Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
133
BLOG

Spieszmy sie czytać GazPola, tak często odchodzi

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 103

Jedną z największych radości, jakie zawsze mi daje kolejna wizyta w Kraju, jest możliwość przeczytania od deski do deski Gazety Polskiej - pisma, mającego niestety dość chudą wersję internetową, zupełnie nie oddającą bogactwa papierowej GP. Periodyk ten kupuję wraz z dwoma innymi tygodnikami mającymi w tytule słowo Polska, a mianowicie Nasza Polska i Myśl Polska, ale GazPola - jak pieszczotliwie o GP mówią jej miłośnicy, a zatem i ja, stawiam zdecydowanie na pierwszym miejscu. Może dlatego, że grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo.

Pisałem już o tym wcześniej: za każdym, ale to każdym razem gdy jestem w Polsce i kupuję GP, dowiaduję się z artykułów Naczelnego na drugiej stronie, że na GP szykowany jest potężny zamach, i że zamach ten związany jest z chęcią wykończenia niezależnych mediów, których GP jest właśnie najbardziej sztandarowym okazem. Tę alarmującą przepowiednię znalazłem i tym razem:

Dochodzą do nas słuchy, że batalia o „Gazetę Polską” zbliża się do zenitu. (...) Musimy być przygotowani na próby przejęcia redakcji”.

Są wszakże dwie wątpliwości, jakie mam z tą sprawą i z którymi chciałbym się zwrócić do Pana Tomasza Sakiewicza, korzystając z tego, że jest moim Kolegą-Blogerem. Pierwsze pytanie jest takie. Za każdym razem, gdy informuje Pan o planach potężnego zamachu na GP, jednocześnie wyjawia Pan przemyślny plan, jaki GP ma na taką ewentualność. Pisze Pan o tym też w ostatnim numerze:

Gdyby coś zlego stało się z „Gazetą Polską” natychmiast uruchamiamy wydawanie tygodnika pod nazwą dzisiejszego miesięcznika „Niezależna Gazeta Polska”. Mamy też przygotowany kolejny tutuł - „Niezależna Gazeta””.

Otóż moje pytanie brzmi: czy warto aż tak odsłaniać się przed potężnym i bezlitosnym przeciwnikiem? Czy Pańskiego planu - istotnie, niesamowicie chytrego i przemyślnego, nie lepiej trzymać w rękawie i zaskoczyć nim owego przeciwnika, gdy już wreszcie zamachnie się? Wyobraża Pan sobie jego durną minę: oto już już myślał, przechera, że zlikwidował resztki niezależności mediow, już rączki zacierał z satysfakcją - a tu proszę, w kioskach jak gdyby nigdy nic „Niezależna”, i tysiące zgłodniałych prawdy czytelników znów ma co czytać. Tymczasem obnażył Pan swoje plany awaryjne (i zrobił Pan to już chyba ze trzydzieści razy), co pozwala Przeciwnikowi rozbroić Pana strategię, godną Napoleona i Kutuzowa razem wziętych.

Drugie pytanie jest takie: czy nie dziwi Pana, i nie niepokoi, że potężny przeciwnik od tak dawna szykuje ten zamach, szykuje, szykuje - no i ciągle się nie zamachuje? Podsuwam dwie hipotezy. Jedna - że on wcale nie jest aż taki potężny, skoro tak długo nie udaje mu się zrealizować owego planu - a w takim razie, nie ma co się takiego niedorajdy obawiać. Druga hipoteza - że owo powstrzymywanie się od zamachu samo w sobie jest elementem diabelskiego planu - że perfidnie zmusza on Pana do realizacji owego chytrego - a niewątpliwie kosztownego - planu z „Niezależną”, by Pana powoli wykrwawić.

W każdym razie postanowiłem zastosować się do Pańskiego apelu: „Każdy kupiony egzemplarz „Niezależnej” pomaga nam bronić tego, co osiągnęliśmy przez prawie trzy lata” - niestety, w tych kilku kioskach, które odwiedzilem, „Niezależnej” akurat nie było, niewykluczone że w wyniku sabotażu. W tej sytuacji skupiłem się na egzemplarzu „Gazety Polskiej”, w której zawarł Pan swój artykuł, zacytowany powyżej - i od razu pomknąłem na przedostatnią stronę, by przeczytać „Odcinki” mojego ulubieńca, Pana Jacka Kwiecińskiego.

Najpierw zapoznalem się z „Ostrzeżeniem” brzmiącym: „Słuchanie tow. Jacka Żakowskiego jest szkodliwe dla zdrowia. Może spowodować trwałe zmiany w świadomości i nieodwracalne uszkodzenie mózgu”. Zaniepokojony, czy Pan Kwieciński pisze o tym z własnego doświadczenia, odetchnąłem z ulgą, gdy przeczytałem kolejny (już ostatni na tej stronie) „Odcinek”, wskazujący na to, że władze umysłowe Autora są w stanie szczytowania, a brzmiący: „Ta Kartagina nie może być odbudowana. Michnikowszczyzna stanowi największe zagrożenie dla naszej demokracji i wolności”.

I to jest niestety prawda, którą mogę poświadczyć na podstawie własnego spostrzeżenia. Otóż w trakcie mojego ostatniego pobytu w Warszawie, poza uważną lekturą „GazPola”, miałem też nieszczęście spotkać się z Ojcem-Założycielem Michnikowszczyzny. I potwierdzam: Adam Mich**k (przepraszam za słowo) zieje nienawiścią do wolności i demokracji jeszcze większą niż poprzednio. Na dodatek stale z rozmarzeniem i nostalgią mówi o PRL-u, w którym żyło mu się przecież jak u Pana Boga za piecem. Nie tak, jak weterani anty-komunistycznej walki o wolność i demokrację, piszący do Gazety Polskiej, z Marcinem Wolskim na czele.

PS: Skoro o Mich**ku mowa: we „Wprost” z 20 stycznia jest na str. 13 felieton właściciela pisma, red. Marka Króla, opatrzony zdjęciem Pana Króla trzymającego ekran, na którym jest zafrasowana twarz Mich**ka, i duży napis „Trwam”. Najciekawsze jest okrycie głowy Pana Króla: jest to mianowicie hełm z napisem ORMO. Ponieważ ekran z Mich**kiem nie ma większego sensu, domyślam się, że był to tylko pretekst dla wyeksponowania owego hełmu. Nareszcie auto-lustracja red. Króla?

PPS: Do „liberalnych kawałków” wrócę lada dzień, obiecuję.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (103)

Inne tematy w dziale Polityka