Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
3331
BLOG

Nauczyciele - koniec ze świętymi krowami

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 161

Widząc, jak rozwija się strajk nauczycieli nasuwa się wniosek, że chcieliby oni mieć pieniądze i szacunek społeczny, ale wcale na to nie pracować.

Jeszcze kilkanaście dni temu pisałem, że choć strajku nie popieram, to popieram podwyżki. Dziś przestałem popierać podwyżki. Nauczyciele z partii Broniarza zaczęli sobie bowiem zuchwale kpić z reszty społeczeństwa.

Beata Szydło położyła na stole wynagrodzenie rzędu 7700/8100 zł w 2023 r., tj. o 2,1-2,5 tys. zł więcej niż obecnie w przypadku najwyższych stopniem belfrów. Pensja 8100 zł, która czyniłaby z nauczycieli elitę finansową zwłaszcza w średnich i małych miastach została przez nich odrzucona! Niepojęte. Wuefista na prowincji zarabiałby więcej niż wiceminister. Tyle tylko, że miałby podniesione pensum z 18 do 22/24 godzin tygodniowo. Odrzucenie takiej propozycji pokazuje, że tę grupę zawodową tworzą ludzie wysoce zdemoralizowani.

Przez całe życie, myśląc o pracy nauczyciela, akceptowałem dość staroświeckie przekonanie, że jest to forma misji. I to pomimo tego, że sam w szkole spotkałem tylko jednego nauczyciela, którego mógłbym określić mianem nauczyciela z powołania (wychowawca - matematyk w podstawówce). Kilku innych w liceum było wystarczająco dobrymi pedagogami i fajnymi ludźmi, reszta do zapomnienia (zresztą ja też na ich pamięć nie zapracowałem). Z tym przekonaniem o misyjności zawodu łączył się zawsze szacunek do niego. Czyli to, co tak bardzo lubią podkreślać nauczyciele.

Czas jednak z tym skończyć, bo strajk odsłonił inną twarz nauczycieli - upolitycznionych, pazernych egoistów. 

Nie znam żadnego pracownika w Polsce, który na wieść o tym, że dostanie podwyżkę o ponad 2 tys. zł w perspektywie czterech lat, do kwoty znacznie przewyższającej średnią krajową, plus zachowa niespotykane w innych branżach przywileje, kazałby się pracodawcy gonić. Bo mu się ten pracodawca nie podoba, pracy za dużo i pieniądzy za mało.

To tylko pierwsza z nauczycielskich kpin względem Polaków. Eskalacja ich gróźb pojawiła się, gdy rząd zapowiedział gigantyczne rozszerzenie programów społecznych dla wszystkich. Pedagodzy jednak uznali, że pieniądze należą się tylko im. Nie również im - bo przecież z Piątki Kaczyńskiego jak najbardziej by skorzystali - ale TYLKO im. Nauczycielski głos, który usłyszeliśmy zabrzmiał: ta kasa ma być tylko dla nas i dla nikogo więcej. Trudno o większy egoizm. Trudno o większy bunt przeciwko reszcie. Ani emeryt, ani rodzic, ani pracownik nie ma prawa dostać ani grosza, o ile nie jest nauczycielem. Nikt, tylko oni.

Nauczyciele przez dekady zbudowali wokół swego zawodu świat fikcji. Wszystko jest w tej profesji udawaniem, więc dobrze, by było, gdyby obecny strajk miał tę jedną zaletę, że zawód zostałby odczarowany. 

Udawaniem największym są zarobki. Pokazują pensję, chowają liczne dodatki. Pokażcie PiT a nie odcinek wypłaty. A potem porozmawiamy o tej różnicy.

Fikcją jest liczba godzin przepracowywanych przez nauczycieli. Dość z kłamstwem, że jest to praca +40 godzin w tygodniu. Wpuśćmy do szkół audytorów i się przekonamy, że polonista pracuje może 45 godzin, historyk 35 godzin, anglista 20 godzin, a wuefista godzin 18, z czego 16 spędza w Internecie po rzuceniu piłki na boisko. Koniec udawania z tym przepracowaniem. 

Tak - polonista może czytać obszerne wypracowania, jak ma fanów długiego pisania podobnych do mnie. Czyli dwóch w klasie. Reszta ocenia testy i może to zrobić w godzinę w 30 osobowej klasie. Zresztą testy też nie są codziennie, a raczej co miesiąc.

I jeszcze jedno kłamstwo - naczytałem się w ostatnich tygodniach, jak to bardzo trzeba się przygotowywać do lekcji. Drodzy państwo - albo mamy w szkołach tumanów, albo kłamców. Bo chcą nam wmówić, że matematyk po 5-letnich studiach kierunkowych z marszu nie wyjaśni na czym polega równanie z dwiema niewiadomymi; historyk po studiach nie opowie o przebiegu powstania listopadowego, a fizyk bez godzinnego przygotowania nie wyjaśni zasady dynamiki Newtona. 

Jeśli się zatem szanowni nauczyciele tak długo przygotowujecie do lekcji, poza 18 godzinami pensum, to czas najwyższy powiedzieć, że nie jesteście w niczym mądrzejsi od uczniów. Bo uczeń po godzinnej lekturze opanuje genezę, dowódców i konsekwencje powstania listopadowego.

Jeśli chcą nauczyciele kpić z reszty społeczeństwa, to zdzieramy ten fałsz, którym się przez dekady okrywali. Mówimy wprost, że są nauczyciele, którzy za darmo objechali całą Europę jako opiekunowie wycieczek. Mówimy, jak wyglądała sprzedaż podręczników w szkołach i kto zarabiał na pośrednictwie. Mówimy o biznesie korepetycyjnym. Przypominamy permanentny zarzut szkół wyższych, że szkoły (nauczyciele) wypuszczają coraz słabszych maturzystów. Mówimy o tym, że w małych miastach, gdzie partie są słabe istnieją w radach niepisane koalicje nauczycielskie, gdyż to nauczyciele najczęściej zostają radnymi (bo mają czas).

Mam wrażenie, że swoim strajkiem nauczyciele najbardziej napluli w twarz tym, u których mieli największy szacunek, czyli bardziej Polsce B niż A; bardziej osobom konserwatywnym niźli liberalnym; bardziej tym, którzy widzą w szkole kluczowy element ładu społecznego i utożsamiają szkołę z państwem.

Oczywiście dzisiaj, z jak najbardziej politycznych (antypisowskich) motywacji, stali się bohaterami TVN-u i totalnej opozycji. Ale to się skończy. Nie przez przypadek to akurat te środowiska przez lata najmocniej dążyły do dewastacji nauczycielskiego autorytetu.

Miał to być partner a nie mistrz; na pewno nie wychowawca, bo przecież to by zakładało istnienie jakichś reguł. W tym modelu szkoła jest elementem opresji, więc i pozycja nauczyciela adekwatna. Jeśli zaś takie wysublimowane tłumaczenie roli, jaką przypisano edukacji w świecie AntyPiS-u do nauczycieli nie dociera, to dodać należy, że i ich prawa z KN były przez lata najbardziej podważane przez dzisiejszych przyjaciół. 

Ja akurat te przywileje przez lata akceptowałem, jako wyraz uznania dla szczególnej roli nauczycieli w społeczeństwie. Skoro jednak teraz postanowili dla siebie zagrabić pieniądze, które są dla wszystkich, wziąć za zakładników uczniów i ich rodziców, a jednocześnie wciąż upierać się przy swej misyjności, to trzeba powiedzieć stop. Oni nie są lepsi.

Koniec zgody na bycie świętymi krowami, skoro stanęli ramię w ramię z dzikami, kornikami, Farmazonami czy handlarzami kobiet z KOD-u. Wszyscy wymienieni znaleźli wsparcie AntyPiS-u, gdy wystarczająco nań nabluzgali. I tylko dlatego popierani są dziś przez to środowisko nauczyciele. I właśnie upadli na dno, sięgając po to wsparcie.

PS: Wiem, że są nauczyciele, którzy pracują. Przy podwyżkach powinni być pierwsi (i jedyni).

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo