Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
73
BLOG

Protesty poziome

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 51

Nie, tytuł mój nie nawiązuje do jakiegoś protestu w pozycji leżącej. Mam na myśli coś innego. Protest kierowców i związana z nim groźba zablokowania Warszawy - tymczasem na szczęście odłożona w czasie - powinien unaocznić nam zupełnie nowe zjawisko w stosunkach między społeczeństwem a rządem, do którego chyba nie jesteśmy jeszcze całkiem przygotowani w naszym opisie rzeczywistości.

Tradycyjnie bowiem, przed laty, strajki, protesty, blokady, głodówki itp. - miały jednego i jednoznacznego adresata: był nim mianowicie rząd (albo, mówiąc szerzej, władze państwowe). Nawet pobieżne zapoznanie się z obecną sytuacją pokazuje, że anatomia protestu jest zupełnie inna: jest to mianowicie protest jednej grupy zawodowej (kierowców) przeciwko działaniom drugiej grupy zawodowej (celników) a rząd jest tu czymś w rodzaju zakłopotanego, lekko przestraszonego, lekko nieporadnego arbitra. Społeczeństwo zaś nie jest stroną w sporze ale raczej zakładnikiem. 

Mamy więc do czynienia z konfliktem „poziomym” (między dwiema grupami społecznym) a nie „pionowym” (między grupą społeczną a państwem). Dlatego pojawiające się od czasu do czasu dość instynktowne nawiązania do sytuacji, gdy mieliśmy do czynienia ponad wszelką wątpliwość z konfliktem „pionowym”, uderzają swą nieadekwatnością. Z takim nawiązaniem mieliśmy do czynienia przed chwilą tu na Salonie24, gdy nasz salonowy kolega Pan Łukasz Fołtyn starał się przywołać dla poparcia protestujących nostalgię za zrywem  społecznym z okresu Solidarności.

http://lukaszfoltyn.salon24.pl/58482,index.html 

Ale kogo właściwie w tym sporze miałoby „społeczeństwo” (czyli my) poprzeć, by zastosować się do postulatu Pana Fołtyna, skoro mamy do czynienia z dwiema grupami, których żądania i roszczenia są przeciwstawne: celnicy chcą podwyżki i gotowi są protestować „po włosku” czy wręcz po polsku (biorąc jakieś wydumane chorobowe) do skutku, zaś kierowcy chcą, by celnicy wzięli się jak najprędzej do roboty, bo mają dość czekania na granicy?

W tej sytuacji, niektórzy dokonują wyboru między jedną grupą a drugą (bo obu naraz niesposób popierać, tak jak nie można popierać jednocześnie Gołoty i jego rywala w ringu), ale jakimi kryteriami mamy kierować się w takich wyborach - nie jest całkiem jasne. Oto np. popularna komentatorka napisała pod wpisem Pana Fołtyna, że Ona jest po stronie kierowców, bo nie będzie popierała celników, którzy wyciągają łapy po jej kasę. Idąc tym torem rozumowania, trzeba nie lubić też urzędników podatkowych, „kanarów” w tramwajach i kasjerów na parkingu - wszyscy oni bowiem, w związku z wykonywaniem swych obowiązków służbowych, „wyciągają łapy” po naszą kasę, ale zazwyczaj nie zatrzymują jej dla siebie - nie całą, w każdym razie. Nikt tego specjalnie nie lubi i rzeczywiście, w obyczajowości ludowej te profesje nie cieszą się nadmierną sympatią. Trudno jednak konsekwentnie wyrażać tę niechęć a jednocześnie mieć nadzieję, że budżet państwa będzie miał odpowiednie przychody, a np. płatny parking nie zbankrutuje i będziemy mieli gdzie zostawić samochód w przyszłości. (NB, niewykluczone, że pisząc o „wyciąganiu łap po naszą kasę” „kataryna” miała na myśli nie rutynowe inkasowanie opłat przez celników ale ich obecne żądania płacowe. Nie zmienia to jednak faktu, że struktura obecnego protestu jest nazupełniej „pozioma”, a kryteria wyboru między jedną a drugą grupą, których interesy są skonflikowane ze sobą, niejasne). 

Można oczywiscie, w replice na to co powyżej napisałem, zaoponować, że mój opis „protestu poziomego” jest fundamentalnie wadliwy: zrzeszenia kierowców wcale nie protestują przeciwko celnikom ale przeciwko władzom panstwowym, które do takiej sytuacji dopuściły a teraz opieszale radzą sobie z rozwiązaniem problemu. Obawiam się, że taki opis alternatywny jest wyłącznie retoryką, opartą na naiwnym dość solidaryźmie społecznym, głoszącym, że wszyscy mamy wspólne interesy, a państwo jest albo dobre i je własciwie zaspokaja, albo złe i nie radzi sobie. Myślę, że byłaby to wizja strasznie uproszczona. Państwo jakie jest takie jest, ale pieniędzy w budżecie też jest tyle, ile jest. Każdy protest grupy z budżetówki (ale często też ze sfery prywatnej) uderza nieuchronnie w inną grupę, której to sie nie podoba. Analizowanie tych protestów w kategoriach walki Solidarności z autorytarnym państwem jest gorzej niż anachronizmem: jest błędem, utrudniającym nam właściwe rozpoznanie sytuacji.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (51)

Inne tematy w dziale Polityka