Witold Sokała Witold Sokała
43
BLOG

O Nelly i edukacji seksualnej - całkiem poważnie

Witold Sokała Witold Sokała Polityka Obserwuj notkę 6

Wśród śmichów-chichów, powszechnie rozlegających się dziś po wieczornej rozmowie Moniki O. z Nelly R., zdaje się niknąć pewien zupełnie poważny problem. Mianowicie: edukacja seksualna w szkołach oraz dopłaty do środków antykoncepcyjnych. 

Otóż podpuszczona przez M.O. "pani Nela", jak mówią o niej w okolicach mojego osiedlowego sklepiku, powiedziała dziś - w całej swej naiwności i dobroci serca - że jest "za". Ja też jestem "za", i uważam, że o skutecznej walce z aborcją będziemy mogli marzyć dopiero wtedy, gdy zniknie najpowszechniejszy powód do skrobanek. A jest nim powszechna niewiedza Polek i Polaków o seksie, równie powszechna niechęć bądź nieumiejętność antykoncepcyjna, a w konsekwencji - cała masa ciąż przypadkowych, niechcianych, dramatycznie komplikujących życie. Pchających nieszczęsne kobiety do dramatycznej decyzji.

To dotyczy nastolatek, które zagalopowały się na szkolnej imprezie - ale także mężatek "w pewnym wieku", mających już dzieci. Często - zbyt wiele dzieci.

Nie owijając w bawełnę: aborcja jest moim zdaniem morderstwem, a opowieści o "prawie kobiety do decydowania o swoim brzuchu" - brednią. Ale nie wierzę, by problem owej masowej, codziennej zbrodni na nienarodzonych udało się zwalczyć przy pomocy prawa karnego, łapanek w gabinetach ginekologicznych, a także pogadanek przedmałżeńskich, prowadzonych przez księży.

Dotychczasowymi metodami można co najwyżej spychać zjawisko do podziemia. Można się łudzić, że znajdujemy wszystkie niemowlaki, porzucane w lesie i na śmietnikach. Że wszystkie Polki jeżdżą za granicę tylko i wyłącznie zwiedzać zabytki lub szlifować języki, zaś nielegalne aborcje w kraju to margines.

Tu trzeba powszechnej, powodującej zmianę mentalności, akcji edukacyjnej. I - niestety - dotowanego (przez państwo - no bo niby przez kogo innego?) systemu, który poprawi dostępność prawdziwej antykoncepcji. Nie gumki i nie kalendarzyka...

Polska prawica może dziś wypowiedź Nelly przemilczeć, może obrócić ją w żart, może nazwać skrótem myślowym albo metaforą. Może nadal wierzyć, że problem nie istnieje, skoro jest paragraf w ustawie.

Może zostawić cały elektorat, myślący o seksie rozsądnie i nie-po-dulsku, na żer lewicy.

Ale może też spojrzeć prawdzie w oczy... i podążyć śladem, wskazanym dziś przez prezydencką doradczynię. Nieważne, że owa pańcia ubiera się dziwnie, mówi jeszcze dziwniej, a cała jej nominacja to komedia pomyłek.

Ten jeden fragment jej dzisiejszego występu zasługuje na naprawdę poważne potraktowanie... Jeśli chcemy mienić się "obrońcami życia" na serio, a nie na potrzeby kampanii wyborczych.

Tu był kiedyś blog, ale już nie ma i nie będzie. Przykro mi, nie mam czasu ani zdrowia ;-)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka