Od kilku tygodniu nachodzą mnie wspomnienia niezbyt przyjemnych wrażeń po obejrzeniu 34 lata temu filmu "Warning sign" (polska nazwa dystrybucyjna "Sygnał ostrzegawczy"). Zapamiętałem ten film i wrażenie jakie zrobił na mnie, wtedy nadmiernie oczytanego nastolatka, mimo upływu tych lat, mimo że nigdy więcej filmu tego nie widziałem i nie słyszałem o nim. Oczywiście w dobie światowej sieci (nomen omen, jej zawdzięczamy takie błyskawiczne możliwości przemieszczania wszystkiego) można go łatwo znaleźć, nawet w polskiej wersji językowej (z lektorem na szczęście, nie cierpię dubbingu, najlepsze jednak napisy - uwielbiam słuchać języków w oryginale).
Polecam wszystkim, niekoniecznie przed zaplanowanym wyspaniem się - https://www.cda.pl/video/350550160
11 marca * pozwoliłem sobie na wypróżnienie w s24 wybijającej ze mnie energii:
"Wracając do teraźniejszości - od kilku dni mam odczucie, że wkrótce coś walnie, pierdyknie mocno. Może to już się stało, a do mnie, tępego choć oczytanego i osłuchanego prymitywa, dopiero teraz dochodzą fale tego.
Kilka lat temu 11 MARCA walnęła Fukushima. Kilkanaście lat temu dworce w Madrid. Co tym razem?
W ciekawym dniu mam przypadają moje urodziny - prawie jak "Młodego Warszawiaka zapiski z urodzin" - jedna z ulubionych moich książek młodości..."
* - to było na 2 i pół doby przed tym, kiedy mój Autorytet porównał obecną sytuację do czarnobylskiej z wiosny 1986 roku.
Niestety czuje się podobny stan.
Trudno nawet próbować przypuszczać co będzie dalej i na jak długo, kiedy nie ma pewności, co naprawdę wydarzyło się:
albo Chińczykom z wuhanskiego laboratorium wojskowego wyleciała przypadkiem nowa ichnia Wunderwaffe (jak w moim powyżej wspomnianym filmie), albo ktoś im w tym pomógł, aby przedczasowo zdetonować zagrożenie / planowany atak,
albo "everything is under control" i tylko rząd światowy zrzuca balast z przeciążonego systemu emerytalnego ?
Żywi mogą więcej dziś od widm
W parę minut taki popis dać,
że się wszystkim nam odechce śmiać