
„Zbrodnią jest wysyłanie rodziców do domu starców.”
Taki tytuł przeczytałam w jednej z gazet. A w środku o starości, wykluczeniu, patologiach w polskich domach opieki i o bezduszności dzieci, którą nazwano zbrodnią. Jakoś ani artykuł, ani tytuł nie zszokował nikogo i pozostał bez echa. Słowa Antoniego Macierewicza dotyczące katastrofy smoleńskiej, wywołały burzę medialną i polityczną.
Twardy orzech semantyki
Komu więc mogę dedykować te kilka słów prawdy? Wszystkim inwalidom semantycznym w mediach, a także politykom, szczególnie z tytułem magistra historii, polecając im też tekst obrony Sokratesa, a szczególnie słowa:
„Zbrodnię popełnia Sokrates, psując młodzież”.
Tak. Bo była to zbrodnia. Zbrodnia na demokracji, zbrodnia zaniedbania i zaniechania przez rząd
konstytucyjnych obowiązków wobec społeczeństwa i głowy państwa, niezabezpieczenie lotu rządowego samolotu, bezwolne oddanie śledztwa w ręce dalekiej od standardów demokratycznych Rosji. To budzi głęboki niepokój. Bo w sytuacji gdy ginie niemal stu Polaków, najwyżsi przedstawiciele władz cywilnych i wojskowych, musi to budzić niepokój i muszą być rozpatrzone wszystkie hipotezy, łącznie z winą premiera Tuska i jego ministrów, a także ta o zamachu.
Daleko od prawdy
Ktokolwiek więc uważa, że komisja powołana w celu wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej jest sprawą polityczną, właśnie tak traktuje katastrofę – jak polityczny ZAMACH, wpisując się dzięki propagandzie mediów, w wojnę daleką od wyjaśnienia prawdy. Ta prawda może być okrutna dla rządzących, dlatego nagonka na parlamentarny zespół i jego inicjatora, posła Antoniego Macierewicza, od dawna zaprawionego w nagonki i bój ze służbami specjalnymi, wzbudza powszechną histerię. I strach. Bo kłamstwo jest zawsze bronią tchórzy.
Mamy tyle, ile chcą nam dać
Komisja nie powstała następnego dnia po katastrofie, ale po trzech miesiącach nieudolnego śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Wojskową i MAK oraz po niezgodnym z prawem powołaniu przez premiera Tuska rządowej komisji wyjaśniającej przyczynę katastrofy. Mimo zapewnień rządu o priorytecie i staranności w prowadzeniu śledztwa, fakty są odmienne. Prokuratura polska odcięta jest od wszelkich dowodów rzeczowych, a pięć wniosków o pomoc prawną nie zostało przez Rosję rozpatrzonych. Mamy dokładnie tyle, ile chcą nam dać Rosjanie, więc jesteśmy petentem, jak niepożądany klient do pustych półek za komuny. Ale sprzedawca musi być nagrodzony. Gdy Dima gorącą linią stwierdził zgon prezydenta, Wania i Kola rozpoczęli poszukiwania archeologiczne kart kredytowych, a ich dowódcy odebrali medale od Tuska.
Czyli nie mamy nic
Odkreślenie „zbrodnia” nie jest tu nadużyciem. Możemy rozpatrywać ją w kontekście zaniechania obowiązków ciążących na premierze, odpowiedzialnym za działanie organów państwa i bezpieczeństwo obywateli, który przyjął “z góry ustaloną tezę dotyczącą przyczyn tragedii”. Także odpowiedzialności karnej i moralnej ministrów spraw wewnętrznych, zagranicznych, obrony i minister zdrowia Ewy Kopacz, która kłamała na potrzeby wyborów. Polski prokurator i patomorfolodzy nie uczestniczyli w sekcji zwłok, podobnie jak nie było rosyjskiego nawigatora na pokładzie tupolewa. Do dziś nie wiemy co kryją zaplombowane trumny. Po trzech miesiącach nie znamy nawet godziny tragedii. Wiemy jednak, że w dwie godziny po katastrofie, bez identyfikacji zwłok, aktu zgonu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, marszałek Komorowski przejmuje władzę. Powołuje Jacka Michałowskiego na nowego szefa kancelarii, choć nie wie jeszcze czy Władysław Stasiak zginął. Na pytanie ministra Dudy, na jakiej podstawie, odpowiada, że na podstawie tego, co podają media. Później dzwoni prezydent Miedwiediew i ustnie przekazuje wiadomość o śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Na dzień dzisiejszy nie mamy nic. Zginęła nawet karta napraw tupolewa.
Karygodne
Antoni Macierewicz jest najwłaściwszym człowiekiem do wyjaśnienia prawdy. Ma charyzmę, rozległa wiedzę, jest uczciwy, odważny, bezkompromisowy. Niebezpieczny dla tych, którzy mają coś na sumieniu. Dlatego niemile widziany w żadnej komisji, również badającej śmierć Olewnika, od której został odsunięty przez Tuska poprzez odebranie mu certyfikatu dostępu do informacji ściśle tajnych.To najlepszy kandydat o czym wszyscy wiedzą. Dlatego tak zrozumiały jest atak histerii. Bo tylko ta komisja ma szansę wyjaśnienia katastrofy, a pierwsze jej posiedzenie z udziałem rodzin ofiar wyjaśniło więcej, niż wszystkie komisje razem wzięte. Pokazało bałagan, niekompetencję, nieodpowiedzialność, bezduszność i brak etyki strony rosyjskiej, a także karygodne, na granicy profanacji, traktowanie ciał.
Prawdy nie da się zmanipulować
Natychmiast więc po ukonstytuowaniu się komisji, opracowaniu regulaminu, wybraniu prezydium i sporządzeniu harmonogramu prac, rozpoczęła się nagonka polityków magdalenkowych i mediów spod znaku Agory. Dołączyli też „specjaliści” ze „Skrzydlatej Polski” o udowodnionych powiązaniach z WSI i ekspert lotnictwa, który nigdy nie był lotnikiem, lecz prezesem dziwnego tworu pod nazwą Krajowa Rada Lotnictwa i szefem Agencji Altair sponsorowanej przez Bumar. Dyskredytowanie czystych intencji komisji, medialne wrzutki o bezdyskusyjnej winie pilotów i nowych, odczytanych słowach, oraz prawdopodobnych naciskach pijanego prezydenta, tym bardziej potwierdziły, że prawdy nie da się zmanipulować ani zakrzyczeć.
"Komu szkodzi Antoni Macierewicz?"
Kolejnym dziennikarzem przyprawiającym „gębę” A.Macierewiczowi jest redaktor M.Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej”, który jak cała redakcja, przejął od Gazety Wyborczej sposób myślenia. Popełnił on haniebny tekst pt. ”Komu zaszkodzi Antoni Macierewicz”, oparty na kompletnej nieznajomości czasów PRL-u i służb specjalnych., które nadal pociągają za sznurki polityki. Szułdrzyński pisze: Stawianie go (A.Macierewicza – przyp. autora) na czele komisji smoleńskiej może wywoływać podejrzenia, że ten zespół ma już z góry ustaloną tezę dotyczącą przyczyn tragedii. Że wcale nie chodzi o sprawy merytoryczne, tylko o powtarzanie oskarżeń. Zwłaszcza że na wczorajszej konferencji, mówiąc o katastrofie prezydenckiego samolotu, Macierewicz użył słowa “zbrodnia”, choć nie chciał wyjaśnić, dlaczego.
Komu szkodzi "Rzeczpospolita"?
Dziennikarz Rzeczpospolitej zapomniał o tym, że to rząd od trzech miesięcy przedstawia nam ustami swych rzeczników, „autorytetów” i partyjnych pajaców z góry ustaloną tezę. Czy nie lepiej zając się tym, komu szkodzi sam Tusk i jego (w znaczeniu przenośnym) banda? Dziwi mnie, że dziennikarz, wprawdzie młody, bo 30-letni, ale przecież politolog, wysuwa tak zmanipulowane tezy, niepoparte żadnymi argumentami.
Zbrodnia, panie Szułdrzyński.
Tekst opublikowany w Nr.30 Warszawskiej Gazety
.
Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka