Witek Witek
2146
BLOG

Przyczyny gibraltarskiej katastrofy generała Sikorskiego 4 lipca

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

Na sprawę śmierci generała Sikorskiego 4 lipca 1943 roku w katastrofie gibraltarskiej moje poglądy ewoluowały wraz z mym edukacyjnym i światopoglądowym rozwojem. Na początku mały berbeć interesujący się bardzo historią przyjął bez wahania podręcznikową tezę o wypadku, płacząc nad okrutnym losem naszej biednej Ojczyzny, która w jednym tygodniu straciła 2 wybitnych przywódców (drugim był gen.Grot-Rowecki. Tego ostatniego szczególnie żałowałem wiedząc, że był specjalistą od walk w mieście i zapewne nie dopuściłby do takiej katastrofy Powstania Warszawskiego jaka odbyła się ponad rok później). Dopuszczałem niewykryte działanie Niemców, którzy z życzliwej im pobliskiej Hiszpanii mogli szkodzić tak potężnemu i wiernemu sojusznikowi Wielkiej Brytanii, jak sobie w dziecięcej naiwności wyobrażałem Polskie Siły Zbrojne, z uwagi na Battle of England, Narvik, Tobruk, konwoje i ORP “Piorun”.

   Potem gdy poznałem pełną prowokacji zdradziecką taktykę brytyjskiej polityki doszedłem do wniosku, że usunąć polskiego premiera musieli Anglicy, ponieważ poczynili mu daleko idące obietnice, których zrealizować nie chcieli lub nie mogli. Usunięcie Sikorskiego zwalniało premiera Churchila z wielu zobowiązań, również poczynionych osobiście. Dziwna tajemnicza niedbałość śledztwa i brak dostępu do ich archiwum czynników polskich wskazywała niedwuznacznie, że mają cos do ukrycia. Również łatwość z jaką poradzili sobie z następcą generała Sikorskiego premierem Mikołajczykiem wskazuje, że ta zmiana była im jak najbardziej na rękę. (“Śmierć Sikorskiego usunęła jedynego polityka, z którym Anglicy musieli się liczyć. Z Mikołajczykiem nie liczono się wcale”). Na miejsce trzeźwo myślącego o silnym charakterze męża stanu (posiadającego zresztą wiele wad), mogli “rozgrywać” prowincjonalnego zakompleksionego chłopka najbardziej ze wszystkiego nienawidzącego i zwalczającego sanację. Szczwanym lisom Albionu i mistrzom prowokacji Kremla udało się to niestety łatwo.

    Sprawa polska była najniebezpieczniejszym zagrożeniem dla trwałości koalicji antyhitlerowskiej, której jedność stanowiła dla Wielkiej Brytanii wartość nadrzędną. Znacznie ważniejszą niż lojalność dla "najstarszego” sojusznika, jak nazywali Polaków Anglicy, gdy chcieli im "pokadzić", tj. kiedy byli oni im potrzebni. Potem, po Powstaniu Warszwskim i Jałcie Churchill wprost powiedział gen. Andersowi: "Możecie sobie zabrać z frontu te wasze polskie dywizje".

   “Bomba wybuchła” gdy dowiedzieliśmy się o prawdziwej roli Kima Philby’ego i paru innych asów MI-5, absolwentów Cambidge (Klugmann, Mackan) , a tak naprawdę agentów sowieckich pracujących w basenie Morza Śródziemnego. Korzyści, jakie Stalin uzyskał przez zamianę Generała na działacza PSL, były aż nadto oczywiste. Symbolem jest jego wizyta w Moskwie 31.7-4.8.1044 i jej skutki, zwłaszcza w Warszawie. Niemniej jednak poszlaki brytyjskie, przedłużenie zamknięcia archiwów na kolejne 50 lat i całkowity brak wzmianki o katastrofie gibraltarskiej w szczegółowych przecież pamiętnikach premiera Churchila z czasów wojny ( wyrzuty sumienia?) dobitnie wskazują, że zasada “cui bono?” ( w czyim interesie ) wskazuje jednak na co najmniej angielskie współuczestnictwo w tej zbrodni. Czyli operacja aliancka. Ktoś nazwał gen. Sikorskiego ostatnią ofiarą Katynia. Dodałbym: za wiedzą i zgodą Brytyjczyków.

    Studiując kulisy podjęcia decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego i wyznaczeniu “Godziny W” przeczytałem wspomnienia najlepiej poinformowanego i kompetentnego członka Komendy Głównej AK szefa Oddziału II ( wywiadu ) pułkownika Kazimierza Iranka-Osmeckiego. W postscriptum zawarta jest relacja z rozmowy jaką odbył on po wojnie z byłym agentem polskich i brytyjskich służb specjalnych Edwardem Szarkiewiczem mającej charakter przedśmiertelnej spowiedzi. Ów urodzony jako Szapira, polski Żyd, w latach 20-tych przyjął katolicki chrzest (ojcem chrzestnym był Suczyński, wicemarszałek Sejmu) jako nowo nawrócony Polak-katolik stał się gorliwym państwowcem, doradcą samego Józefa Piłsudskiego w sprawach afer gospodarczych ( z uwagi na swoje żydowskie pochodzenie miał duże rozeznanie w środowisku hochsztaplerów i oszustów ), którego kult wyznawał do końca życia. Na pewno bolała go polityka NW Sikorskiego zwalczania sanacji i wszystkiego związanego z Piłsudskim w PSZ na Zachodzie, najbardziej jednak dotknął go rozkaz samego Naczelnego Wodza generała Sikorskiego nakazujący jego, podporucznika (sic!) Szarkiewicza odsunąć od działań operacyjnych. Ta dziwna bardzo ingerencja najwyższego rangą i urzędem oficera WP dotycząca podporucznika miała swoje przyczyny w osobistym urazie, który Sikorski musiał dwukrotnie odczuć wobec niego ( a delikatnym pod tym względem był jak nie przymierzając obecny prezydent i były premier). W 1941 roku Szarkiewicz wykrył i “usunął” niemieckiego agenta Mikicińskiego, który wkradł się w łaski Sikorskiego, wywożąc z okupowanej Polski jego córkę. Zlikwidowanie agenta wykonał w porozumieniu z Brytyjczykami, którzy doceniając wykonanie tego zadania, powierzyli mu dochodzenie w sprawie próby zamachu w samolocie Naczelnego Wodza 31.3.1942 . Rzetelnie wykonując i to zlecenie Szarkiewicz wykrył, że żaden zamach nie miał miejsca, a było to jedynie  pozorowanie zamachu przez ppłk Kleczyńskiego (który mimo tego nie został nigdy ukarany). Wywołało to wściekłość gen. Sikorskiego jako człowieka o wielkiej miłości własnej (zwłaszcza do swojego wizerunku medialnego, m.in. miał on album, w którym zbierał wycinki gazetowe dotyczące jego osoby) i stąd wspomniany wyżej rozkaz generała banicjujący podporucznika. Wobec możliwości internowania w obozie dla pederastów i przeciwników Sikorskiego na nieprzyjemnej, wietrznej szkockiej wyspie przeszedł na służbę brytyjską. Zajmował ważne stanowisko w kontrwywiadzie (“security”) na Bliskim Wschodzie odpowiadające randze brygadiera ( między pułkownikiem a generałem, w WP miał podporucznika !!! ach te nasze zdolności wykorzystywania wartościowych ludzi!). Dzięki temu miał dostęp do samolotu Naczelnego Wodza podczas jego postoju w dn.3 lipca 1943 w Kairze przed odlotem do Gibraltaru.

    Podczas owej spowiedzi u pułkownika Iranka-Osmeckiego miał wyznać, że stery samolotu posmarował (kazał posmarować) jakąś substancją (kwasem ?), której powolne działanie miało unieruchomić stery w czasie przelotu już daleko za Kairem. Zbiegiem okoliczności awaria nastąpiła wkrótce po ponownym starcie w Gibraltarze, na którym “stosowano tak ostre środki bezpieczeństwa ,że ewentualność sabotażu tam należy wykluczyć”. Prawdopodobność tej relacji potwierdza wykształcenie chemiczne Szarkowskiego, a także to, że podczas prowadzonego rok wcześniej śledztwa w sprawie “zamachu” płk. Kleczyńskiego zapoznał się on dokładnie z procedurami bezpieczeństwa i zwyczajami załogi samolotu Naczelnego Wodza. Prawdopodobnie dlatego wyznaczono go do tego zadania. Dał się poznać (np. przy zabiciu Mikicińskiego) jako bezwzględny egzekutor, a motywowało go poczucie osobistej krzywdy oraz przeświadczenie, że usuwa szkodliwego Polsce i piłsudczykom polityka. Nie orientował się w meandrach polityki międzynarodowej i koszmarnej sytuacji Polski, w której każda zmiana woźnicy (przewodnika) mogłaby być tylko gorsza. I była.

   Doszedłem do wniosku, że katastrofa gibraltarska musiała być wynikiem sabotażu, wykonanego być może polskimi szapirowskimi rękoma na zlecenie brytyjskich aliantów. Dlatego już przed badaniami zwłok generała 25.11.2008 r. ośmielałem się pisać , że tomograf prawdopodobnie nie wykaże żadnych śladów morderstwa. Cenniejsze byłoby ujawnienie całości dochodzenia technicznego, nigdy przez Anglików nie udostępnionego. Tego należy od nich stale żądać.

P.S. Po napisaniu tego tekstu natknąłem się na bardziej prozaiczną, życiową i jakże polską hipotezę dotyczącą przyczyn katastrofy – samolot Naczelnego Wodza i premiera rządu RP był załadowany niezgodnie z przeznaczeniem – ładunkiem cytrusów i alkoholu, które to przedsiębiorczy rodacy z otoczenia Sikorskiego postanowili zabrać ze sobą z Bliskiego Wschodu do głodnego i drogiego Londynu. Źle umocowane, w tajemnicy przed pilotem mogły podczas gwałtownego startu na krótkim lotnisku w Gibraltarze przesunąć się nagle zmieniając środek ciężkości samolotu i powodując spadek jego wysokości i uderzenie o wodę. Hipoteza logiczna, choć niezbyt chwalebna. Tym bardziej po prawie 70 latach Polacy mają prawo poznać prawdę o najtragiczniejszych wydarzeniach swojej historii.

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura