Witek Witek
535
BLOG

Być dziennikarzem w mieście Kanta. Uwolnić Igora Rudnikowa!

Witek Witek Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Dawno już miałem zamiar napisać o niezłomnym, nieustraszonym dziennikarzu z Kaliningradu Igorze Rudnikowie.
  
Nie pamiętam. czy po pierwszym zamachu na jego życie, czy po drugim, kiedy sztylet zamachowca tylko o kilka centymetrów ominął jego wątrobę, czy bez takich dramatycznych przyczyn. Po prostu z powodu jego mozolnej, zadziwiającej nie tylko osobistą odwagą, ale i heroicznym uporem walki z wiatrakami rosyjskiej, putinowskiej ery, wszechobecnej i wszechwładnej korupcji.
   
Właśnie po opisaniu pełnego korupcyjnych wątków projektu budowy na jednej z ładniejszych plaż obwodu kaliningradzkiego takiej wielopiętrowej hotelowej „szklanki” w sympatycznym (dotąd) kurorcie Swietłogorsk mera Kowalskiego...

image


...17 marca 2016 r. został on napadnięty w centrum miasta i 5 razy pchnięty nożem. Cudem przeżył, dzięki temu, że znajdujący się w kieszeni plik banknotów ześlizgnął zabójcze ostrze z fachowo nacelowanej wątroby. Życie uratowało mu szybkie przybycie ratowników i fachowa pomoc chirurgów. Kilka miesięcy spędził na szpitalnym leczeniu.
  
   Złapany później killer okazał się byłym policjantem, co w Rosji żadną sensacją nie było. Tam świat przestępców i tzw. „stróży prawa” nie tyle co zmieszał się, ale zrósł się nieoderwanie. Dlatego pewnie sprawca zamachu, nie zdradziwszy danych zamawiającego zamach ani swoich współpracowników, został skazany 8 czerwca 2017 tylko na półtora roku nawet nie więzienia, a pewnego rodzaju zsyłki (po rosyjsku „kolonia-osiedlenie”, gdzie nie ma strażników, ani krat).
image

   Wyzdrowiawszy (choć nie całkiem) Igor Rudnikow kontynuował swoją dziennikarską działalność, w tym antykorupcyjną krucjatę, opisując liczne (jak to w Rosji) afery enklawy. W tym m.in. nadepnął na odcisk szefowi kaliningradzkiego Komitetu Śledczego generałowi Ledieniowowi, świeżo przeniesionego z kaukaskiej Czeczenii. Bidula nie miał gdzie godnie mieszkać w nowym miejscu służby, więc usłużny biznesmen z kryminalnymi problemami zaoferował mu pięknie odremontowany pałacyk w centrum miasta nad brzegiem jeziora. Opisywał to kilkakrotnie Rudnikow w swoim drukowanym tygodniku „Nowe koła” i na stronie www.rudnikov.com
image

   Obawiając się jednak o swoje życie, zabiegał o bardziej surowe ukaranie swojego niedoszłego zabójcy. Próbował przekwalifikować paragraf przestępstwa na „zamiar pozbawienia życia działacza państwowego”, ponieważ został wybrany i działał jako deputowany miejscowego parlamentu.
    Z nieoczekiwaną pomocą w tej materii zaoferował się opisywany przez Rudnikowa czekistowski generał z powyżej przedstawionego rozkosznego pałacyku. Przecież i czekistę stać na rycerskie, szlachetne i państwotwórcze gesty! Przecież w 1991 roku skończył Wyższą Szkołę KGB im. Feliksa Dzierżyńskiego (
В 1991 году окончил следственный факультет Высшей школы КГБ СССР им. Ф.Э.Дзержинского в г.Москва).
Obiecał przekazać dziennikarzowi materiały mające pomóc mu w zmianie charakteru przestępstwa zamachu na jego życie.


   Jak wiemy co najmniej od czasów aresztowania generała Wilka-Krzyżanowskiego w Wilnie w lipcu'1944 i porwania do Moskwy z podwarszawskiego Pruszkowa piętnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego z ostatnim Komendantem Głównym Armii Krajowej 27-29 marca 1945 r. słowu, nawet najbardziej honorowemu, sowieckiego czekisty wierzyć nie należy.
Przypomniał nam współczesnym o tym były podpułkownik KGB Władimir Putin, który w czasie napaści na Krym przysięgał się, że nie biorą w niej udziału rosyjscy żołnierze rosyjskich sił zbrojnych, lecz gdy sprawa ponad wszelką wątpliwość się wydała, a i kłamać już nie było sensu, przyznał się z rozbrajającą szczerością:
- „No pewnie, że to byli rosyjscy żołnierze. A co miałem wam wtedy powiedzieć?”


   Urodzony i wychowany w Sowieckim Związku Igor Rudnikow, od lat opisujący przeróżne sztuczki aktualnych i byłych czekistów (byłych nie bywa), musiał o tym wiedzieć.
    Jednak zaryzykował i przystał na propozycję generała Liedieniowa, choć zachowując maksimum środków ostrożności.
    Na nic się one jednak nie zdały – zamiast obiecanych materiałów śledztwa Igorowi próbowano wcisnąć 50 tysięcy dolarów w gotówce, żeby natychmiast po tej (nieudanej) próbie brygada antyterrorystów zatrzymała go na gorącym uczynku przyjmowania korzyści majątkowej od szantażowanej, prześladowanej medialnie ofiary, czyli biednego, bezdomnego generała Liebiediowa, szefa Komitetu Śledczego w Kaliningradzie, struktury przypominającej troszkę amerykańską FBI (z dodatkiem prokuratury ale) – choć tylko z możliwości operacyjnych działań wobec obywateli.


   Oczywiście z od dawna nagrywanych rozmów Rudnikowa zlepiono materiał dowodowy sugerujący, iż dziennikarz od dawna nękał wszechwładnego czekistowskiego generała i domagał od niego tych pieniędzy za pozostawienie go w spokoju.

Absurdy Kafki z początku XX wieku w porównaniu ze smutną rzeczywistością nadbałtyckiego obwodu Kaliningradu A.D. 2017 wydają się umiarkowanymi i skromnymi przewidywaniami przyszłości rosyjskiej rzeczywistości.


   Zatrzymanego „na gorącym uczynku łapówkarstwa w wielkim rozmiarze” dziennikarza przesłuchiwano całą noc, łamiąc mu prawie rękę i doprowadzając do utraty przytomności. Aby nie zszedł z tego świata, sadyści w mundurach i w maskach na głowach zgodzili na zabranie go do szpitala, skąd po udzieleniu mu pomocy, m.in. założenie gipsu na rękę, zawieziono Rudnikowa w samych majtkach i podkoszulce (w zimną listopadową noc) przed świtem do gabinetu prokuratora, który ucieszył się z tej wizyty, bo ponoć właśnie chciał go przesłuchać i zaaresztować na 3 miesiące. Z typowo sowiecką starannością przemilczano w dokumentach o zatrzymaniu dziennikarza kilkanaście godzin wcześniej i jego przebiegu i zaznaczono, że Rudnikow zjawił się przed prokuratorem z już złamaną ręką (w gipsie) o 6-tej rano następnego dnia (sic!).
image


   Z deputackim immunitetem Rudnikowa poradzono sobie w państwie prawników (Putin, Miedwiediew i większość wierchuszki ma formalnie takie wykształcenie), prawników bo przecież nie prawa) równie sprawnie – stwierdzono, że Igor Rudnikow ma amerykańską Green Card (prawo do osiedlenia się w USA), co zabrania rosyjskim deputatom prawo federalne. Mimo, że nie znaleziono żadnego dokumentu potwierdzającego ten fakt, w tym rzekomej Zielonej Karty Rudnikowa, to kaliningradzki parlament szybko pozbawił go praw deputowanego z tego wyimaginowanego powodu.

   Aby bardziej „zmiękł” i nie miał szans na wsparcie miejscowych, wywieziono go szybko, jak kiedyś Polaków Wilka-Krzyżanowskiego, czy Okulickiego na moskiewską Łubiankę czy inne Lefortowo i od początku listopada ubiegłego roku siedzi tam w izolowanym areszcie śledczym. Grozi mu wyrok, całkiem realnie, do 10 lat więzienia.


   Co ciekawe, podobny przewał-prowokację zorganizował generał Liedieniow w 2015 roku w Noworosyjsku, gdzie udało mu się nie tylko „spławić” problemowego profesora prawa Andrieja Krawczenko z jego skargami, ale i wsadzić go do więzienia pod zarzutem … domagania się łapówki. Klasyka gatunku. I mistrz jej wykonania. Generał Liedieniow Wiktor Alieksandrowicz. 115 km od Gdańska, 400 km od Warszawy.

image
http://kld.sledcom.ru/about/head/item/851532/


Up-date:
Igor Rudnikow nie jest sam. Mimo, że władze obwodu kaliningradzkiego (gubernator Alichanow), twierdzące, że są częścią Europy, de facto zabronili kolportowanie popularnego od ponad 25 lat tygodnika aresztowanego dziennikarza "Nowe koła" [

«Новые колеса»] w sobotę odbył się w Kaliningradzie 4-ta demonstracja w jego obronie.
   Międzynarodowa organizacja "Reporterzy bez granic" wystąpiła z protestem przeciw prześladowaniu Rudnikowa i zamknięciu jego gazety.
   Lider antysystemowej opozycji Alieksiej Nawalny na wiecu w Kaliningradzie zaapelował o wypuszczenie niewinnego dziennikarza.
   Gdyby ktoś chciał Mu pomóc, czy finansowo (skonfiskowano cały majątek Rudnikowa i jego rodziny), czy moralnie, np. pisząc list poparcia do aresztu śledczego, na jego stronie są wszystkie potrzebne dane:
http://www.rudnikov.com/

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka