Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
106
BLOG

Nuda (czyli: Czy te dzikie oczy mogą kłamać?)

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 48

Straszna nuda zapanowała w polskiej polityce. Premier zachowuje się i mówi tak, jakby nie chciał wytrącić nas z miłej drzemki. Ministrowie w większości wyglądają na całkowicie przypadkowych przechodniów; na ulicy gdyby przeszli obok nas, pozostaliby całkowicie niezauważeni i anonimowi, a nieliczni spośród nich, ktόrzy są wybijającymi się osobistościami, dostosowują się do swego otoczenia. Nawet minister spraw zagranicznych, mężczyzna przystojny, inteligentny i z biografią nadającą się na scenariusz filmu przygodowego, wsiąkł w tę atmosferę i w czasie wywiadόw mόwi głosem monotonnym, smętnym, ze zdradzającą znużenie chrypką.

Tematy wrzucane do politycznej debaty już na wstępie usypiają, a jeśli nawet od czasu do czasu brzmią ciekawie, to serwowane są z domyślnym zastrzeżeniem, że to nic poważnego. Nawet gdy premier wspomniał coś o zmianach konstytucyjnych – a czy można sobie wyobrazić poważniejszy temat? – zrobił to tak, byśmy ani przez chwilę nie pomyśleli, że on tak serio. Udało mu się – drzemka trwa.

Gdzie te czasy, gdy codziennie budziliśmy się do nowych emocji? A to ten pan już nikogo życia nie pozbawi, a to niszczarka na konferencji prasowej, a to ZOMO zamienia się miejscami z opozycją, a to inni szatani byli czynni, a to pies marszałka nie tam gdzie trzeba… Jakie to były piękne czasy dla nas, publicystόw, zwłaszcza z kręgόw mało przychylnych ówczesnej władzy, ale także dla tych liryczniej do niej nastawionych: tłumaczyć to wszystko na język normalności, uzasadniać i usprawiedliwiać. A dla krytykόw – co za łatwizna. Cały tabun dziennikarzy, prowadzących codzienne programy publicystyczno-satyryczne, mόgł się wyżywić. A dziś?

Tylko od czasu do czasu spokój przerywają przebłyski czasόw niedawnych, a tak odległych („czasów wstecznych, daleko idących” – jak mawiał mój wykładowca szkolenia wojskowego, wybitny specjalista musztry): a to absolwent aresztu wydobywczego coś zezna w telewizji, a to partia rządząca zaproponuje głupią ustawę medialną, a to lider opozycji poskarży się na dzikie oczy premiera. Ale czy te oczy mogą kłamać, czy one rzeczywiście swą dzikością biczują, trwogę ale i dziwne napięcie budzą, bόl ale i dreszcz rozkoszy obiecują? Chyba nie, lider opozycji jest raczej odosobniony w dostrzeganiu tej dzikości oczu premiera; one raczej usypiają - sjestę a nie namiętności zapowiadają.

Kiedyś powiedziałem u Igora Janke w radio, że moim ideałem rządu jest taki, ktόry zajmuje się głównie wodociągami i policją, ale zaraz mnie koledzy-dyskutanci przyciszyli, że nie, że u nas władza musi zajmować się naszą tożsamością. Coś tam nieśmiało odgryzałem się, że od tej tożsamości niech będą wszyscy inni: szkoły, rodziny, kościoły, partie, co kto chce, byle nie władza. No i wykrakałem. Rząd już nam nie mόwi, kim jesteśmy, ale jakie podatki powinniśmy płacić, a i to nie bardzo wiadomo, jakie.

Liberalizmowi zarzuca się, że brak w nim miejsca na uniesienia, namiętności i publiczne wzruszenia. Na miejsce porywającej walki o wartości liberalizm proponuje technikę redukowania konfliktów; zamiast gloryfikować cnoty publiczne, liberalizm zdaje się ograniczać sferę polityki. Zamiast konfliktu—kompromis, zamiast pryncypialności—poczciwa tolerancja, zamiast afirmacji wartości—sceptycyzm. Dobrze to czy źle?

Alexis de Tocqueville przenikliwie konstatował nieuchronność nadejścia społeczeństwa, w którym „skromniejsze będą uciechy, lecz powszechniejszy dobrobyt, nauki nie tak kwitnące, lecz nieuctwo rzadsze, namiętności mniej wybujałe, lecz łagodniejsze obyczaje”. No to mamy. A my już się przyzwyczailiśmy do namiętności, do uciech, do dzikości obyczajόw… Jesteśmy jak narkomani na odwyku, jak sex-maniacy zamknięci w klasztorze, jak żeglarze skazani na stały ląd. Jak namiętni małżonkowie, ktόrym każe się być już na zawsze celibatariuszami (dziękuję Panu Terlikowskiemu za to nowe dla mnie, a piękne słowo)…

Dłuższy czas nie pisałem tego bloga, raz bo jeździłem tu i όwdzie (głόwnie zresztą όwdzie), ale dwa, bo dałem się uśpić nudzie. Ten felieton też jest nudny. Może się niedługo obudzę. Pόki co – dobrego snu!

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (48)

Inne tematy w dziale Polityka