wiochmen wiochmen
440
BLOG

A tymczasem w USA...

wiochmen wiochmen Polityka Obserwuj notkę 5

Mitt Romney został przez media namaszczony na oficjalnego kandydata GOP na prezydenta USA. Jednak w sierpniu, podczas konwencji krajowej nieuważnych obserwatorów amerykańskiej sceny politycznej może czekać niejedna niespodzianka.

 

Ron Paul nie jest ulubieńcem amerykańskiego establishmentu i wielkich koncernów medialnych. Od początku media twierdziły, o ile w ogóle o nim wspominały, że nie ma żadnych szans. Szanse innych kandydatów były różnie oceniane, Paulowi nigdy ich nie dawano. Tymczasem to on pozostaje jedynym konkurentem Romneya i, co ważniejsze, jego strategia nad którą pracował przez ostatnie cztery lata, daje bardzo dobre wyniki.

Prawybory w Partii Republikańskiej nie są prawyborami bezpośrednimi. Na podstawie liczby głosów w każdym stanie oblicza się liczbę delegatów, która przypada każdemu z kandydatów. Delegaci na konwencję krajową wybierani są podczas konwencji stanowych. A te często przejmują zwolennicy Rona Paula, który ma najbardziej wierną i najlepiej zorganizowaną grupę wyborców. Na zdobycie ich poparcia ciężko pracował przez wiele lat.

W lutym odbyły się prawybory w Nevadzie, które zwyciężył Mitt Romney. Uzyskał tam 50% głosów, a że w stanie obowiązuje zasada proporcjonalnego rozdzielania delegatów, to Romney zdobył ich 14. Kolejnych 6 delegatów przypadło Newtowi Gingrichowi (wycofał się z prawyborów), 5 zdobył Ron Paul, a 3 - Rick Santorum (również się wycofał). Jednak sami delegaci wybierani są podczas konwencji stanowych. Konwencja w Nevadzie niedawno się zakończyła i na 28 delegatów z tego stanu aż 22 to zwolennicy Rona Paula. W ten sposób Ron Paul zdobył większość delegatów w kilkunastu stanach, w tym w Massachusetts, z którego pochodzi Romney. Rzeczywista liczba zwolenników Paula, którzy zjawią się w roli stanowych delegatów na sierpniowej konwencji krajowej będzie zatem znacznie wyższa od liczby, jakiej moglibyśmy się spodziewać po samych tylko wynikach prawyborów.

Znaczenie przejmowania przez zwolenników Paula stanowych konwencji jest przez media i GOP umniejszane. Jeśli w ogóle zwracają na to uwagę, to twierdzą, że zgodnie z zasadami Partii Republikańskiej delegaci są w pierwszym głosowaniu „przypisani“ do konkretnego kandydata. A to, zdaniem mediów i zwolenników Romneya oznacza, że nawet jeśli Paul przejął konwencję w Nevadzie i większość delegatów stanowią jego zwolennicy, to są oni związani wynikami prawyborów, w związku z czym podczas pierwszej tury głosowania na konwencji krajowej będą musieli oddać głos na tego kandydata, któremu miejsca danego delegata przypadło w prawyborach. Zatem, mimo że z Nevady na konwencję krajową pojedzie 22 zwolenników Paula, to i tak Romney musi od nich otrzymać w pierwszej turze 14 głosów. Dopiero, jak twierdzą zwolennicy Romneya, jeśli pierwsza tura nie da rozstrzygnięcia, delegaci zostają zwolnieni z obowiązku głosowania na konkretnego kandydata. Jednak tutaj mogą się bardzo mylić, gdyż Ron Paul wykorzysta te zasady Partii Republikańskiej, które przed czterema laty miały działać na korzyść... Mitta Romneya.

W punkcie 38. regulaminu Partii czytamy bowiem, że żaden z delegatów nie może być w żaden sposób związany tzw. „zasadą jedności“. Ta zasada przewiduje, że wszyscy delegaci z danego stanu lub okręgu wyborczego są zobowiązani do głosowania na konkretnego kandydata. Zwolennicy Romneya odpowiadają, że wszystko jest w porządku, gdyż w każdym stanie jest co najmniej 1 delegat krajowy (zwykle to zasłużony działacz partyjny), który ma prawo do swobodnego głosowania na dowolnego kandydata. Nie można zatem, ich zdaniem, mówić o narzucaniu komukolwiek „zasady jedności“. W ten sposób poszczególne stany omijają przepis z punktu 38.


Jednak zwolennicy Romneya wyraźnie o czymś zapomnieli. Niewykluczone bowiem, że w rzeczywistości ŻADEN z delegatów nie jest zobowiązany do głosowania na konkretnego kandydata. Podczas poprzednich prawyborów z zasady niezobowiązywania delegatów do głosowania na konkretnego kandydata korzystał... Mitt Romney. Wówczas to delegaci ze stanu Utah nie chcieli głosować (jak wynikałoby z wyników prawyborów w tym stanie) na Johna McCaina. Domagali się, by ich głosy liczyć jako oddane na Mitta Romneya. Wybuchł spór, który musiało rozstrzygnąć kierownictwo partii. Na kilka tygodni przed konwencją krajową prawnik Partii Republikańskiej, Jennifer Sheehan wysłała do szefowej partii w stanie Utah oficjalne stanowisko w tej sprawie. W liście stwierdziła, że „Krajowa Konwencja Partii Republikańskeij nie uznaje prawa stanów do zobowiązywania delegatów do głosowania na konkretnego kandydata. Krajowa Konwencja uznaje, że każdy z delegatów ma prawo głosować na kogo tylko zechce. Konwencja krajowa zezwala delegatom na głosowanie zgodnie z ich własnym wyborem, niezależnie od tego, którego kandydata nazwisko jest oficjalnie umieszczone na nominacji danego delegata“.

Jak widzimy, wbrew opinii mediów i republikańskiego establishmentu, Romney nie został jeszcze oficjalnym kandydatem GOP na prezydenta.

Czy Ron Paul ma jakiekolwiek szanse? Szczerze mówiąc, wątpię.  Jego poglądy są niebezpieczne dla wielkich interesów, dla korporacji i banków w które pompowane są biliony dolarów z budżetu czy też dla niejasnych interesów oraz tajemnic otaczających Fed.

Jak twierdzi znajomy Amerykanin, w ostateczności zwolennicy Paula nie zostaną wpuszczeni na konwencję. Czy taki scenariusz jest możliwy? W 2008 roku w Nevadzie przerwano konwencję stanową gdy okazało się, że mogą ją przejąć zwolennicy Paula.

wiochmen
O mnie wiochmen

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka