wysoka.kwota.wolna wysoka.kwota.wolna
198
BLOG

Charakter narodowy Polaków czyli nepotyzm

wysoka.kwota.wolna wysoka.kwota.wolna Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Chaotyczna notka bo miejsce coraz mniej przyjazne. 

Czytam czy raczej słucham trochę Antoniego Kępińskiego. Dwie książki w pdf-ach czy mp3, tak na zmianę. "Rytm życia", "Psychopatie" i inne. Jest tam taki niewielki fragment o charakterze narodowym, czy coś takiego, takie zjawisko istnieje czy nie, może tak, może nie. A.Kępiński nie przesądza, zastanawia się.

Dla mnie cały charakter narodowy Polaków skupia się w jednym zjawisku, jednym słowie. Nepotyzm. Teraz to tylko nepotyzm. Zwłaszcza ostatnie wybory tzn samorządowe. Przecież mechanizm wyłaniania kandydatów jest czysto nepotyczny czy też używając innej terminologii, klientelistyczny (klientelizm, tutaj J.Tarkowski "Patroni i klienci"). Dotyczy to wszystkich partii politycznych, całego systemu politycznego ale nie tylko. Nepotyzm to tak 95% społeczeństwa czy "narodu polskiego" może więcej, nawet 98%. Jest to cecha narodowa nie wymieniana dotychczas w spisie cech opisujących charakter narodowy (K.Dąbrowski, E.Brzezicki).

System polityczny. Teraz zwłaszcza w m.Łódź bo tutaj mieszkam, wybory lokalne. Cała Łódź obwieszona plakatami. H.Zdanowska jako patron i jej klienci, czyli ci których "poleca" oczywiscie za "wierność" czy inne przysługi. Nieprawdopodobna wręcz ilość plakatów, H.Zdanowska sama czy też z młodymi klientami. Niektóre olbrzymich rozmiarów umieszczone bardzo wysoko na ścianach łódzkich budynków, już samo "zamontowanie" takich plakatow to specjalistyczny, "wysokościowy" sprzęt i ekipa czyli olbrzymie chyba koszty. Czy ktoś zastanawiał się nad sposobem finansowania i nad tym czy nie zostały przekroczone limity finansowe (są takie chyba) oraz "dobre obyczaje" w tym wykorzystywanie władzy bo ilość, rozmiar przestrzeni miejskiej, wspólnej wykorzystanej czy zawłaszczonej przez grupę "patron-klienci" H.Zdanowskiej przekroczyła wszelkie granice przyzwoitości i "dobrego smaku".

To tyle na razie, notka rozpoczęta, może będę dopisywał o ile będę miał nastrój i ochotę, piszę tylko dla siebie.

Koniec notki, być może będzie następna bardziej z moją osobą związana, też nepotyzm... Nepotyzm i klientelizm polityczny to za wysokie dla mnie progi tzn osobiście w tym nie uczestniczę i nie stykam się z tymi ludźmi bezpośrednio, tak to podsumuję... ale pośrednio nawet blisko, blisko bo choćby są czy byli organem założycielskim czy kontrolnym też pewnej instytucji...


Taki cytat o Jungu, z "innej nieco beczki" zauważyłem, zamieszczam bo skoro A.Kępiński to i Jung, oraz pewne ich porównania mam, na korzyść tego pierwszego wg mnie...

Jung rozpoczyna książkę słowami „Moje życia jest historią samourzeczywistniającej się nieświadomości. Wszystko, co spoczywa w nieświadomości, chce stać się zdarzeniem, a i osobowość pragnie rozwinąć się ze swych nieświadomych uwarunkowań i przeżyć siebie jako całość. Aby przedstawić ten proces rozwoju u mnie, nie mogę sięgnąć do zasobów języka naukowego, ponieważ nie umiem doświadczać siebie jako zagadnienia naukowego” (s. 15). Autor wybiera zatem inny sposób przedstawiania swojego życia, a jest nim opisanie go jako mitu lub baśni, co Jung kwituje słowami: „Tak więc dzisiaj, w osiemdziesiątym trzecim roku mego życia, podjąłem się opowiedzieć jego mit. Mogę jednak czynić tylko niebezpośrednie wzmianki »opowiadać historyjki«. Kwestia, czy są one prawdziwe, nie gra tu żadnej roli. Pytanie tylko, czy jest to moja baśń, moja prawda?” (s. 15). Dalej stwierdza, że w książce tej interesowało go głównie jego wnętrze i te wydarzenia, które miały na nie wpływ, stąd też psycholog mówi: „Jeśli więc także ludzie należą do wspomnień, których nie utraciłem, to tylko za sprawą tego, że ich imiona od wiek wieków zapisane był w księdze mego przeznaczenia, poznanie ich miało w sobie jednocześnie coś z przypomnienia” (s. 17). Ta skrajna subiektywność jest związana również z dużą świadomością Junga w kwestii psychologicznych uwarunkowań pisania autobiografii, co widać w słowach: „Ani nie mam ochoty, ani nie posiadam umiejętności, by tak daleko wyjść poza siebie, żeby móc naprawdę obiektywnie spojrzeć na własny los. Popadłbym w znany błąd autobiografów, który polega na tym, że albo snują iluzje, jak to być powinno, albo kreślą apologia pro vista sun. A przecież człowiek jest zdarzeniem, nie może ocenić samego siebie, lecz – for better or worse – podlega osądowi innych” (s. 139).

programista kiedyś, teraz tylko chodzę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości