Często wyrażam poglądy niezbyt dobrze przyjmowane na mityngach. Na przykład ten o sponsorze, który musi być alkoholikiem. Twierdzę, iż w Wielkiej Księdze nigdzie nie jest to napisane. Podobne rzeczy słyszę o terapeutach, na przykład panuje taki mit, że lepszymi terapeutami są alkoholicy. Albo że AA jest lepsze od terapii, bo nikt nie zrozumie alkoholika lepiej niż drugi alkoholik.
Przeszkadza mi, że na mityngach często wracamy do czasów picia i wciąż, mimo długiego stażu, a nawet przerobienia (sic!) Programu przez niektórych, słyszę elementy pijanego myślenia, jak przeliczanie różnych kwot na flaszki. A wolałbym posłuchać o zdrowieniu. O tym, co kto robi, żeby zdrowieć a nie: pić mi się nie chce, więc czuję się dobrze.
Mam przyjaciela z AA, bardzo dobrze mi się z nim rozmawia. Nie przeszedł Programu. Ja również nie, a jednak mam wrażenie, że pracujemy nad tymże Programem właśnie rozmawiając o tym, że dobrze się nam grało w ping ponga czy co robiliśmy w czasie poza pracą i mityngami. Bo Program to poradzenie sobie z przeszłością, ale patrzenie w przyszłość. Według mnie.