Debili poznaje się nie tak bardzo po ich pierwszych popelnionych błędach, ale po ich reakcji na te błędy.
Jeśli brną dalej - to "wszystko jasne..."
Robert Kwiatek:
"Ponieważ, zdjęcia wykonuję, bo kocham to robić, też uwielbiam je prezentować innym a jedynym miejscem ostatnio, gdzie to czynię to FB ..."

Robert Kwiatek ps. "Jacek" - jeszcze walcząc z komunistyczną dyktaturą, na pow.fotce szarpie się z funkcjonariuszem zbrodniczej formacji ZOMO (odpowiedzialnej m.in.za zabicie górników kopalni "Wujek" i "Manifest Lipcowy" oraz demonstrantów w Gdańsku i Lubinie)

Policjanci żądają od niego 89 000 zł odszkodowania i przeprosin w „Times New Roman” za zdjęcia z interwencji i materiału reporterskiego w gdańskim hotelu, gdzie zatrzymywano… człowieka przebranego za Batmana z transparentem „Byle nie Trzaskowski”.
Czy dziennikarz powinien płacić za pokazanie prawdy?
Gdański fotoreporter i dziennikarz Robert Kwiatek otrzymał od dziewięciu policjantów żądanie publicznych przeprosin i aż 89 tys. zł odszkodowania. Powód? Opublikowanie zdjęć z kontrowersyjnej interwencji wobec mężczyzny przebranego za Batmana.
Pisałem o tej niezwykle skutecznej akcji (anty)agitacyjnej w powyborczych uwagach "Czerwone korale bezdzietnej babuni z PZPR contra ZORRO & BATMAN - to nie mogło skończyć się dobrze!"
Witas1972/1447872,czerwone-korale-bezdzietnej-babuni-komunistki-contra-szlachetny-zorro-to-nie-moglo-sie-udac
Policjanci twierdzą, że ich wizerunki zostały ujawnione, choć byli w miejscu publicznym i w trakcie służby. Fotoreporter odpowiada: „Nie zapłacę, spotkamy się w sądzie”. Sprawa już teraz wzbudza ogromne emocje i dyskusje o granicach wolności prasy w Polsce.
Ja fotograf, fotoreporter, dziennikarz.
Nie o sobie jednak chcę napisać, choć użyje przykładów z własnego życia, doświadczenia, też nie moim celem jest lansowanie swej osoby, może tak to odbierzecie, dobrałem zdjęcia z sobą, by sprowokować do przeczytania tego, ale sprawa dotyczy nas, dziennikarzy, ludzi mediów, którzy pełnią misje, pracują i chcą uczciwie wykonywać swoje obowiązki. Wielu z nich ma znacznie więcej "przygód", doświadczeń, sukcesów - od wielu z nich zawodu się uczyłem, innym do pięt nie dorastam, mamy różne poglądy na życie, świat, łączy nas jednak poza misją pasja, pokuszę się o twierdzenie, że to co opiszę, opowiem, będzie nie tylko moim doświadczeniem, życiem, jej fragmentem.
Praca nasza najlepsza na świecie ale czy tak piękna, łatwa i przyjemna? Mierzymy się z ryzykiem utraty życia, zdrowia, miałem przykładany 2 razy nóż do gardła, 2 razy pistolet do głowy i to nie na wojnie, a gdy na niej byłem, wiadomo ryzyko zawodowe. Zatrzymania, poturbowania, groźby szykany, nawet nie ma powodu by o tym opowiadać, to trochę norma. Dochodzą i inne te finansowe, prawne...
Dla jasności, bo pojawią się wpisy, że fotoreporter sobie pozuje z bronią a nie powinien. Było to na wojnie w byłej Jugosławii, 95 r. Odebrano mi wtedy aparat i powiedziano, że mnie zabiją, tu też nóż wylądował na moim gardle, uczynili to Chorwaci. Nie opisze jak, ale skończyło się na tym, że mogłem im zdjęcia zrobić, jednak najpierw Oni mi wepchnęli w ręce ten sprzęt, mówiąc, że sobie żartowali i zrobią mi zdjęcie a potem ja im - i te foty pozostały.
Są różni dziennikarze, wiemy to doskonale, "czarne owce" a może nawet całe stada, znajdują sie i u nas. Są jednak, prawdziwi, dziennikarze, owszem mało, niezależni, odważni, obiektywni, dociekliwi, nie bojący się konfrontacji, szukający prawdy. Chciałby móc się do nich zaliczać i starałem się tak właśnie pracować, nie ustrzegłem się błędów, pewnie i kogoś bezwiednie skrzywdziłem. Dzisiaj mogę jedynie za to przeprosić. Dość jednak wstępu.
Przyczynkiem do mego tekstu są kwestie - próba mocnego ingerowania władzy /nie tylko tej obecnej/, instytucji /też unijnych/, w wolność i swobody dziennikarzy /będące jednym z istotnych filarów demokracji/. Działania te są wprowadzane sukcesywnie, stopniowo, często za przyzwoleniem obywateli a nawet samych zainteresowanych. Ukazuje sią im, nam, te ważne aspekty, pozytywne strony, pomijając negatywne skutki, wręcz niebezpieczeństwa. Nie tylko dotyczy to mediów - metoda tzw. "powolnego gotowania żaby".
Ostatnio wprowadzono nam, już formalny, obowiązujący, niepodważalny zakaz fotografowania obiektów strategicznych - zastosowano specjalny znak, który, jak mogłem doczytać zostanie ustawiony, lub już został w ok. 25 tys. miejsc w Polsce. Za nie przestrzeganie zakazu, grożą wysokie kary, łącznie z konfiskatą sprzętu - ciekawe, że Rzecznik Praw Obywatelskich milczy. Konkretnie taki znak już widziałem na naszym areszcie w Gdańsku - obiekt wręcz muzealny, na bramie, poza tą tablicą, widnieją tablice upamiętniające katowanych tam naszych bohaterów, składane są kwiaty, siedział w tym areszcie i Piłsudski, ale i "Inka", "Zagończyk" - tu zostali zamordowani. Więc teraz bez uzyskania zgody, złożenia pism, nie mamy prawa fotografować tego obiektu, nawet więcej, jadąc samochodem, mając włączoną kamerkę, popełniamy wykroczenie, może przestępstwo? Teraz zobaczcie jak wielkie daje się prawo do interpretacji, dla sądów, prawników, władzy. Przecież, organizując pikietę, marsz, pod sądem, który też może mieć taką tabliczkę, pod zabytkowym budynkiem we Wrzeszczu komendy wojskowej, wychodzi funkcjonariusz, wzywa policję i... dalej scenariusze mogą być różne. Patrząc złośliwie, jedziecie samochodem przez most, macie kamerkę, na moście widnieje podobny znak, zatrzymuje Was policja, Wy żądacie faktycznej podstawy zatrzymania i... ona jest, nagrywaliście obiekt objęty zakazem.
To tyle, tak do przemyśleń, drugi temat i wprowadzona zmiana. Obecnie i ja się z nim mierzę.
Wprowadzono RODO - tak, ma nas chronić, ale jak rodzina np. w szpitalu, sami wiecie ile się dowiecie. Ale nie o tym. To samo RODO, zgodnie z interpretacją Komendy Głównej Policji, ale i innych służb, umożliwia ochronę wizerunku, funkcjonariuszom na służbie. Możemy więc nagrywać interwencje, fotografować, jednak ukazywać, publikować - jedynie po uzyskaniu zgody, lub po zamazaniu wizerunku. Tym samym, doprowadzamy do sytuacji w której, dajemy ponownie pełną anonimowość i bezkarność służbom. Każdy człowiek, też policjant, może wypełniając swoje obowiązki, sam zadbać o ochronę wizerunku - zwłaszcza funkcjonariusze np. kryminalni. Stosuje się maski, kominiarki - doświadczeni Policjanci czynią to. Owszem, tu rzecznik - wtedy Bodnar interweniował, te wypowiedział się Trybunał Europejski - jasno i wyraźnie, jednak inne przepisy, ale i materiały edukacyjne, prasowe dla policjantów, nawet o tym nie wspominają, za to wymieniają, cały arsenał przepisów, wskazujących na ich anonimowość. Tutaj dość szeroka informacja dla Policji: https://magazyn-ksp.policja.gov.pl/.../105541...
Dodam, że sądy już wydały wyroki, w stosunku do osób, które opublikowały wizerunek funkcjonariusza na służbie a policja wręcz chwali się tymi rozstrzygnięciami: https://www.zgorzelec.info/news/27103
Tu instrukcje dla Policjantów:
"Podczas interwencji policjant, który jest nagrywany powinien przypomnieć osobie nagrywającej, że publikacja nagrania wymaga jego zgody jeżeli na nagraniu będzie widoczny jego wizerunek – na podstawie Przepisy Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2019 r. poz. 1231, Dz. U. z 2020 poz. 288).
„Oświadczam, że nie wyrażam zgody na rozpowszechnianie mojego wizerunku. Informuję, że nagrywanie policjantów to przetwarzanie danych osobowych podlegających ochronie”.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej potwierdził, że dane osobowe funkcjonariuszy podlegają ochronie, a osoba nagrywająca film powinna uzyskać uprzednio zgodę na nagrywanie i publikację nagrania. Wyrok TSE z dnia 14 lutego 2019 roku, w sprawie sygn. akt C-345/17."
Tak zajmował się tą kwestią Rzecznik Praw Obywatelskich, pisał interpelację Poseł Marek Biernacki. Fakt jest taki, że wprowadzając kolejne przepisy, wyklucza się już istniejące, dając szerokie pole do popisu prawnikom i sądom, które w zależności od potrzeb, upodobań, mogą za ten sam czyn skazywać lub oddalać pozwy. To bardzo niebezpieczna sytuacja. Można wprowadzić faktyczny zakaz upubliczniania wizerunku funkcjonariuszy na służbie, nie będę go negował, ale należy to uczynić a nie pozostawiać dowolność. Niby ludzie ale i media mają prawo, bo mamy społeczeństwo demokratyczne obywatelskie, ale sad może sobie to interpretować jak chce.
Sami prawnicy, jak i sądy nie do końca wiedzą jak postępować, co dopiero obywatele, policjanci i inni - w przypadku publikacji nagrań z interwencjami policjantów dochodzi do kolizji norm konstytucyjnych. Z jednej strony nagrywający korzysta z wolności prasy, wyrażania poglądów i rozpowszechniania informacji (art. 14 i art. 54 ust. 1 Konstytucji). Z drugiej nagrywany ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego i związana z nim autonomia informacyjna jednostki (art. 47 Konstytucji).
Teraz więc mamy możliwość, dowolnej interpretacji a co za tym idzie, wpływania w zależności od zapotrzebowania - również politycznego. Taki stan prawny jest niedopuszczalny a zapadające już wyroki z pozwów cywilnych, sugerują iż sądy raczej przyjmują stanowisko, przychylne funkcjonariuszom publicznym a nie dziennikarzom.
Reasumując, może moja sprawa wytoczona przeciwko mnie, za sprawę z Batmanem - stanie się przyczynkiem do debaty i uregulowania tego w sposób jasny i klarowny? Może z tego, choć taka korzyść będzie?
Tu interpretacja TSUE - też nie zamyka tych kwestii, ale jest trochę nam dziennikarzom bardziej życzliwa: " TSUE orzekł zatem, że filmowanie policjantów i publikowanie nagrań w internecie jest objęte RODO. Z wyroku wynika, że można być zwolnionym z obowiązku stosowania przepisów o ochronie danych na zasadach wyjątku dziennikarskiego. Co ważne, nie trzeba być zawodowym dziennikarzem, aby móc skorzystać z tego wyjątku. Tym samym nagrywający nie ma natomiast obowiązku ubiegania się o zgodę osoby nagrywanej. W takiej sytuacji nagrywający, jako administrator danych przetwarza dane, a podstawą przetwarzania jest uzasadniony interes administratora. Dodatkowo trzeba zwrócić uwagę, że dla możliwości powoływania się na wyjątek dziennikarski istotny jest cel, w jakim nagrywający dokonuje nagrania i publikacji w interencie. Ważnym jest, aby nagrywający robił to w celu publicznego rozpowszechniania informacji, opinii lub myśli, w celu pokazania nieprawidłowości, a nie z chęci zemsty, uprzedzeń, nagonki, czy linczu.
Nagrywający jest przypadkowym dziennikarzem (ang. accidental journalist) i pełni rolę publicznego stróża (ang. public watchdog).
Nagrywanie policjantów stanowi wyraz wolności pozyskiwania informacji i prawa do uzyskiwania informacji o działalności funkcjonariuszy publicznych, którymi policjanci są.
https://www.adwokatlawicki.pl/2022/11/20/filmowanie-policjantow-i-publikacja-wizerunku-policjantow-w-internecie
off-top OBIAD NIE ODBYŁ SIĘ ...
Dnia 20 marca 2024 r. ok. godz. 6-tej rano przejeżdżałem przez miejscowość Grudusk drogą wojewódzką nr 544 od Przasnysza do Mławy samochodem ciężarowym marki Mercedes nr rejestracyjny GDA 66940, wykonując swoją pracę kierowcy i przewożąc pilny ładunek dla dzieci niepełnosprawnych w Somoninie 83-314, ul. Osiedlowa 17 (Szkoła Podstawowa). Było jeszcze ciemno, tuż przez brzaskiem, kiedy ciemność wydaje się największa, a gęsta mgła zmniejszała widoczność.
Na ostatnie w miejscowości skrzyżowanie (o ruchu okrężnym, oznaczone znakiem C-12) podjechałem od strony wschodniej (czyli od kościoła pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła).
Wjechałem na to skrzyżowanie bez wahania, ponieważ przed nim nie było żadnych informacji czy symboli akcji protestacyjnej blokowania drogi, żadnych transparentów, ani flag biało-czerwonych, czerwonych, czy sowieckich sztandarów zwycięstwa – tych z sierpem i młotem, których zdjęcia widziałem na innych akcjach protestujących blokujących rolników czy ludzi pod nich podszywających się. Nie było tam również żadnego policjanta, ani policyjnego pojazdu.
Wjechałem na to skrzyżowanie bez wahania, aczkolwiek zachowując niezbędną ostrożność, ponieważ z miejsca wjazdu na nie nie widziałem żadnych przeszkód do jego opuszczenia. Wyjaśniam, iż pośrodku tego ronda (skrzyżowania ulic Konopnickiej i Kolejowej) znajduje się dość wysoki kopiec ziemny zasłaniający wyjazd z niego, która położony jest z lekko z lewa od kierunku wprost (na umownej „godzinie 11-tej – fotografia ronda dołączona do pliku). Dopiero po przejechaniu połowy obwodu ronda dostrzegłem, że na jego drodze wyjazdowej stoi jakiś niski pojazd lub przyczepa blokujący wyjazd i opuszczenie tego skrzyżowania o ruchu okrężnym. Zwolniłem i zapytałem stojących obok ronda ludzi, czy to już rozpoczęła się blokada, bo z mojej wiedzy ze środków przekazu wynikało, że blokady rolnicze miały zacząć się o godzinie 7-mej, aby ludzie pracy mogli dotrzeć na czas do swoich miejsc pracy – tak zapewniał dzień wcześniej w radio jeden z przywódców protestujących. Zresztą na stronach lokalnych i ogólnopolskich ta godzina rozpoczęcia powtarza się np. dla powiatów wyszkowskiego, mińskiego, płońskiego, legionowskiego żyrardowskiego i innych województwa mazowieckiego (źródło: tvn24.pl/tvnwarszawa/ulice/ogolnopolski-strajk-generalny-rolnikow-w-srode-20-marca-mapa-utrudnien-st7827184
Zapytani odpowiedzieli, że blokada tu w Grudusku już zaczęła się, ale jeden z nich wskazał mi jeszcze niezablokowany odcinek lewej części jezdni biegnącej od ronda na zachód na Mławę.
Powodowany troską o zapewnienie możliwości swobodnego przepływu ruchu na tym skrzyżowaniu o ruchu okrężnym – pozostanie mojej ciężarówki tam groziło zablokowaniem przejazdu np. karetki pogotowia ratunkowego czy innego pojazdu ratującego życie, zdecydowałem się na wyjazd z tej pułapki lewą niezablokowaną stroną jezdni w kierunku Mławy. Nie przejechałem tym manewrem linii ciągłej, bo jej tam nie było. Tak jak nie było przed tym skrętem było znaku zakazu skrętu w prawo B-22, ani znaku zakazu wjazdu B-2.
Zachowując maksymalną ostrożność, spojrzawszy się w oba lusterka boczne, włączając kierunkowskaz prawy skręciłem na tę część jezdni, ostrożnie omijając zaparkowane po obu stronach wzdłuż tego pasa jezdni maszyny rolnicze.
W tym momencie stojący nieopodal protestujący z głośnym, agresywnym wrzaskiem rzucili się w kierunku mojego pojazdu i gdy omijałem ich, oni mocno uderzali o kabinę pojazdu rękoma i jakimiś deskami o zabudowanie przestrzeni ładowniczej. Rzucono nawet jakimś twardym przedmiotem. Przejechawszy od nich ok. 60-100 metrów zatrzymałem się, aby sprawdzić, czy nic nie uszkodzili. Wtedy zobaczyłem spory tłumek tych protestujących biegnących z moim kierunku ze wściekłym wyciem. Kilku z nich miało w rękach długie przedmioty przypominające deski czy kije. Wobec tego ruszyłem na zachód w stronę stojącego w odległości ok. 100 metrów obok sklepu „Biedronka” radiowozu Policji.
Tam funkcjonariusze Policji zatrzymali mnie do kontroli.
Nakazali mi kilkakrotnie wyjść z kabiny auta, wprost w tłum rozgorączkowanych, agresywnych protestujących, wściekłych na mnie, że nie zablokowałem wraz z nimi skrzyżowania na trasie Mława – Grudusk – Przasnysz. Przed i po opuszczeniu kabiny ci protestujący lżyli mnie najbardziej wulgarnymi epitetami i zapowiadali brutalne naruszenie mojej cielesności. Próbowali mnie również opluć. To wszystko nie zniechęciło funkcjonariuszy Policji stojących obok radiowozu do zmuszenia mnie, abym opuścił pojazd. Narażony zostałem na fizyczne niebezpieczeństwo od tego rozwydrzonego tłumu bezkarnych w naszym kraju protestujących rolników, którym nawet niszczenie cudzego zboża i innych płodów rolnych uchodzi na sucho. Nasłuchałem się z bezpośredniej odległości wyzwisk takich jak: „skurwiel jebany”, „chuj w kurwe jebany”, „męczennik do bydła, albo do gnoju zwalać, nie kierowca!” itd.
Cytaty według zapisu video moim smartfonem, który chciałbym właściwym organom okazać.
Funkcjonariusze Policji nie reagowali na powyższe, za to jeden z nich zakazał mi nagrywania zajścia telefonem, grożąc mi jego odebraniem – też jest to odokumentowane. Inny f-sz groził mi odebraniem z kolej Prawa Jazdy, uprawnień przewozowych i dowodu rejestracyjnego pojazdu po „szybkim przeglądzie technicznym”. Podczas całej długotrwałej kontroli, m.in. trzykrotnie sprawdzano moją trzeźwość alkotestem, byłem zmuszany stać przy pojeździe na jezdni (sic!). Nie byłem zaproszony do radiowozu, co chyba jest niezgodne z przepisami kontroli kierowcy. Nie przedstawił się żaden z 3 umundurowanych funkcjonariuszy przeprowadzających kontrolę, ani jeden po cywilnemu, który przybył na miejsce w jej trakcie i publicznie groził, że „zabierze mi prawo jazdy, bo nie znam przepisów”. Nie mogłem spisać żadnych numerów służbowych, bo mieli je zasłonięte kamizelkami odblaskowymi.
Jeden z najbardziej agresywnych protestujących, przedstawiający się Policji jako koordynator protestu, rzekomo legalnego – co należało by sprawdzić, szczególnie od której godziny 20.03.2024 miał by on być legalny, utrzymywał, że podczas udrożniania ronda przeze mnie czyli jego opuszczania, mój pojazd dotknął bokiem jego maszyny rolniczej (czy budowlanej), która stała między dwoma pasami ruchu na tzw. wysepce, w miejscu gdzie jest przejście dla pieszych. Czyli bardzo nielegalnie i niebezpiecznie. I bezkarnie.
Udałem się do niej w obstawie funkcjonariuszy, aby zweryfikować jego oskarżenia. Okazało się, że lekkie zarysowania na nadkolu plastikowym jego maszyny zaparkowanej na krawężniku i wystającej poza jego obrys w głąb pasa ruchu powstały na wysokości 135 cm od powierzchni jezdni. A metalowa klamra powierzchni ładowniczej mojego pojazdu Mercedes Actros, która miała zarysować nadkole znajduje się na wysokości 128 cm – co można łatwo sprawdzić. Oprócz tego na nadkolach z drugiej strony jego maszyny również znajdują się podobne zarysowania, a z tamtej strony mój pojazd nie przejeżdżał. Fotografie nadkoli tej maszyny z mojego smarfona w załączniku.,
"..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08
..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." "
Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności"
JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka"
"350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..."
Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...)
"Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел"
= "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka