Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
91
BLOG

Zrozumieć, nie przebaczyć

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Kultura Obserwuj notkę 29

W tej książce najważniejszy jest tytuł. Gdy przeczytamy słowo Terrorysta, a tytułu nie da się uniknąć, znamy już puentę książki – tak się nam w każdym razie wydaje. I wtedy czytamy całą historię młodego, idealistycznego, głęboko moralnego 18-latka-muzułmanina, żyjącego w dzisiejszej Ameryce, trochę jak klasyczną tragedię, o której wiemy, jak ma się skończyć.

Z tym tytułem, nota bene, wiąże się moja maleńka przygoda, średnio zabawna. Gdy tylko przeczytałem gdzieś o ukazaniu się w Ameryce „Terrorysty” Johna Updike’a, zapragnąłem książkę kupić. Byłem akurat w Australii, i na lotnisku w Sydney, już po odprawie paszportowej, w księgarni lotniskowej spytałem sprzedającą, czy jest „Terrorist” Updike’a. Nazwisko autora nic jej nie mówiło, ale – nie usłyszawszy wyraźnie tytułu – poprosiła mnie o powtórzenie. „Terrorist” – powiedziałem. „Jest Terrorysta?” - wrzasnęła do drugiego sprzedawcy, stojącego od niej kilka metrów. Ale znak zapytania w jej głosie jakoś przepadł i nagle zapadła głęboka cisza, poczułem na sobie przerażony wzrok kilku podróżnych, i w tej ciszy i w tym osłupionym przerażeniu poczułem, jak pot zaczyna spływać mi z karku…

W końcu książkę udało mi się zdobyć dopiero parę tygodni temu, przeczytałem ją jednym tchem (podobno jest już tłumaczenie polskie) i gorąco polecam. Tym, którzy już czytali, nie będę mówił jak się kończy, a tym którzy jeszcze nie – tym bardziej. Zastanawia mnie w niej najbardziej jedno: jak daleko można iść w bezwzględnej, przeraźliwie ostrej diagnozie swego własnego kraju, by nie przekroczyć bariery, w której „Zrozumieć to znaczy przebaczyć”. Bo Updike rozumie, ale nie przebacza.

Na tym polega, jak sądzę, jego geniusz jako pisarza i jako krytyka własnego kraju. Od samego początku, od pierwszych stron, robi wszystko, byśmy polubili Ahmada, i nie tylko polubili tak po ludzku, osobiście, ale także byśmy go głęboko szanowali. Jego wiara jest żarliwa lecz nie fanatyczna, jego protest przeciwko otaczającemu go schamieniu - zrozumiały, jego miłość do matki – ujmująca. A jednocześnie od początku New Jersey, w którym Updike osadza swego bohatera, jest czymś na kształt banalnego piekła: dysfunkcjonalna szkoła, fabryczne okolice przeżarte dawną depresją gospodarczą, z której już się nie wydźwignęły, brzydota fizyczna i moralna.

Nie, Updike nie „wybacza” terrorystom (którzy pojawią się na kartach książki dość późno i którzy przypominają, że jest to kolejna powieściowa rozprawa z 9/11). Czy pozwala ich zrozumieć? No tylko w sensie psychologicznym i socjologicznym, gdzie Zrozumieć to naprawdę nie znaczy Przebaczyć. Nie mylmy tych dwóch pojęć, zdaje się mówić nam Updike. To jest w jego wspaniałej powieści najcenniejsze.

I jeszcze ta końcówka… Ale o niej sza, nie będę łotrem, który zdradza najważniejsze. Niech to jeszcze będzie przed Państwem.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Kultura