od finału wczorajszej decyzji premiera Tuska, należy mu się szacunek. To decyzja mądra i dojrzała. Trzeba czasem zrobić pół kroku w tył, żeby później zrobić trzy do przodu. Warto takie ryzyko podjąć, stawka jest duża. Większa niż tylko prezydentura” oraz dodaje: „Dojrzałość decyzji premiera polega na dalekowzroczności i postawieniu spraw ważnych dla Polski, reform, a nawet spraw rządu i partii nad własne marzenia i ambicje”.
Zapomniał jednak Wałęsa, że dalekowzroczność premiera nie zdołała objąć swym zasięgiem cmentarza, a nawet własnego rządu i własnego gabinetu, który cokolwiek przecieka.
Do ogólnych pochwal dołączają też celebryci. Jerzy Fedorowicz, na swoim blogu napisał:
Dzięki, Panie Premierze za decyzję! Spodziewałem się jej, ale co fakt, to fakt. Wpisuję Cię więc na moją listę polskich mężów stanu".
Wpisanie przez satyryka na listę mężów stanu, jest wielką nobilitacją. Za chwilę Paweł Kukiz skomponuje hymn pochwalny, Edyta Górniak zadedykuje mu swoje zdjęcie z gołymi cyckami, senator Piesiewicz napisze jedenastą część Dekalogu: „Nie kandyduj”, a Doda ofiaruje mu swoje majtki inaugurując w kancelarii premiera wystawę zdjęć pt. „Twarze niedoszłych prezydentów”.
Mimo wielu spontanicznie napływających pochwał oraz sondaży, w których Polacy popierają decyzję Tuska, choć może z zupełnie innego powodu, sam premier na szczęśliwego nie wygląda. Na dzisiejszym spotkaniu w auli Politechniki Warszawskiej, gdzie, wraz z ministrem finansów J.Rostowskim oraz ministrem M.Bonim, ogłosił plan konsolidacji i naprawy finansów publicznych, wyglądał na zmęczonego.
Żal mi premiera. Przez ostatnie dwa lata bardzo schudł i postarzał się. Rzadziej się uśmiecha, a jeśli już, to ze ściśniętymi zębami. Brak mu radości życia, dawnej pewności siebie, a wrodzony luz zastąpił spontanicznością kontrolowaną. I bardzo się temu nie dziwię. Jako człowiek wykształcony, ma pewnie świadomość, że ogłoszony dzisiaj plan, bez żadnych konsultacji ani nawet wiedzy koalicjanta, jest zabiegiem czysto propagandowym; po dwóch latach rządzenia jedynie zapowiedzią tego, co rząd zamierza zrobić w bliżej nieokreślonej przyszłości. „Chcemy, będziemy, zakładamy” – to najczęściej używane czasowniki. „Będziemy robić wszystko, będą założenia, ustawy – przekonywał premier doskonale wiedząc, że działaniamające na celu ograniczenie rosnącego zadłużenia, zmniejszenie deficytu czy hasło reguły wydatkowej
– są jak stara, zgrana płyta. W rzeczywistości o żadnych reformach nie było mowy, pozostają prawa nabyte służb mundurowych, zostaje KRUS, a termin wstąpienia do strefy euro nieznany, co jest akurat zasługą i jedynym uzasadnieniem zieleni na mapie Polski – umożliwiającym wzrost eksportu.
Żal mi premiera, który jest zbyt wrażliwy jak na polityka, szczególnie dotkliwie znosi porażki, jest zbyt pobłażliwy dla członków partii i rządu. Z wielką pomocą swych „przyjaciół” przegrał dwa lata rządzenia, pogrzebał plany i marzenia o prezydenturze. A przecież jego 10 punktów programu było do realizowania i nie potrzebny był żaden cud, tylko minimum psychologii przy konstruowaniu rządu, znajomości ludzi, ich przeszłości, kompetencji i wizji. Tego wszystkiego zabrakło, rząd okazał się najmniej sprawnym rządem po 89 roku, a ministrowie niekompetentni i uwikłani w afery, podobnie jak koalicyjni ministrowie: Waldemar Pawlak – biznesmen zaczynający do spółki nomenklaturowej Agrotechnika, protektor króla żelatyny i obrońca Mazura, o którym jeden z posłów mówi: „Typowy arbuz – z wierzchu zielony, w środku czerwony”, minister Sawicki ze spółką Sawimed , złotym interesem swej żony, czy Jolanta Fedak, niespełniona prezydent Zielonej Góry, ogłaszająca plan zmian w systemie emerytalnym bez konsultacji z premierem, autorka niewybrednego języka konwersacji. Taki skład rządu nie miał szans na sukces, wygenerował afery, obniżył poziom debaty publicznej i kultury parlamentarnej, dokonał barbarzyństwa na moralności, dobrych obyczajach i języku dyskusji.
To premier Tusk został oszukany przez swoich kolegów. Jedyną dla niego szansą politycznego istnienia jest przetrzepanie gabinetów w ramach gruntownych porządków i wyrzucenie na bruk własnych i koalicyjnych ministrów. Dwa lata udowodniły, że w takim składzie żadne działania nie są możliwe. A słupki sondażowe z bitej piany nietrwałe.
Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka