Magda Figurska Magda Figurska
789
BLOG

Wejściówki do fanklubu Anodiny

Magda Figurska Magda Figurska Polityka Obserwuj notkę 6

 

QCHNIA POLITYCZNA
 
Może jabłuszko, panie premierze? 4,50 za kilogram. A może ciastko z dziurką, figę z makiem albo jajko z niespodzianką? Od wyborców, którzy już nie wiedzą, w jakim żyją kraju. W eurosojuzie, bo prezydent Komorowski obiecał Sarkozy`emy polską Eneę, a Merkel tanią siłę roboczą, czy w kondominium, gdzie Gazprom funduje stypendia doktorantom w Uniwersytecie Warszawskim? Bo "To napiszą stypendyści, co im zlecąKGB-iści". Miała być II Irlandia, a jest Priwiślański Kraj. Bo śledztwo też oddaliście Rosjanom. Więc kto tu jest fanklubem Anodiny, pani minister Pitero?
       
 
 
Tymochowicz, Ostachowicz. Jaka to różnica. Ten pierwszy zdradził Tuska dla Palikota, drugi to szara eminencja, minister w kancelarii Premiera. Według tygodnika "Newsweek", zainkasował 280 tysięcy złotych od  Polskiej Grupy Energetycznej (dawniej PSE), gdzie pracował, zanim wstąpił do PO. To on, jako spec od marketingu politycznego, ma największy wpływ na Donald Tuska i jego decyzje. Ale niewiele już może zrobić, bo Platforma jest w politycznej agonii. Demontaż państwa widoczny jest w wymiarze instytucjonalnym – prawnym, społecznym, gospodarczym oraz moralnym.Planuje się rytualne spalenie dyplomów potwierdzających uprawnienia zawodowe ministrów.Chorobaniekompetencji,przy dużejdawce arogancji,nie rozpoczęła się nagle, co znaczy, że śmierć nie musi być szybka i bezbolesna. Jeszcze pocierpimy, zanim dobijemy do dna. A Ostachowicz nie jest lekarzem ani cudotwórcą, choć mówią na mieście, że może być hipnotyzerem. Na razie hipnotyzuje nie wyborców, ale rząd, o czym świadczy fizjonomia premiera i jego zatroskanych   ministrów,  a  także  przestraszonego  kwitami  na  Pawlaka  koalicjanta, który zarządził dyscyplinę partyjną w głosowaniu nad odwołaniem szefa MON. Tylko z Kłopotkiem kłopot.
 
Minister Klich, ten nieudacznik i kukiełka, w dodatku kłamca w sprawie incydentu gruzińskiego i odwołania generała Błasika, ocalił stołek dzięki broniącemu go zaciekle Tuskowi, choć ten wcześniej mówił „Kto nie zrealizuje planu, wyleci z roboty”. Może więc prywatna klinika doktora Klicha miała za zadanie rozłożyć polską armię, wyeliminować nielubianych generałów, którzy – jak sam powiedział – „odeszli z wojska”? To nie jedyny minister, któremu zabrakło honoru. Ale kwiatów nie dostał, bo pozostaje jeszcze niezałatwiona sprawa utajnionego przez MON raportu dowództwa Sił Powietrznych, który ostrzega o zapaści, oraz finansowania przez Spółki Skarbu Państwa fundacji Bogdana Klicha - Instytutu Studiów Strategicznych.
 
Cierpliwość  społeczeństwa powoli się kończy. Ludzie trzeźwieją od cudów i widzą chamów i ich prymitywny język, lodziarzy i zwykłych złodziei, totalnych leni, esbków i ruskich agentów, którzy wcześniej inwigilując prezydenta, teraz  inicjują:  Dzień bez Smoleńska. Nadejdzie czas, że hucznie będziemy obchodzić Dzień bez Platformy, bo nawet jej ojciec-założyciel, Gromosław Czempiński, nie może sobie darować, że stworzył tak nieudany byt. Marketing polityczny Platformy Obywatelskiej przeszedł, przez 10 lat jej istnienia, swoistą ewaluację, która, niestety, coraz słabiej wypada nawet w zaprzyjaźnionych sondażowniach. Podwórkowi trampkarze przerżnęli mecz w pierwszej części, bo Ryśki i Grześki strzeliły samobója. Pudłuje też prezydent Komorowski i Premier Tysiąclecia, którego cuda się nie sprawdziły. Senator z paragrafem, ten od wędlin,  kupił sobie głosy pracowników i zasiadł w senacie, marszałek Niesiołowski żyje w rzeczywistości zakrzywionej i goni kolegów z mównicy, poseł Kutz chce oderwania Śląska od Polski,  a najpiękniejsza posłanka wierzy w wieczną młodość i zdrowie. Jarosław Gowin zdradza, że śpi z otwartymi oczami. Jak sypia Grzegorz Schetyna - nie wiadomo, ale śni mu się fotel premiera. Widoczne jest, że świstaki które wcześniej wspólnie pakowały produkt medialny, jakim jest Platforma, w złote szeleszczące papierki, pogryzły się jak buldogi pod dywanem. Skrzyżowanie Orwella z Matrixem. Tylko zielona strona mocy, coś osłabła i by nie głosować, wyjechała na urlop, choć po nocach śni się jej InterArms z super szpiegiem PRL, a rozpalone strachem czoło gasi  Ochotnicza Straż Pożarna.
Wojna polsko-esbecka przekształciła się w wojnę na górze, między tzw. czerwonymi liberałami – wiecznymi kontestatorami, którzy wcześniej odsunięci, chcą władzy, a ministrami, którzy opadli z sił. Odpowiedzialni za OFE naparzają się z odpowiedzialnymi za wysokie ceny jabłek, chora służba zdrowia wali w emerytów i niepełnosprawnych, ci od autostrad biją się z tymi od finansów, a dzieci i młodzież toczą odwieczną wojnę ze starcami. Susze walczą z powodziami, ochłodzenie z ociepleniem a Platforma, jak zwykle, z PiS-em, wzmocniona przez karatekę Putina. A wszystko w krzywym zwierciadle mediów, które co chcą – wyolbrzymią, a czego nie chcą, ukryją. Jak w porządnej reklamie: podstęp, kłamstwo i manipulacja. Czy jest na to rada?
Amerykanka Athena Hohenberg zaskarżyła producenta nutelli, koncern Ferrero, z powodu "wprowadzającej w błąd reklamy". Twierdzi, że doznała szoku, gdy okazało się, że nutella wcale nie jest taka zdrowa, jak twierdzą spoty. Zawiera zbyt dużo cukru i szkodliwych tłuszczy. A miała dawać energię i siłę na cały dzień.
 
Wydawałoby się, że produkt handlowy, skierowany do konsumentów, różni się od produktu politycznego, jakim jest partia, a ich marketing jest programowo odmienny. Partia polityczna nie jest przecież towarem, który stoi na półkach i kusi konsumentów, choć jak towar bywa reklamowana. Jej zabiegi skierowane są do wyborców i służą zwiększeniu poparcia dla partii lub polityka, a media są w obu wypadkach dystrybutorem treści i ich nośnikiem, od produktu - ”partii politycznej”, do konsumenta, czyli wyborcy.
 
Ale Platforma Obywatelska podobna jest do nutelli, choć nie z powodu wyglądu czy smaku, lecz obietnic, które nijak się mają do produktu finalnego. Obiecywała budowanie cudu gospodarczego, na który zasługuje Polska, by żyło się lepiej wszystkim. Mieliśmy być dumni z kraju i odważnych rządów, które miały przyspieszać reformy i obniżać podatki. Premier obiecywał zaopiekować się Polską i Polakami, ponosząc pełną odpowiedzialność za swych ministrów. Jak jest, każdy widzi. Reklamacji wnieść nie można, bo i do kogo? Do jesiennych wyborów możemy znaleźć się na dnie, co coraz odważniej przepowiada lichwiarska międzynarodówka, która, dzięki przyjaźni z Markiem Belką przyznała nam elastyczną linię kredytową (FCL), a teraz krytykuje kreatywnego księgowego, nazywanego ministrem finansów. Przeciw rządom stagnacji i niekompetencji występuje już nie tylko opozycja, ale i główni ekonomiści kraju, którzy wcześniej przyklaskiwali liberalizmowi Platformy.
 
Wszystko jest jak w reklamie: prawie jak parlament, prawie jak ustawodawstwo, prawie jak polityk.Rozkład państwa, bo słaby sejm, to słabe państwo. A niezależny prokurator Andrzej Seremet traktuje sejm lekceważąco, kwestionując kontrolną funkcję Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i razem z prezydentem „niezależnie” niszczą IPN.  Premier Tusk nie wie, co robić i czeka na komisję Millera, groteskowy twór, który powstał, by uwiarygodnić wersję MAK i wykluczyć jakikolwiek udział w katastrofie smoleńskiej jego ekipy. Zresztą minister Miller nawet nie jest w stanie cokolwiek wyjaśnić, bo wszystkie dowody znajdują się w Rosji. A więc pic na wodę, który może nawet nie ujrzeć światła dziennego, bo to  Tusk będzie pierwszą osobą, która otrzyma polski raport w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej - powiedział szef MSWiA.  I to on ma zdecydować, czy zostanie upubliczniony. Tak wygląda jawność życia publicznego w wydaniu PO i jej kumpli.
 
Tymczasem najsilniejsi eurokumple: Merkel i Sarkozy, zakolegowali się ze sobą i podzielili Europę na lepszych i gorszych, ogłaszając pakt dla konkurencyjności. Reszta nie ma nic do gadania. O tym, że prezydent chce do trójkąta, świadczy reanimacja Trójkąta Bermudzkiego  (sorry, Weimarskiego), którą celebrował Bronisław Gbur-Komorowski, popełniając, jak zwykle, gafę za gafą. Co zyskamy na tej przyjaźni? Podwyższenie podatku CIT, wieku emerytalnego i likwidację indeksacji płac i emerytur. Marketing polityczny tego nie udźwignie. Nawet Ostachowicz jest bez szans.
 
Tekst opublikowano w Nr.6/2011 Warszawskiej Gazety
 

Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka