A kuku, nie o tym, choć okażą się po części aktualne. Opowiadano dowcipy i o dawniejszych - i z pewnością nie bez powodu. Oto dwie historie o Ignacym Mościckim.
„W Zamku Królewskim otwarto wystawę wynalazków prezydenta Mościckiego. Na otwarciu zwiedzający zauważyli także jeden wynalazek Marszałka Piłsudskiego. – A jaki? – Sam prezydent Mościcki.” A tym razem czyj to wynalazek?
„Prezydent Mościcki jadąc autem przez Radom zatrzymał się w sławnej na całą Polskę restauracji Wierzbickiego. Zamówił herbatę, a gdy ją otrzymał, poprosił jeszcze o cytrynę. Kelner ją podał, ale po chwili zjawił się sam właściciel i rzekł: - Ależ Panie Prezydencie, do dobrej herbaty cytryny się nie dodaje! Przyboczni byli oburzeni, ale Mościcki się śmiał i sam tę historię potem opowiadał”. Przydałby się taki Wierzbicki na pełny etat...
W ogóle przed wojną śmiano się chyba więcej niż po, a Tuwim, Słonimski i Nowaczyński nie są jedynymi przykładami. Sławne hasło „Żydzi na Madagaskar” zaczęło karierę jako żart z antysemitów. (Potwierdza się tu obserwacja, że cokolwiek wymyślić dla zgrywy, ktoś podejmie serio, albo co gorsza zrealizuje.)
Zresztą satyra na polityków była pospolita już w starożytności... (mała próbka w moim dawniejszym wpisie „Starożytna bajka o politykach”,
http://www.wojciechowski.salon24.pl/284140,starozytna-bajka-o-politykach
Pamiętam, że o prawdę i Polskę trzeba się bić. Nie lubię Warszawy i odwracania kota ogonem. Lubię rodzinę i przyrodę.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura