Redaktor Tomasz Lis na swoim parówkowym portalu podlicza, ile kosztował podatników Antoni Macierewicz i pyta internautów, czy twórca raportu WSI nie powinien przynajmniej części z tych pieniędzy oddać.
Po nocnej akcji w Sanoku, do której zaangażowano dwie grupy antyterrorystów z Warszawy, negocjatorów, lokalną policję i helikopter, naturalne byłoby pytanie redaktora Lisa, ile kosztowała nieudana akcja, kto za nią odpowiada i ile pieniędzy powinna oddać policja.
Wczorajsze media na bieżąco relacjonowały sytuację i ustami specjalistów od antyterroryzmu i negocjacji komentowały sytuację. Zapewnienia o wspaniałym wyszkoleniu i niezwykłych metodach negocjatorów, szkolonych również za granicą, okazały się fikcją. Policja spartaczyła sprawę, bo umie jedynie ścigać kierowców, mylić adresy i odwiedzać nocą samotne matki z dziećmi.
Rzecznik podkarpackiej policji Paweł Międlar, odpowiadając na pytanie, dlaczego policyjna akcja po strzelaninie w Sanoku trwała tak długo, przekonywał, że priorytetem policji "jest zawsze zakończenie sprawy polubownie". - Zaczynamy od negocjacji i liczymy na rozsądek człowieka, który ma być zatrzymany. Mieliśmy konkretny cel - zatrzymać.Decyzja o wejściu była efektem tego, że mężczyzna nie podjął żadnych negocjacji. Antyterroryści weszli do mieszkania ok. godz. 1 w nocy, wrzucili dwa granaty, Po chwili pojawiła się informacja o znalezieniu w mieszkaniu dwóch ciał.
Niestety, sytuacja przerosła panów antyterrorystow, którzy nie potrafili uratować choćby 17-letniej dziewczyny. Z niecierpliwością czekam dziś na komentarz st. aspiranta Sokołowskiego, który zapewne poinformuje opinię publiczną o udanej akcji.
Komentarze