Magda Figurska Magda Figurska
552
BLOG

Przed pierwszą Gwiazdką

Magda Figurska Magda Figurska Polityka Obserwuj notkę 11

 

QCHNIA POLITYCZNA
 
Pamięć  zapachu
 
Odcięta na własne życzenie od mediów i „polityki hałasów”, w ten magiczny, przedświąteczny czas, odkrywam w kuchni świat barw, zapachów i smaków. Moje małe laboratorium, w którym, w te jedyne dni w roku, rządzi uporządkowany chaos natury: Ziemi, Powietrza, Ognia i Wody, tworząc idealne proporcje i niespotykaną harmonię. Jedynym parytetem jest świeżość, smak i naturalny, bez sztucznych konserwantów, aromat serca i uczucia. Odsuwam od siebie zapachy polityki, politycznej kiełbasy i cokolwiek stęchły zapach przedwyborczych obietnic. W oczekiwaniu na cud narodzenia Bożej Miłości delektuję się bielą śniegu, zielenią choinki, rozjarzoną blaskiem kolorowych lampek, czerwienią jabłek i mikołajowego płaszcza, złotem gwiazd i płomieniem świec. Pomarańcze i mandarynki mają apolityczne barwy. Mieszają się one z zapachami szczęścia i dzieciństwa, bo zmysł zapachu, nasz „emocjonalny mózg”, choć niedoceniany przez starożytnych, ma niespotykaną moc wywoływania z pamięci zdarzeń i wspomnień.  Są one żywe i niosą większy ładunek uczuciowy niż obraz czy dźwięk. Przywołuję je przy świątecznym stole, wśród najbliższych, połączonych miłością, tradycją, wspomnieniami. Zamykam drzwi przed zapachem władzy, polityki, korupcji oraz politycznej poprawności mediów. Woń igliwia miesza się z aromatem świeżo upieczonych drożdżowych bab pachnących wonną wanilią, której ciemnobrązowymi laskami Aztekowie płacili niegdyś podatki; słodkawy, korzenny zapach i smak cynamonu, z wiecznie zielonego drzewa, przybiera kształt choinkowych pierników, a ziarenka maku, przynoszące pociechę duszy, pełne miodu i bakalii, stają się pachnącymi migdałami struclami. Aromat grzybów przywołuje wspomnienia niesprywatyzowanego jeszcze lasu, zapachu igliwia i parującej ziemi, a dary lata, zaklęte w suszonych owocach kuszą aromatycznym napojem. Zmęczona zapachem rządu i propagandy sukcesu rodem z PRL-u, widzę, że pachnie to inaczej: beznadzieją, podwyżkami, ruiną finansów, że emeritus nie znaczy zasłużony, tylko biedny. Sługusy republiki bananowej, nie mają nic wspólnego z bananami, a efekt Axe, z dyskretną nutą obornika na zadowolonych twarzach ministrów, jest pełen fałszu i obłudy. Zapach apokalipsy smoleńskiej, który przyszedł o poranku, zwany przez media „zapachem likwidacji”, nie zmyją żadne chemiczne wywabiacze sumienia. Pamiętamy o tych zapachach, otoczeni tylko na chwilę magią świąt, która nie przesłoni żalu, nie ukoi bólu i cierpienia. Nie zatrze obowiązku walki o prawdę i wolność, których zapach jest ulotny. Dlatego tak wielką nadzieję pokładamy w małej wspólnocie grupowej i narodowej, która tworzy Polskę, wraz z historią i religią. Bez nich nie istniejemy, jak nie istnieje wigilijna wieczerza bez ryby, symbolu życia i pierwszych chrześcijan, której sacrum, niezrozumiałe dla niewierzących, obniżane jest  konsekwentnie przez laickie państwa Europy a chrześcijanie nadal są mordowani na świecie. Poddając się nastrojowi Świąt i cudowi narodzin, otoczeni magicznymi barwami i zapachami, znajdźmy czas na refleksję i wyrzućmy ten polityczny, śmierdzący pasztet na śmietnik historii.

Potęga smaku

Gdy Jolanta Kwaśniewska, w programie dziennikarza roku 2010 -Tomasza Lisa, weszła w rolę Jacykowa doradzając  jak ma wyglądać elegancki polityk, jakie buty i krawat dobrać do garnituru, przypomniał mi się były prezydent i jego  ekscesy na grobach w Charkowie, ten swoisty symbol „savoir vivre`u” III RP, zarażony wirusem filipińskim, na wykładzie w Kijowie. Pomyślałam wtedy sobie, że polska polityka dawno straciła smak, a nasze elity polityczne, naukowe, artystyczne i medialne są intelektualnie skarlałe i moralnie skompromitowane. Piwniczny odór zgniłej kapusty, z której nie będzie dobrego, świątecznego bigosu po wspólnym „polowaniu” Komorowskiego i Obamy w Afganistanie i Iraku, jest cechą naszej polityki, która chroniąc wąskie grupy interesów Misiaków, Sobiesiaków, przeróżnych Mirów i Rychów, daleko odeszła od społeczeństwa i jego problemów. Drwiny z prof. Lecha Kaczyńskiego, który na zdjęciu trzymał odwrotnie szalik ucichły, gdy nowy prezydent popełnia gafę za gafą i opowiada Obamie o historii polskiego parlamentaryzmu, która przeszła wszystkie fazy od siekania, aż do bigosowania. Ten bigos, obok toksycznego pasztetu, jest lejtmotiwem platformerskich rządów i symbolem chaosu we wszystkich dziedzinach życia. Charakteryzuje polityków niezdolnych do podejmowania decyzji, nieodpowiedzialnych za losy Polaków, a jedynie umiejących dbać o interesy własne i zaprzyjaźnionych lobbystów, finansujących im kampanie. Degeneracji sprzyjał awans ludzi z klasy średniej, którzy w myśl Bieleckiego, że pierwszy milion trzeba ukraść, dorobili się majątku i weszli na szczyt społeczny, upowszechniając swój styl życia, maniery, poglądy i wartości. Leniwi sybaryci, którzy nie mają wobec siebie i rządu żadnych wymagań ponad wolność konsumpcji, są wyborcami Platformy. Dla nich potęga smaku oznacza golonkę pieczoną w piwie.  Nie interesuje ich polityka, a ludzie, którzy nie mają  konta czy prawa jazdy, są dla nich ludźmi drugiego gatunku. Zgadzają się na „polskie obozy koncentracyjne”, grudzień `70 jest dla nich prehistorią, a stan wojenny jedyną koniecznością. Zawiązują zakony czcicieli generała i Gazety Wyborczej oraz TVN. Jedyne, co potrafią przeczytać,  to SMS na swojej komórce. Dla nich tradycja jest passe, a religia niebezpiecznym zabobonem, która wykreowała Niebo i Piekło. Idola Lenina zamienili na Lennona z jego antyreligijną utopią rodem z marksistowskiej teorii braterstwa ludzi dzielących się światem. Świat jest podzielony od dawna, tak jak Polska dzieli się na zdrajców, nieosądzonych i nobilitowanych ma salonach, i tych, których, jak pisze Herbert, „zdradzono o świcie”. Bo Herbertowska potęga smaku to coś więcej. To metafora moralności i odwaga wyboru, przyjęcie postawy zgodnej z patriotyzmem, tradycją i własnymi ideami.  To niezgoda na bierność, zakłamanie, retorykę niskich wartości i nieodróżnianie dobra od zła. „Wnuczęta Aurory” z Wielokulturowego Liceum im. Jacka Kuronia, przebrane w oświęcimskie pasiaki są dowodem, że potęga smaku przegrywa z indoktrynacją.
 
 
Ostrość wzroku
 
Uśpienie zmysłów to cel nie tylko partii rządzącej, dzięki czemu wraz ze swoją kamarylą może bezkarnie kontynuować proces kręcenia lodów i hojnie się nagradzać, ale i funkcyjnych mediów i podejrzanych  ekspertów, mieniących się autorytetami. Do senatu może wrócić biznesmen Stokłosa, oskarżony o korumpowanie urzędników państwowych, naczelna filozofka i feministka III RP, szanuje wszystkie kobiety, prócz wdów smoleńskich, które wykpiwa, podejrzewając o działania polityczne,  a  Norman Davies pisze nam historię, porównując pochody z pochodniami na Krakowskim Przedmieściu do nazistowskich marszów z lat 30. Kpiną jest też stanowisko najgorszego premiera III RP, teraz przewodniczącego PE Jerzego Buzka, który zlekceważył wysłuchanie publiczne w sprawie katastrofy smoleńskiej mówiąc, że unia nie ma możliwości wpływu na przejrzystość prowadzenia śledztwa i „nie ma prawnych możliwości na „pchnięcie tej sprawy”. Niezwykle ochoczo jednak zajęła się sprawą więzień CIA w Polsce,  powołując nawet komisję w Parlamencie Europejskim. Ale, na szczęście, powoli wszystko się sypie. Sama federacja unijna, zbudowana na prymacie politycznej ideologii, której scenariusze końca  piszą już nawet jej zwolennicy, oraz cała III RP, z jej ostatnim tchnieniem – rządami Platformy Obywatelskiej, której rozkład jest widoczny, bo stojące pociągi są nie tylko symbolem zapaści PKP. Do dziś nie wiemy czy wybory samorządowe odbyły się zgodnie z prawem, czy polityczne, drugi życie Tuska, które dał mu fotoszop, nie skończy się w sądzie za złamanie ciszy wyborczej. I czy ustalenia śledztwa smoleńskiego nie zmiotą rządu, budowanego tak misternie przez służby, który resztkami sił jeszcze się broni, ale, jak Schetyna w „Kropce nad i”, mówi już o zamachu. Zapaść widoczna jest gołym okiem i będzie początkiem końca Tuskolandii, w której dobrze żyje się tylko oligarchom i bezkarnym przestępcom, a naród musi odpowiadać za niekompetencje rządzących. Miał rację Jarosław Kaczyński mówiąc o absmaku. Dlatego wybuch frustracji Polaków jest nieunikniony. Nieudolność rządów i praktyka patologicznych zachowań jego członków może doprowadzić do sytuacji agresji przeciw sprawującym władzę, spotęgowanej katastrofą smoleńską, zabójstwem łódzkim i wszystkimi działaniami przeciw opozycji. Protokół MAK jest nie do przyjęcia przez Tuska, więc wiatr ze wschodu jest tak samo niepomyślny jak z zachodu. Kończy się czas politycznych ślepców, pełnych zadowolenia z rządów Platformy,manipulatorów faktami, chłoptasi i tchórzy, stawiających pomniki zbrodniarzom. Nadszedł kres mediów, pełnych hien, które próbowały zawładnąć naszymi zmysłami, celowo posługiwały się dezinformacją, kreując utopijną, zieloną wyspę. Co zrobią, gdy ich prawda okaże się fałszem? Gdzie się podzieją, gdy rozum i ostrość naszego widzenia zdemaskuje ich zakłamanie i służalczość? Nasza świadomość pozwala nam nie tylko widzieć, ale i oceniać. To nasze prawo. I potrafimy wybaczać, nie tylko w święta. Ale chcemy prawdy, a prawdą jest nazywać zbrodniarzy i zdrajców po imieniu, bo prawda jest jedna i „trzeba dać świadectwo". To imperatyw etyczny, to mądrość, która jest nagrodą dla mędrca.
 
                                                             * * *

Za chwilę usiądziemy do wigilijnego stołu. W gronie rodziny, przyjaciół, wśród tych, którzy zostali, pamiętając o tych, którzy odeszli i wolnym miejscu przy stole dla zbłąkanego wędrowca. Składamy sobie życzenia zdrowia, pogody ducha, spełnienia wszystkich marzeń, zawodowej satysfakcji i wielu sukcesów. Życzymy też sobie mądrych, odpowiedzialnych rządów, które będą gwarantem suwerenności silnej Polski i naszej jednostkowej wolności, w której szacunek dla  historii i wiary oznacza patriotyzm i pamięć o bohaterach.

Wszystkim Czytelnikom
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia,
życzę wielu głębokich i radosnych przeżyć,
wewnętrznego spokoju, wytrwałości i radości.
Aby marzenia zmieniły się w rzeczywistość
i przerosły nasze oczekiwania, a nasz rozum i zmysły
umiały oddzielić prawdę od fałszu.
 
 Tekst opublikowano w Nr.51 Warszawskiej Gazety

 

Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka