Obejrzałem sobie właśnie Wiadomości TVP1. Było o obwodnicy Jaworzna i o tym, że nie do końca podoba się ona Stalexportowi, bo pozwoli na omijanie bramek na autostradzie. Mówiono o monopolu koncesjonariuszy, rosnących opłatach za przejazd autostradą i wspomniano, że gdyby powstała równoległa do autostrady nowoczesna droga, to przejazd nią byłby KILKUKROTNIE tańszy niż autostradą.
Jednak droga taka nie powstanie, gdyż ustawy i umowy zapewniają koncesjonariuszom monopol. Mają oni bowiem gwarancję, że w promieniu 30 kilometrów od autostrady drogi pozostaną w takim stanie, w jakim były w roku 1997.
I oglądając ten materiał z niemałą satysfakcją przypomniałem sobie czasy, gdy brałem udział w pracach organizacji ekologicznych. I sytuację, gdy w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego wieku opiniowaliśmy specustawę autostradową. Środowiska ekologiczne zwracały wówczas na niebezpieczne zapisy, zakazujące modernizacji czy też zwiększania przepustowości (szczegółów nie pamiętam) dróg znajdujących się w promieniu 30 km od autostrady. Ostrzegaliśmy, że skaże to Polaków na drogie autostrady, monopol koncesjonariuszy i skansen dróg lokalnych. Kto jednak słuchał wówczas ekologów? Przecież wszyscy "światli zwolennicy postępu" wiedzieli, że ekolodzy to "oszołomy", którzy chcą, byśmy mieszkali w jaskiniach.
Od razu nasuwa się analogia do tego, jak obecni "światli zwolennicy postępu" traktują ekologów. Wiadomo przecież, że to "ekoterroryści i oszołomy", którzy chcą, byśmy mieszkali w jaskiniach. Także i teraz są wyśmiewani, oskarżani o najgorsze intencje. Dlatego też jestem przekonany, że za kilkanaście lat zobaczę w Wiadomościach materiał, z którego dowiem się, że obecnie podejmowane decyzje, uchwalane ustawy, podpisywane umowy, prowadzone inwestycje przyniosły liczne negatywne skutki, które trudno naprawić.
Cóż... ludzie o pewnym typie umysłowości nie potrafią nawet uczyć się na błędach.
PS. Węgrzy też zapewne nazywali "oszołomami" i "ekoterrorystami" ekologów, gdy ci ostrzegali, że tama przy fabryce aluminium może pęknąć.