Nie czułem się dobrze w swojej skórze. Wydawało mi się, że odstaję, że nie pasuję, że jestem inny. Ciężko mi było znaleźć radość, przyjemność. Szukałem go w butelce wódki i to znałem jako metodę poprawienia humoru.
Dla własnego, złudnego poczucia bezpieczeństwa podążałem tą jedyną, wytartą ścieżką. Mimo tego, że chodnik miał coraz większe dziury, wszystko stawało się coraz brudniejsze i ciemniejsze.
Ostatnio na mityngu mówiłem, że tak, jak nie znałem się na alkoholizmie, przychodząc do ośrodka leczenia uzależnień, tak teraz nie znam się, jak trzeźwieć. Mimo to w obu wypadkach staram się tak samo i mam wrażenie, że moje starania przynoszą rozwiązania. Nie pamiętałem, w jakiej fazie choroby alkoholowej byłem, pamiętam tylko, że ostatniej. Nie patrzyłem na wykres Jelinka, bo nie bardzo mnie obchodzi na jakim jestem etapie zdrowienia teraz.
Odkrywam. Eksploruję. I jeste jeszcze mnóstwo mapy do zapisania. Sprawia mi to przyjemność i radość.