Herta Müller, Sercątko, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2009.
W książce laureatki Nagrody Nobla 2009, zatytułowanej Sercątko, ludzie dzielą się na „ktosiów”, na „tysiąców”, którzy posłusznie podnoszą rękę, gdy będąc przy zdrowych zmysłach nie da się jej nie podnieść oraz na pomyleńców, jedynych, którzy nie przyklaskują rządzącej dyktaturze. „Cześć ktosiu, cześć tysiącu” – mówi do siebie bohaterka a zarazem narratorka powieści.
Nie udaje się jej oszaleć, wyłamać się, zamienić strachu na obłęd. Śledzona i przesłuchiwana przez kapitana Pjele oraz jego psa o tym samym imieniu, wciąż pozostaje przy zdrowych zmysłach. Tylko w wolnym kraju, wiele z tego co robi i jak myśli, uznano by za obłęd. Sportretowani przez nią pomyleńcy, nie przyjmują do wiadomości tego, co dla „ktosia” jest oczywiste – aby przeżyć, trzeba tańczyć jak nam zagrają. Mimo szaleństwa, a może dzięki niemu, czują się wolni, czegoś oczekują, żywią nadzieję. Są w tym śmieszni, dziwaczni. Wśród nich jest filozof, który myli słupy telegraficzne i drzewa z ludźmi oraz stara kobieta ciągnąca za sobą sanki z gazetami, robiąca sobie codziennie nowy kapelusz z papieru. Takim szaleńcem była Lola, koleżanka z akademika, która odebrała sobie życie wieszając się na pasku w szafie. A może ktoś jej pomógł? Wspomnienia Loli, spisane w zeszycie, ukazują osobę nieprzeciętną, twórczą, wyjątkową, zwariowaną. Bohaterka powieści przyłapała ją „kiedy smażyła na gorącym żelazku sadzone jajka, zdrapywała je nożem i jadła” (s. 22).
W świecie rządzonym przez rumuńskiego dyktatora „nie może być miast, bo wszystko, co się trzyma pod strażą jest małe” (s. 44). Domy są mniejsze od ludzi, mosty od przejeżdżających po nich tramwajach a chmury przypominają jedynie stertę zmiętych ubrań. Ludzie nie czują głodu, tylko żołądek. Gdy milczą, są nieprzyjemni, gdy mówią, stają się śmieszni. Kiedy mają już dość życia, porządkują szafę. Kłopoty opuszczają wtedy głowę i wychodzą przez ręce.
Bohaterka przyjaźni się z Edgarem, Kurtem i Georgiem. Razem skrywają w drewnianym domku za miastem tajemnicę jakichś niebezpiecznych zdjęć, niepoprawnych politycznie piosenek i książek, piszą do siebie szyfrem oraz razem boją się kapitana Pjele i jego psa. Żyją wśród „ktosiów” i pomyleńców ale nie są do końca ni jednymi ni drugimi.
Powieść, przez którą nie łatwo będzie przebrnąć „ktosiowi” jakiejkolwiek epoki czy dyktatury, napisana jest z wielkim poetyckim talentem i przesiąknięta atmosferą mrocznego świata, w którym króluje niepewność i lęk.
Wojciech Żmudziński SJ
Ukończyłem studia filozoficzne (Kraków), teologię biblijną (Rzym), zarządzanie w oświacie (Nowy Jork). Opublikowałem siedem książek oraz artykuły w prasie polskiej i zagranicznej. Działam w kilku organizacjach pozarządowych. Jestem członkiem SDP i współpracuję z portalem deon.pl.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura