Artykuł w „El Pais”, o którym głośno w Polsce, jest zarówno głupi jak i haniebny. I trudno dociec, czego więcej: idotyzmu czy złej woli. Prawdopodobnie obie rzeczy są tu reprezentowane po równo, a jedno umacnia drugie. I doprawdy, nie trzeba znać całego artykułu by tak orzec: wystarczą te cytaty, które znaleźć można w naszej prasie. Nawet jeśli wszystko inne byłoby dla Polaków sympatyczne (a z pewnością nie jest), to już te fragmenty dyskwalifikują ów artykuł całkowicie - a wraz z nim kompromitują redakcję, która taki tekst opublikowała.
Ale (i uwaga: nie jest to ALE, które w jakikolwiek sposób podważa czy osłabia to, co tu przed chwilą napisałem) idiotyzm i zła wola hiszpańskiej dziennikarki nie mogą stać się orężem, przy pomocy którego można walić w polskich krytyków dzisiejszej władzy w Polsce. To oczywiście stara śpiewka, którą każda władza (i jej apologeci) uwielbia, by mobilizować społeczną niechęć wobec politycznej opozycji a także prasowej krytyki: wy nas tu krytykujecie, a patrzcie, jak nasi wrogowie to wykorzystują przeciwko Polsce. Jednym słowem: to wasze krytykanctwo to woda na młyn wrogich nam sił.
Słyszeli już Panstwo kiedyś taki język? Jeśli nie, to bardzo proszę.
W dzisiejszej Rzepie Piotr Semka pisze m.in. tak:
Od ponad roku polsko-polska zimna wojna domowa przyczynia się do pogorszenia naszego wizerunku w Europie. Teksty, takie jak ten w "El Pais", to echo czarnej propagandy o IV RP, jaką dzielą się z zachodnimi dziennikarzami krajowi kontestatorzy "kaczyzmu". Dla nich zasada "im gorzej, tym lepiej" bywa naczelnym hasłem. Ale co ich zdaniem miałoby położyć kres temu horrendum? Czy doczekamy się wezwania znad Wisły, by europejskie siły szybkiego reagowania zrzuciły desant na Pałac Prezydencki w Warszawie?
To tylko jeden głos w dużym chórze publicystów, przymilnie wskazujących na wrogów Państwa. Bronić tej władzy oczywiście każdy ma prawo. Ale niech broni polityki władzy merytorycznie, a nie zarzucając oponentom, że krytykując, pogarszają wizerunek Poslki. Na taki straszak nie wolno dać się nabrać.
Ciekawe, że wśród naszych pro-rządowców coraz więcej takiej otwartej pogardy dla oponentów PiS-u i przybudowek. W ostatnim „Tygodniku Solidarność” (z 16 marca), Jan Pietrzak pisze (bez ironii) o „nieprzytomnej z nienawiści opozycji”. Nieprzytomna z nienawiści - pięknie to brzmi, prawda? I kontynuuje: „Ba, cały antyrządowy front jedności obsesyjnie czepiający się każdej okazji, by przywalić, dokopać, upokorzyć...”. Jaka ta opozycja niemiła, żadnej okazji nie pominie, by rządowi zrobić przykrość. Jakąś musi mieć obsesję...
Ani Jan Pietrzak ani Piotr Semka być może nie mieli okazji by przyjrzeć się temu, jak funkcjonuje opozycja (i krytyka prasowa) w państwie demokratycznym. Ale niech przynajmniej przyglądają się scenie krajowej właśnie pod kątem, który ich tak bardzo niepokoi: jak to wpłynie na nasz wizerunek? Czy wicepremier Roman Giertych, ktory w reakcji na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, przychylny dla polskiej obywatelki choć niezgodny z jego (Giertycha) ideologią, deklaruje, że Polska powinna wypowiedzieć jurysdykcję Trybunałowi - nie przyczynia się gorzej do naszego wizerunku niż opozycjoniści, dzielący się „czarną propagandą” z korespondentami zagranicznymi? (Przypomnijmy: jedyne państwo europejskie, które pozostaje poza systemem Rady Europy, a zatem jurysdykcji Trybunału w Strasburgu, to Bialoruś).
W końcu, był już długi okres, gdy Polska nie była poddana jurysdykcji Trybunału - do 1992 roku. Można wrócić do tamtego okresu - i w ten sposób nie pozwolić na ingerencję w nasze wewnętrzne sprawy. A przy okazji zakazać spotkań z korespondentami zagranicznymi - albo przynajmniej potępiać tych, którzy ważą się mówić korespondentom zagranicznym niedobrze o rządzie. Wtedy zamiary Romana Giertycha spotkają się z obiekcjami Piotra Semki.
Był taki stary kawał w czasach komuny, którego poetykę zrozumieć mogą chyba tylko ci, którzy pamiętają retorykę tamtych dni. PYTANIE: Jaki jest najbardziej niezaangażowany kraj na świecie? ODPOWIEDZ: Bułgaria, bo nie ingeruje nawet w swoje własne wewnętrzne sprawy. Niektórzy dzisiejsi apologeci władzy chcą, przy okazji durnego artykułu jakiejś Hiszpanki w El Pais, taki sam model zastosować w Polsce: by polscy oponenci rządu nie mieszali się w wewnętrzne sprawy Polski.
PS: Panie Piotrze, jeszcze odpowiedź na Pana pytanie: czy dywersanci znad Wisły wezwą europejskie siły szybkiego reagowania do dokonania desantu? No jasne, plany operacji już są przygotowywane. Jako jeden z doradców V Kolumny zaproponowałem, by na początek spadochroniarze unieszkodliwili główne Centrum Strategiczno-Intelektualne IV RP czyli pokój komentatorów w „Rzeczpospolitej”: niech odetną łącza telefoniczne i zamkną stołówkę redakcyjną.
Inne tematy w dziale Polityka