s.wokulski s.wokulski
5897
BLOG

Wielki, mały plan dla polskiego wojska

s.wokulski s.wokulski Polityka Obserwuj notkę 13

W „Rzeczpospolitej” z dnia 14-ego kwietnia 2011 roku można było przeczytać artykuł pod tytułem „Wielki plan dla polskiego wojska”[1]. Poza banałami typu „wojsko musi być mobilne, dobrze uzbrojone i wyszkolone” czy też „jakość nad ilość”, autorzy „Strategicznego przeglądu obronnego” sugerują obniżenie liczebności armii zawodowej z obecnych 100 tys. do 80 tys. żołnierzy.

Czy jest to dobra czy też zła propozycja? Jak na tle innych, sąsiednich krajów wyglądają nakłady na wojsko?

Pomocą do tych rozważań będzie infografika dołączona do artykułu.

Co wydaję się oczywiste – w powyższym zestawieniu największą armię posiada Rosja. Duży kraj, duża populacja – duża armia. Na drugim biegunie są malutkie Czechy ze swoją skromną (pod względem liczebności) armią. Co również nie jest zaskakujące.

Dość ciekawym przelicznikiem jest ilość żołnierzy przypadających na 10 tys. mieszkańców. Jest to dobry, moim zdaniem, sposób określenia czy dane państwo posiada odpowiednio liczebną armię. Wszakże żołnierze mają bronić ludności i terytorium. Po odrzuceniu najbardziej skrajnych wartości (Rosja – 72 żołnierzy/10 tys. mieszkańców, Francja – 53, Białoruś – 81 i Czechy – 16) widać, że reszta państw ma w przybliżeniu 30 żołnierzy/10 tys. mieszkańców. Skoro Polska wpisuje się w ten sam trend (jest odrobinę poniżej – 26 żołnierzy/10000 mieszkańców), co nasi sąsiedzi to można uznać, że armia 100 tys. żołnierzy jest dla Polski odpowiednia. Z ciekawości, zrobiłem sobie zestawienie, jak wypada Polska pod względem obrony terytorium. Poza, wydaję mi się oczywistym wynikiem, że ilość żołnierzy na km2 w Rosji jest najmniejsza, reszta krajów miała bardzo podobne wyniki (z wspomnianym wyjątkiem Rosji – wskaźnik 0,06 oraz Niemiec – 0,70 i Francji – 0,52). Mediana wyniosła 0,31. Wynik Polski 0,32. Można ewentualnie dyskutować czy tak proste przeliczenia liczby żołnierzy na liczbę mieszkańców czy też powierzchnię kraju jest odpowiednim sposobem oszacowania czy dana armia spełnia swoje wymagania obronne. Zawsze można dodać, że powierzchnia powierzchni nie jest równa – rozległe tereny, teren górzysty etc. Niestety, na tym polegają uproszczenia i uogólnienia. A czy armia powinna mieć 95tys. żołnierzy czy też 101tys.? To pozostawiam dokładnym badaniom – uwzględniających więcej czynników.

Wniosek: Armia 100tys. żołnierzy wydaję się być dla Polski odpowiednia. Fakt, że niedawno został zniesiony pobór do wojska – a co za tym idzie i liczebność żołnierzy została zmniejszona do obecnych 100 tys. przemawia za zakończeniem dalszego ograniczana liczby zawodowych żołnierzy. Ewentualnie można rozważyć czy nie podnieść liczby żołnierzy zawodowych w armii, tak aby na 10 tys. mieszkańców przypadało 30 żołnierzy.

 

Czy Polska armia jest odpowiednio finansowana?

Na grafice z „Rzeczpospolitej”, poza liczebnością poszczególnych armii, są też podane wydatki. Tak samo jak w przypadku liczebności, nie powinny dziwić bezpośrednie wydatki na wojsko rosyjskie. Największa armia ma duże wydatki (52,5 mld dolarów). Niestety, podany został również przelicznik w procentach PKB. Jest to jeden z najgorszych i najgłupszych przeliczników jakie można zastosować w tym przypadku! Tak się składa, że żołnierze, a także armia potrzebują realnych pieniędzy, a nie procentów PKB. Gdy bliżej przyjrzymy się zestawieniu widać wyraźnie jak bardzo wydatki liczone w procentach PKB wprowadzają w błąd. Dwa przykłady: Hiszpania i Ukraina dysponują porównywalnie licznymi armiami (odpowiednio 128tys. i 129,9tys.). Hiszpania ma zdecydowanie wyższe wydatki (15,8 mld dolarów) niż Ukraina (3,44 mld dolarów). Gdy spojrzymy na wydatki w odniesieniu do PKB można odnieść wrażenie, że to Ukraina (2,9%) wydaje więcej niż Hiszpania (1,1%). Podobna rozbieżność jest między Rosją a Niemcami. Armia niemiecka jest czterokrotnie mniejsza, wydatki w stosunku do PKB są 3 krotnie mniejsze, wydatki bezpośrednie są zbliżone (Rosja: 52,59 mld dolarów, Niemcy: 46,85). Gdy przeliczmy ile dany kraj wydaję na jednego żołnierza otrzymamy następujące wyniki:

Kraj

Liczba żołnierzy

Wydatki [dolary]

Wydatki/żołnierz

Niemcy

250600

46850000000

186951.32

Francja

352800

61260000000

173639.46

Czechy

17900

2530000000

141340.78

Hiszpania

128000

15800000000

123437.50

Polska – redukcja*

80000

8380000000

104750.00

Polska – obecnie

100000

8380000000

83800.00

Rosja

1027000

52590000000

51207.40

Węgry

29500

1320000000

44745.76

Rumunia

73400

2160000000

29427.79

Ukraina

129900

3440000000

26481.91

Białoruś

72900

730000000

10013.72

Z powyższego zestawienia wyłania nam się obraz „pierwszej ligi wojskowej”, do której można zaliczyć: Niemcy, Francje, Czechy i Hiszpanie (wydatki na jednego żołnierza ponad 100tys. dolarów). Wysoka pozycja Czech (dla przypomnienia – dysponują najmniejszą armią w tym zestawieniu) wpisuje się w ogólną, dobrą opinię o przemyśle zbrojeniowym Czech. Następnie mamy średniaków z Polską i Rosją (wydatki między 100 a 50tys. dolarów) oraz trzecią ligę: Węgry, Rumunię, Ukrainę, Białoruś (wydatki poniżej 50tys. dolarów na jednego żołnierza). Biorąc pod uwagę fakt, że Rosja cały czas prowadzi politykę poszerzania i utrzymywania obecnych kręgów wpływu (m.in. poprzez agresje w Gruzji, próby utworzenia unii celnej z Białorusią czy Ukrainą), zakupy nowoczesnych broni i technologii (m.in. okręty z Francji) liczyłbym na wzrost wydatków w armii rosyjskiej. W powyższym zestawieniu umieściłem Polskę po redukcji liczby żołnierzy do 80 tys. Jak widać wydatki przypadające na jednego żołnierza wzrastają o prawie 20 tys. dolarów co wydaję się być kierunkiem w dobrą stronę – większe wydatki powinny przełożyć się na lepsze uzbrojenie i szkolenia. Niestety, zmniejszenie liczby żołnierzy jest bardzo ryzykowne. Tym bardziej, że jak już wcześniej wykazałem Polska osiągnęła minimalny stan wojska, który nie powinien być jeszcze bardziej obniżony.

W przypadku gdyby Polskę miałoby bronić 80 tys. żołnierzy zawodowych to ilość żołnierzy na 10 tys. obywateli spadłaby z i tak niskiego (aczkolwiek akceptowalnego) poziomu 26,26 do 20,99! Co ciekawe oszczędności byłby minimalne. Koszt żołnierza przypadającego na mieszkańca spadłby z 220,02 do 219,91 dolarów. Czy warto ryzykować bezpieczeństwo kraju dla oszczędzenia jednego dolara? W poniższym zestawieniu dodałem też pozycję oznaczoną jako Polska – wzrost ** - jest to przeliczenie ile kosztowałby żołnierz gdyby utrzymać obecny stan armii, tj. 100tys. żołnierzy zawodowych, zwiększając wydatki na jednego żołnierza do 100tys. dolarów (przypominam, że jest to cały czas mniej niż wydatki Hiszpanii, Czech, Niemiec i Francji!):

Kraj

Wydatki/

żołnierz

Żołnierzy/

10tys.

mieszkańców

Żołnierzy/km2

Koszt żołnierza/ mieszkaniec

Francja

173639.46

54.86

0.52

952.51

Niemcy

186951.32

30.75

0.70

574.49

Rosja

51207.40

72.39

0.06

370.67

Hiszpania

123437.50

27.30

0.25

336.94

Polska – wzrost **

100000.00

26.26

0.32

262.56

Czechy

141340.78

17.02

0.23

240.61

Polska – obecnie

83800.00

26.26

0.32

220.02

Polska – redukcja

104750.00

20.99

0.26

219.91

Węgry

44745.76

29.60

0.32

132.44

Rumunia

29427.79

33.15

0.31

97.55

Białoruś

10013.72

77.52

0.35

77.63

Ukraina

26481.91

28.46

0.22

75.36

Drobna uwaga, w powyższym zestawieniu liczba żołnierzy przypadające na 10 tys. mieszkańców jest odrobinę inna niż na grafice „Rzeczpospolitej”. Jednak nie są to duże różnicę. Przypuszczam, że wynikają z innych danych dotyczących populacji.

 

Podsumowanie i wnioski końcowe

Armia 100tys. żołnierzy wydaję się być odpowiednia dla Polski na dzień dzisiejszy. Zmniejszanie jej nie ma sensu i zagraża bezpieczeństwu państwa. Jakiekolwiek sztuczki statystyczne np. wliczenia Narodowych Sił Rezerwowych do stanu armii jest działaniem szkodliwym i może tylko służyć sztucznemu podbiciu liczebności armii. Przeliczanie wydatków na armię względem PKB powinno być traktowane jako celowe działanie na szkodę Polski lub przejaw głupoty i braku elementarnej edukacji z zakresu matematyki, statystyki czy ekonomii (chyba częstszy przypadek wśród dziennikarzy i polityków posiłkującymi się tego typu „danymi”). Oczywistym faktem powinno być, że kraje bogate Francja, Niemcy czy Hiszpania wydają stosunkowo mało względem PKB (odpowiednio 2.5, 1.4, 1.1) jednak ich wydatki bezpośrednio są wyższe niż reszty krajów z zestawienia (z wyjątkiem Rosji). Rosja wydając aż 4.3 proc. swojego PKB na armię, wydaję trochę więcej niż Niemcy i mniej niż Francja! Polska wydając 1.8 proc. PKB wydaje prawie połowę mniej na armię niż Hiszpania (1.1 proc. PKB).

Twierdzenie, że „nie zagraża nam agresja z zewnątrz” jest twierdzeniem po prostu głupim. Faktycznie tu i teraz nic nam nie zagraża. Co będzie za 10, 20 lat? Nie wiadomo. Za to wiadomo, że Rosja razem z Białorusią przeprowadziły ćwiczenia „Zapad 2009”[2], w których trenowały odparcie agresji państw NATO (czyli m.in. Polski). Do tego, Polska przeprowadziła ćwiczenia „Anakonda 2010”, w których „fikcyjne dwa państwa leżące na wschodzie miały zaatakować Wislandię”[3]. Ciekawe co to za dwa państwa ze wschodu? Jeszcze ciekawszy był zbieg okoliczności, że zarówno Rosja i Białoruś, a także Polska trenowały scenariusz wojny o gaz i ropę!

Czy nie zagraża nam agresja z zewnątrz?

Patrząc na zestawienie liczby żołnierzy, do jednych z największych (w tym zestawieniu) armii należą wojska Francji (352,8 tys.) i Niemiec (250,6 tys.). Ich wydatki również należą do najwyższych. Kto zagraża Francji i Niemcom? Czyżby sojusznicza Hiszpania miałaby napaść na Francję? A może Polska miałaby zaatakować Niemcy?

Na nasze szczęście wojska Białorusi i Ukrainy wyglądają jeszcze gorzej niż nasze (najmniejsze nakłady na armię) Liczebność rosyjskiej armii powinna robić wrażenie ale gdy spojrzy się ile Rosjanie wydają na jednego żołnierza, wyposażenie lotniska wojskowego w Smoleńsku czy też doniesienia służb wywiadowczych NATO[4] to możemy odetchnąć z ulgą. Póki co…

s.wokulski
O mnie s.wokulski

Programista, landlord, zdroworozsądkowy konserwatysta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka