Uprzejmie proszę, aby Pani Minister wytłumaczyła Narodowi możliwie szybko, na czym polega w gruncie rzeczy sukces naszych negocjacji europejskich - to znaczy, w jaki sposób zapis o Joanninie i stołek przy Trybunale REALNIE wzmacnia polską pozycję w UE.
Bo póki co, to widzę, że:
- nie mamy gwarancji stałej obecności w Komisji Europejskiej, co owszem, jakiś rzeczywisty potencjał wpływu na działanie wspólnoty by dawało;
- zmalało nam w Parlamencie Europejskim (Włosi na finiszu się o swoje jednak wykłócili!), czego perspektywicznie bym jednak nie lekceważył, bo od tego parlamentu coraz więcej zależy;
- Joannina pozwala, faktycznie, coś czasem zablokować - ale znacznie łatwiej np. Niemcom, niż Polsce;
- blokowanie blokowaniem, ale jakby tak przyszło coś skonstruować... to co wtedy?
Prosiłbym też o jakieś info, czy na pewno nie dało się uroczystego podpisania "eurokonstytucji" ustalić na jakiś inny termin - koniecznie musiał to być 13 grudnia, dla Polaków jednak symboliczny? Czy "siła polskiego głosu w Europie", tak ponoć wzmocniona przez tę dyplomację co to "wstała z klęczek", nie była tak mocna, aby zasugerować inną datę?
Złośliwie to Europa ustawiła na 13.12 - żeby upokorzyć Polskę i braci Kaczyńskich - i się zaparła solidarnie, że właśnie wtedy...? Czy może w naszej delegacji nie było nikogo, kto pamięta historyczne daty? I że Giertych na finiszu kampanii otrzymuje prezent, o jakim jeszcze wczoraj nie mógł nawet marzyć?
Pani Minister, prosimy. A w zastępstwie Pani Minister, póki nie wypocznie, chętnie uslyszę MERYTORYCZNE argumenty ze strony zwolenników PiS.
Naprawdę uważacie, że Polska odniosła JAKIKOLWIEK sukces, akceptując traktat w TAKIM kształcie...?
Słyszę właśnie w telewizorze Pawła Zalewskiego, któy obwieszcza, że "sukces polega na tym, iż Polska stała się po raz pierwszy współkonstruktorem wspólnoty". Prawda, i ja z kształtu tej konstrukcji mogę się nawet cieszyć... ale czy większość zwolenników PiS też? Bez chrześcijańskiej preambuły, z Niceą tylko na dekadę, z wspólnymi instytucjami w polityce zagranicznej... i z teoretyczną joanninką na otarcie łez?
"Na kolanach" zdarzało się nam uzyskiwać więcej.