Eks-kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder "od zawsze" miał opinię faceta przyzwoitego "nienachalnie" lub "inaczej". Ale trzeba przyznać, że ostatnio przechodzi sam siebie...
Przyjęcie lukratywnej posady od Putina - tuż po zakończeniu kariery kanclerskiej - wielu normalnych Niemców odebrało jako policzek. Zatrudnienie w nadzorowanej spółce chyba całej starej sowieckiej agentury na terenie Niemiec - jako rzecz tyleż śmieszną, co straszną.
Ostatnio Gerhard chyba stara się o podwyżkę, więc postanowił głębiej wejść swojemu strategicznemu sponsorowi tam, gdzie słońce tylko z rzadka dociera. W sobotę, przy okazji promocji (w Moskwie!) swoich politycznych pamiętników - skrytykował Unię i Polskę, że nie dość gorliwie tańczą w takt rosyjskiej muzyki. Szczególnie w dziedzinie energetyki, ale nie tylko.
Został za to zrugany najpierw przez FAZ, potem też przez inne media.
Nie wystarczyło. Cóż Gerharda w końcu obchodzi niemiecka i europejska opinia publiczna? Jego dintojra jest gdzie indziej... Dziś powtórzył te same mniej więcej teksty, tyle, że w Kolonii: http://biznes.onet.pl/0,1603937,wiadomosci.html
Putin stanowczo powinien dorzucić trochę rubli...
A biedni Niemcy zastanawiają się, od kiedy i jak bardzo Gerhard był na moskiewskiej pensji. Bo w to, że przyjaźń z Putinem i jego macierzystą firmą zaczęła się wczoraj, jakoś coraz mniej ludzi wierzy.
Nauka - nie tylko dla Niemców.
PS 1. Ostatnio od Schroedera i jego ostentacyjnej prorosyjskości (czy raczej "prokagiebijskości") odciął się nawet eks-wicekanclerz, eks-minister spraw zagranicznych (w gabinecie Schroedera) i eks-sowiecki "pożyteczny idiota" w Europie (daaawno....) - Joschka Fischer.
PS 2. A morał z tego taki - nie ufać facetom z farbowanymi włosami ;-)
PS 3. Niemcom współczujemy Gerharda i gratulujemy komentatorów FAZ-a :-)
Tu był kiedyś blog, ale już nie ma i nie będzie. Przykro mi, nie mam czasu ani zdrowia ;-)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka