Witold Sokała Witold Sokała
107
BLOG

No to chlup, w ten gupi dźup!

Witold Sokała Witold Sokała Polityka Obserwuj notkę 4

Paradoksalnie, wczoraj dostałem telefon od znajomego z MKK, że pod koniec lat 80. na spotkaniu wigilijnym, pod dużym wpływem alkoholu, ja to opowiedziałem i właściwie wszyscy wiedzieli i rozumieli. Ale ja tego nie pamiętam - mówi Michał Boni o swojej współpracy z SB w rozmowie, opublikowanej przez "Dziennik".

A moja wredna wybraźnia od razu przywołuje pyszną scenkę z Barei, gdy starzy ubecy obchodzą Wigilę - właśnie przy wódce i schabowym...

Nie będę się znęcał nad Michałem Bonim, sam sobie ostatnio wystawia pomniczek z bardzo szczególnego materiału, szkoda więc już palców. Chodzi mi natomiast o generalizację. O chwilę refleksji, co też takiego jest w polskiej (?) duszy, co każe wielu z nas chlać wódę nawet wtedy, gdy okazja jest wybitnie niesprzyjająca. Na przykład - w Wigilię. Albo we Wszystkich Świętych, przed wyjazdem na groby (mam świadomość, że tych kilkuset "ujawnionych" przez Policję idiotów, kierujących wczoraj samochodami z promilami we krwi, to kropla w oceanie, ot, garstka pechowców, którzy wpadli).

Ja wiem, wszystko jest dla ludzi. Sam za kołnierz nie wylewam (choć zdrowie już nie to, co kiedyś ;-)) - ale akurat przy okazji spotkania wigilijnego (choćby przez szacunek dla tradycji, jeśli nie z powodów stricte religijnych!), czy mając w perspektywie prowadzenie auta, a także w kilku innych sytuacjach - jakoś mogę sobie darować. Zarówno pojedynczego kielicha, jak i zapranie się do utraty świadomości.

I widzę wokół, że to wcale nie jest powszechna umiejętność...

Jak to, nie napić się, skoro leją...? Eeee...

Kiedyś mawiano: "kto nie pije, ten kapuje". Się porobiło, z tymi ludowymi mądrościami...

 

PS. Dodatkowo bawi mnie to, że w ferworze dyskusji o imponderabiliach, agentach, niepodległości i polityce społecznej - jakoś chyba NIKT z komentatorów nie zwrócił uwagi na ten smaczek wigilijno-pijacki, ani tu (o ile dobrze patrzyłem), ani na forum Dziennika, pod rzeczonym tekstem (http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=66124). Ani obrońcy Boniego, ani przeciwnicy. Ani konserwatywni socjaliści, ani liberalni katolicy, ani Toruń, ani Łagiewniki. Czyżby oni wszyscy też uważali, jak obywatel Boni, że chlanie pod opłatek jest normalne...?

Wesołych Świąt Państwu życzę ;-)

 

Tu był kiedyś blog, ale już nie ma i nie będzie. Przykro mi, nie mam czasu ani zdrowia ;-)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka