Lubię czuć się członkiem społeczności. Lubię być w grupie, jestem zwierzęciem stadnym i lubię działać w szeroko pojętym interesie ogólnym.
Źle się czułem w ośrodku odwykowym, a potem równie niepasujący czułem się w grupie AA. Słuchałem przerażających historii, opowiadałem o swoich doświadczeniach, lecz nie słyszałem potwierdzenia. Nie słuchałem - to chyba właściwe słowo.
Wiesz, dobrze powiedziałeś - usłyszałem kiedyś na mityngu. - Miałeś rację, że to ja się denerwuję na syna a nie on mnie wkurza.
Potem przeczytałem Wielką Księgę, a w niej rozdział O tych, którzy zatrzymali się w porę.
I zrozumiałem, że to wcale nie jest tak, że ja nie pasuję. Raczej jest tak, że każde doświadczenie jest potrzebne i nie wiadomo co komu może się przydać.