Magda Figurska Magda Figurska
414
BLOG

Ostatni, co tak Naród (z)wodził

Magda Figurska Magda Figurska Polityka Obserwuj notkę 4

 

QCHNIA POLITYCZNA                                                           
Pozamiatane, przewietrzone, tabliczki odkręcone, pani marszałek z PSL ostatni raz stuknęła laską, woźny po raz ostatni zabrzęczał kluczami. Schyłkowa faza III RP dobiegła końca. Jeszcze ostatnie zdjęcie, ostatni uścisk dłoni, ostatnie pożegnanie, ostatni uśmiech. I ostatnia łza, gdy promyk jesiennego słońca oświetla puste ławy tych, którzy odeszli bezpowrotnie.
 
Sejm VI kadencji zakończył działalność setnym posiedzeniem i ponad 290 dniami obrad.
 
Ale krajobraz po czteroletniej bitwie, zanim ogłosi się nową i wsiądzie do „Tuskobusu”  Setra z ostatnimi obietnicami w ostatnią podróż życia, omijając paprika fields, sprzątnąć niełatwo. Ze zdwojoną więc siłą pracują ostatnie sejmowe niszczarki. Szu-szu-szu, szu-szu-szu. Wszystkie obietnice z exposé – do kosza. Wszystkie nowatorskie dokonania myśli „fachowców” z PO zamieniają się w równe, jak fabryczny makaron, cienkie paseczki nikomu niepotrzebnej makulatury. „Przyspieszymy i wykorzystamy wzrost gospodarczy”, „Zapewnimy bezpieczeństwo energetyczne”, „Zreformujemy finanse”, „Stworzymy tanie państwo - By żyło się lepiej”  – wszystko przemielone i wyplute ląduje w koszu. Rzeczywistość niepodobna do tej, na papierze, więc trzeba zniszczyć papier. I zbić termometr, na nowo zaczarować świat, choćby na krótko, do wyborów.  Po amatorsku zaszantażować wyborów: PO albo PiS, wóz albo przewóz. A jak nie, zabieramy swoje zabawki. I nie pośpicie do siódmej.
 
„Potrzebny nowy program, nie jakiś szacher-macher”– mówi Tusk. „Władzy trzeba przywrócić zaufanie społeczne” – grzmi z trybuny.  Ale jak to uczynić, nikt nie wie.  Grzeją się najtęższe głowy w Platformie, nawet ukryli  Niesiołowskiego by nie bruźdźił i wyeksponowali tę podobno podobną do Sofii Loren a do debat oddelegowali Marka Rockiego, któremu na blogu przypomniano, że od 1977 do 1989 roku był członkiem PZPR, ale z życiorysu to wymazał. „Wtedy myślałem, że jest to droga do naprawy państwa” – odpowiada  Rocki. Teraz zasiadając w PO myli się podwójnie prezentując program Platformy napisany przez Instytut Obywatelski w ostatniej chwili, by z programów innych partii wybrać to, co najlepsze. Ale to się nie udało i udać się nie może, skoro koordynatorem polityki zagranicznej jest R.Sikorski, który mówi, że Niemcy są koniem trojańskim Rosji w Europie, a program gospodarczy powierzono R.Grupińskiemu, historykowi kultury.
 
W ogóle tych historyków w rządzie, „jak mrówków”. Tusk, Komorowski, Schetyna, Borusewicz, prof. Nałęcz doradzający prezydentowi w sprawach historycznych, prof. Kuźniar doradzający w sprawach międzynarodowych. I na dodatek generał Jaruzelski w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Najlepszy kabaret by tego nie wymyślił, największy wróg takiego rozwiązania nie podpowiedział. Polską rację stanu pokrywa czteroletni kurz,  a interes narodowy wisi na kołku obok sierpa i młota w muzeum komunizmu. Polityka przebaczania win, ugody i niezadrażniania przynosi opłakane skutki, gdy stawia się pomniki najeźdźcom a narodowe dobra oddaje sąsiadom. Bo jeśli wierzyć w dyrektywy unijne, jesteśmy ostatnim takim krajem, który miał dostęp do morza.
 
Jeszcze cztery lata rządów Platformy, a nie będziemy mieli dostępu do niczego.  Nie tylko do internetu, służby zdrowia, przedszkoli, oświaty, dostępu do podziału wypracowanych dóbr. Rzeczywistość kodowana. Jeszcze tylko sklepy za żółtymi firankami dla wybranych, a reszcie insekty i owady, jeszcze tylko w pośpiechu, nocą,  przegłosowana ustawa,  ograniczająca Narodowi dostęp do informacji publicznej. Poprawkę do niej zgłosił wspomniany „fachowiec” od komunistycznej ekonomii M.Rocki z PO, by wszystko było tajne, jak za komuny. Po co kolejny kłopot przy prywatyzacji, jak z Katarczykami? Teraz będzie można sprzedać całą Polskę, a naród nie będzie wiedział komu. Ściśle tajne łamane przez poufne.
 
Ale nie ma takiej rury, której nie można  przetkać, nie ma takiego kodu, którego nie można  złamać. Nawet w najważniejszym MSWiA, które próbowało ukryć, że na podarowanym przez Chińczyków sprzęcie nadaje nowe tożsamości oficerom polskiego wywiadu za granicą. Historyk na czele resoru, to możliwe do zrozumienia, ale inżynier elektronik Jerzy Miller, ze specjalizacją automatyka cyfrowa? To nie może być niewiedza czy niefrasobliwość.
 
Gdy prezydent ćwiczy sporty ekstremalne bez kapoka na Fistaszku, ostatni tacy ministrowie w pośpiechu pakują manatki. Premier, chwaląc swoich ministrów, już nie chce ich w rządzie. Może zachowa jedynie Sikorskiego. Ktoś  musi znać angielski. A resztę zabrał na ostatnią przejażdżkę wesołym „Tuskobusem” propagandy obwoźnej, po dziurawych, polskich drogach. Minister Grabarczyk nie pojechał, bo piecze pizzę.
Po takiej eskapadzie rządy historyków odejdą w niesławie do lamusa historii. I paradoksem będzie, że to historia oceni historyków. Także za to, żezniszczyli historię poprzez jej marginalizację na wszystkich etapach edukacji, że w liceum uczynili ją przedmiotem fakultatywnym. A dla pozostałych uczniów przedmiot: Historia i społeczeństwo, bez wkładu Polski w dzieje Europy. Oraz WOS – czyli Wiedza o Seksie. To bolesne, że młode pokolenie nie zna chociażby dat najważniejszych wydarzeń w dziejach swego narodu. Rządy historyków, patrzące w  przyszłość, zapomniały o przeszłości, stworzyły społeczeństwo oderwane od korzeni, bez odpowiedzialności za wspólnotę, bez dbałości o narodowe i kulturowe dziedzictwo. A gdzie konstytucyjna ochrona dziedzictwa narodowego? Przykład idzie z góry. Minister MKiDN, B.Zdrojewski woli wydawać publiczne pieniądze na bilboard „Zimo wyp* daj” niż budować Muzeum Historii Polski.
Rząd historyków dobiega końca, oby na zawsze. Oby nigdy nie wróciły najtragiczniejsze cztery lata w naszej historii najnowszej, które zostawiły Polskę w ruinie. Gospodarczej, finansowej, kulturowej i moralnej. Wojciech Wencel w Gazecie Polskiej w tekście: „Zapach strachu” pisze: Boją się. Wolnej prasy, internetu, tłumów na Krakowskim Przedmieściu, kibiców, dokumentalistów i poetów. Ale najbardziej obawiają się Jarosława Kaczyńskiego”. Myślę, że to nie strach, który przecież jest udziałem ludzi świadomych, przewidujących. To nienawiść, przebrana w szaty miłości, która rozwinęła wszystkie swe narzędzia, zbierając tragiczne żniwo. Nienawiść Donalda Tuska nie jest nienawiścią do Prawa i Sprawiedliwości jako partii, ale do jej prezesa, Jarosława Kaczyńskiego i  ma oparcie w wielu kompleksach ostatniego takiego premiera.  Społecznych, kulturowych i intrapsychicznych. To różnice wynikające z odmiennego pochodzenia, wychowania, dostępu do wzorów społecznych, narodowych, kulturowych. Każdy psycholog sklasyfikuje osobowość premiera jako niestabilną, zaburzoną i neurotyczną, wynikającą ze skomplikowanych relacji z ojcem, które rzutują na jego dorosłe życie. Życie przepojone nienawiścią, zaprogramowane na walkę, rywalizację, niszczenie, wojnę. I dopiero w tej nienawiści jest strach, jak pisał J.W.Goethe. Oby ostatni.
 
Tekst opublikowany w nr.38/2011 Warszawskiej Gazety

Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka