Witek Witek
2801
BLOG

Profesorowi Śpiewakowi (ur.1951) od doktora Ringelbluma (-1944) i Władysława Bartoszewskie

Witek Witek Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 37

Profesor Paweł Śpiewak (ur. 1951 r.), dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, oznajmił, że "nie może znieść retoryki ratowania Żydów przez Polaków". Bo to element propagandy.
   Dodał, że "mur między Polakami a Żydami był realny, a wojna, która oddaliła Żydów od Polaków, ten mur tylko wzmocniła". – Są ocaleni, ale ci, którzy ratowali byli wydawani przez sąsiadów. Na jednego ratującego Żydów Polaka, było kilku szmalcowników (...)" 

  I tu chciałbym zapytać pana profesora, zarazem dyrektora Instytutu Historycznego, jakie dokumenty pozwalają mu podawać ex catedra swojego stanowiska i tytułu naukowego taką skalę kilku polskich szmalcownikow przypadających na jednego Sprawiedliwego?

   Jedną z najbardziej fundamentalnych prac dotyczących Zagłady Żydów na okupowanych terenach polskich i ich ukrywania przed NIEMIECKIM wymiarem sprawiedliwości jest Archiwum doktora Emanuela Ringelbluma, który od 1939 roku gromadził dokumenty i raporty na ten temat. Od lutego 1943 roku ukrywał się po "aryjskiej" stronie murów getta i kontynuował swoją dziejopisarską misję. Napisał w niej m.in.:

   "Trudno ustalić liczbę Żydów ukrywających się w kraju. W Warszawie mówi się o ok.15 tysiącach, a w całym kraju ok. 30 tysiącach. Idealistów chroniących Żydów znajdujemy nie tylko wśród umęczonej inteligencji polskiej, ale też wśród najniższych warstw, wśród służby domowej, robotników, chłopstwa.”
(dalej idą przykłady, m.in. obok prof. Kotarbinskiego, Paweł Harmuszko, chłop spod Grodna)

   Musi (czy aby na pewno?) dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego (od 2009 r. im. Emanuela Ringelbluma) wiedzieć, że w jego archiwum znajduje się relacja Wandy Grossmanowej, matki Witolda Jedlickiego (po wojnie napisał głośne "Chamy i Żydy"), w której to relacji czytamy:

   "Szkodzeniem ukrywającym się Żydom zajmowały się jednostki najbardziej zdemoralizowane i ten proceder powszechnie uznawany był za haniebny (...). Ale wystarczał 1 taki osobnik na 1000, aby sterroryzować społeczeństwo i szerzyć strach przeciw udzielaniu pomocy. Mimo to osób udzielających takiej pomocy było wiele, nikt tego dokładnie zliczyć nie potrafi, jednak należy przyjąć, że na 1 ukrywającego się Żyda przypadało co najmniej kilka, a nawet kilkanaście osób pomagających, organizujących jedzenie, lekarstwa, dokumenty, kontakt ze światem zewnętrznym, itp."

   Czyli pomagających Żydom podczas Zagłady musiało być na terenach polskich co najmniej 300-400 tysięcy ludzi.
Szmalcowników mogło być - ilu? Na pewno kilkunastokrotnie, jeśli nie kilkudziesięciokrotnie mniej niż ukrywających się Żydów. Bo przecież nie mogło być szmalcowników bez Żydów.
Niechętni polskiej narracji historycy żydowscy, np. prof. Engelking twierdzi, że tylko jedna trzecia ukrywających się Żydów przeżyła. Czyli ukrywających się musiało być co najmniej 150-180 tys. ludzi.
Odpowiednio mniej musiało być, logicznie biorąc, szmalcowników. Kilka, maximum kilkanaście tysięcy szumowin. Nawet jeśli 20 tysięcy, to nijak nie potwierdza Śpiewakowego fałszu "Na jednego ratującego Żydów Polaka było kilku szmalcowników".

   Autorytetem dla profesora Śpiewaka profesor Władysław Bartoszewski powinien być. Oto co napisał Nieodżałowany "Bydłomatołek" we wspólnym, z Zofią Lewinówną, dziele "Ten jest z ojczyzny mojej":

   "Nie wolno negować ani przemilczać krzywd wyrządzonych Żydom w latach okupacji przez tych Polaków, którzy znaleźli się na marginesie własnej społeczności i współpracowali z okupantem na szkodę Żydów, jak i na szkodę dopomagających im chrześcijan. Ale zawsze trzeba pamiętać, że jedna menda, jak zawsze w podobnych czasach, mogła więcej napsuć, aniżeli tysiące porządnych ludzi naprawić. Legitymuje nas fakt, że z wyjątkiem nielicznych faszystów i ONR, całe polskie społeczeństwo pomagało Żydom, zwłaszcza po1942 r. , choć nie było za to kary poniżej kary śmierci
i
    "Stworzenie w Polsce przez władze hitlerowskie podstaw formalnych do karania śmiercią choćby za podanie Żydowi szklanki wody, a obozem koncentracyjnym za niedoniesienie o fakcie ukrywania się Żyda i BEZWZGLĘDNE EGZEKWOWANIE TYCH ZARZĄDZEŃ."

   “Dla utrwalenia w pamięci kilku choćby nazwisk wspomnę trzech prawników podpisanych m.in. pod wyrokiem śmierci na kobietę, »która dała żydowskiemu dziecku mleka oraz udzieliła mu gościny. Autorami tej sentencji byli: przewodniczący Sondergericht-u dr Leitsmann oraz sędziowie Mohr i Knoll." ( J.Grabowski, "Ja tego Żyda znam!...")

  Jeszcze a propos wspomnianego przez dyrektora Śpiewaka muru oddzielającego Polaków i Żydów.
Owszem, ten mur był realny, powstał w 1940 roku, wykonany nawet., o zgrozo!, przez polskich (i żydowskich) murarzy.
image

Ale historykowi, wprawdzie, jak podaje wiki - historykowi idei, chyba nie trzeba przypominać, na czyj rozkaz został w pierwszym roku NIEMIECKIEJ okupacji Polski wzniesiony.
  A prócz tego muru, tych murów z cegły w całej okupowanej przez Niemców Polsce były ustanowione i bezwzględnie egzekwowane o wiele straszniejsze zapory:
image
image

 
   Tutaj następująca uwaga - gdyby rzeczywiście pomoc Polaków okazywana Żydom i osobom uznanym przez Niemców za Żydów (bo przecież w III Rzeszy Niemieckiej panowała zasada "Kto jest Żydem, decyduję ja!" w oryginale: "Wer Jude ist, bestimme ich!"), gdyby ta pomoc była taka sporadyczna i nie stanowiła dla okupanta problemu, jak chce urodzony 7 lat po Zagładzie profesor idei Śpiewak, to w jakim celu tak często przypominali oni swoje groźby ?
   Proszę zwrócić uwagę na rozpoczynające poniższe Bekanntmachung słowa: Zachodzi potrzeba przypomnienia...

image

   Jak na historyka (choć idei), to dyrektor Śpiewak bardzo dowolnie żongluje cyframi (oczywiście w zamierzoną stronę), zsyłając się na tylko sobie znane "dowody", nie podając źródła swej wiedzy (wiary):
"Pamiętajmy też o tym i na to są dowody, że ocalonych Żydów po stronie aryjskiej w czasie wojny na 3,3 mln, które żyły przed wojną było 20 tylko tys. osób."

   Tutaj mamy do czynienia już nie z niezamierzoną ignorancją, ale mniemam, że ze świadomie złą wolą.
Barbara Engelking, profesor i kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, którą niezmiernie trudno oskarżać o popieranie propagandy wybielania postaw Polaków wobec Holocaustu, dowodzi:
     "Po wojnie w Polsce zarejestrowało się 298 tys. Żydów. Znakomita większość z nich - około 200 tys. - przeżyła w ZSRR. () Tych, którzy napisali, że przeżyli okupację w Polsce, po aryjskiej stronie, było mniej niż 20 tys. Ocenia się, że na terenach polskich okupację przeżyło około 40 tys. Żydów, choć są to wszystko szacunki. Na pewno nie ujęto w nich Żydów, którzy zdecydowali się pozostać na aryjskich papierach i nigdzie się nie rejestrować, byli też i tacy Żydzi, którzy wyjechali z Polski bez rejestrowania się gdziekolwiek, a także dzieci oddane podczas okupacji do rodzin polskich, które nigdy nie wróciły do żydostwa".

   Do tego można dodać, że w 1939 roku była dość liczna kategoria obywateli Polski, którzy szczerze czuli się Polakami narodowości polskiej, w dodatku wyznająca chrześcijaństwo w tradycyjnie polskim obrzędzie rzymsko-katolickim, znająca język i kulturą polską nie gorzej, a często i lepiej niż większość Polaków, która dopiero w drugim roku okupacji niemieckiej dowiedziała się, że według prawa hitlerowskiego są Żydami. I ci, z małymi wyjątkami, przeżyli niemiecką okupację z pomocą swoich polskich, "niezażydzonych" (stosując nazistowskie nazewnictwo) rodzin. Musiało być jakieś 5-10% z tych 3 milionów deklarujących w spisie powszechnym 1931 roku religię mojżeszową. Czyli od 150 do 300 tysięcy ludzi.

   Na zakończenie jeszcze o jednym polskim szmalcowniku,  a nawet o dwóch. Pierwszego, nietypowego, Leopolda Sochę zagrał Robert Więckiewicz w filmie Agnieszki Holland "W ciemności" - najpierw brał pieniądze za ukrywanie w kanałach żydowskiej rodziny (a niby skąd miał brać na żywności i leki dla nich?), a potem utrzymywał ich na własny, biedny koszt. DZIESIĘCIORO LUDZI!
  Drugi został par exelence uwieczniony przez nie byle kogo, bo przez "papieża literatury niemieckiej" Marcela Reich-Ranickiego - ten, ukrywający się został dostrzeżony przez "specjalistę" i okradziony przez niego nawet z płaszcza. Ale na drugi dzień ów rabuś powrócił się do niego i oddał mu swoje gorsze palto i ... zaproponował ukrycie się u jego brata - pod warunkiem, aby nie mówił o jego szmalcownictwie i stawiając jeszcze jeden niecodzienny warunek:
- "Jeśli umie pan ciekawie opowiadać, to mój brat z rodziną będzie pana ukrywać. Tylko niech pan nic nie mówi o tym płaszczu!".
Tenże brat, z narażeniem życia swego, swojej żony i dwojga swoich dzieci ukrywał go przez 2 lata na strychu domu na Pradze. Kiedyś podpiwszy, zwrócił się do ukrywanego:
- "Der machtigester Mann dieser Welt = Najpotężniejszy człowiek świata chce pana zagłady. A ja skromny warszawski zecer, bezrobotny teraz, chce, aby pan ocalał. Zobaczymy kto zwycięży!"
(tak został uratowany "papież literatury niemieckiej", wcześniej oficer komunistycznego wywiadu, ukrywany 2 lata wśród 4-osobowej rodziny na poddaszu domku na Pradze, każdego dnia i każdej nocy mogąc być przyczyną śmierci swojej i tych czworo ludzi).

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Mimo że w umowie hadziackiej najrozsądniejsi z naszej i ukraińskiej strony próbowali jeszcze ratować to co się dało, za dużo krwi zostało wylane, za dużo było wzajemnych krzywd, żalów, pretensji. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw, ale otwierająca przed Polską wielkie perspektywy. https://www.youtube.com/watch?v=OJ-F2734-gk "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в в Салоне не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, a w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka