ElMalchico ElMalchico
1013
BLOG

Kordian, czyli milenializm w XIX wieku

ElMalchico ElMalchico Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

    Osoby, mające kontakt ze szkołą ponadpodstawową, umożliwiającą zdanie matury, minimum kilkanaście lat temu, bywają zaskoczone szczątkową obecnością tekstów, budujących tożsamość kulturową Polaków.


    Uczniowie i część "postępowych" nauczycieli narzekają na trudności z odbiorem arcydzieł naszej literatury narodowej, składających się niegdyś na elementarz człowieka wykształconego. Do tego ze strony uczniów bardzo często pada kardynalne: “Ale po co mi to? Jakieś stare bzdury, oderwane od wszystkiego co znamy i rozumiemy?"


    Listę antyprzebojów lekturalnych od lat otwiera “Kordian”, ów dziwny, urwany nagle, dramat Juliusza Słowackiego, dostarczający polonistom nieśmiertelnych tematów lekcyjnych typu: “Jak zachwyca, skoro nie zachwyca?” - obecnie dzieło zdetronizowane i wrzucone w szczątkowej formie gdzieś do lektur dla poziomu rozszerzonego. Ze szkodą dla uczniów.


“Kordian” to jedno z nielicznych dzieł w naszej literaturze doby romantyzmu, obdarzone ukrytym potencjałem stania się książką kultową. Do tego dzieło z szerokim kontekstem historycznym, społecznym, psychologicznym, ujawniającym się dopiero po projekcji kreacji tytułowego bohatera, na problemy i świat współczesnych millenialsów, jak umownie, z odrobiną wyższości, nazywamy pokolenie nastolatków.


    Opowieść o “Kordianie” rozpocznie się w punkcie charakterystycznym dla większości jego czytelników. Przeciętny młody człowiek wie o samym utworze bardzo niewiele, niemal nie zna kontekstu biograficznego utworu, a biograficzny i historyczno-literacki traktuje jako zło konieczne do ewentualnego “wykucia”. Z licznych utworów dramatycznych wieszcza zna ”Balladynę" i kilka wierszy. Tyle.


    Kogo spotyka w utworze, zakładając, iż potrafił przebić się przez warstwę językową i wydobyć sens wypowiedzi poszczególnych postaci? Oczywiście z pozatekstowych źródeł powinien wiedzieć, że imię Kordian to wymysł Słowackiego i pochodząc od łacińskiego słowa cordis (serce) znamionować ma "człowieka serca", jednostkę wrażliwą, empatyczną i skłonną do kierowania się uczuciami.   

    Książkowy Kordian, w pierwszym akcie ma lat 15 i przeżywa nieszczęśliwą miłość do nieco starszej Laury (czyżby nieszczęsne dziedzictwo Petrarki?) Chłopiec, cierpiący na braku poczucia sensu życia, wyznaje czytelnikowi swe mroczne przemyślenia. Zaczyna dostrzegać głęboki sens w akcie targnięcia się na swoje życie. Inspiracją staje się dla niego nawet jesienny krajobraz:
Myśl śmierci z przyrodzenia w duszę się przelewa;
Posępny, tęskny, pobladły,
Patrzę na kwiatów skonanie,
I zdaje mi się, że mię wiatr rozwiewa.


Jednocześnie wyznaje pragnienie posiadania jakiejkolwiek idei, dającej oparcie. Kordian marzy o staniu się fanatykiem dowolnej idei:
Boże! zdejm z mego serca jaskółczy niepokój,
Daj życiu duszę i cel duszy wyprorokuj...
Jedną myśl wielką roznieć, niechaj pali żarem,
A stanę się téj myśli narzędziem, zegarem,
Na twarzy ją pokażę, popchnę serca biciem,
Rozdzwonię wyrazami, i dokończę życiem.

   

    Stan młodego szlachcica nie uchodzi uwadze starego sługi Grzegorza, starającego się zainteresować panicza i tchnąć w niego dobrą myśl. Grzegorz snuje trzy opowieści, mające zbudować w duszy Kordiana jakiś przyczółek i rozpalić w nim ogień.
Pierwsza opowieść, o Janku, co psom szył buty, być może miała pokazać Kordianowi, że poczucie braku własnej wartości nie przesądza o losie człowieka, a świat bywa zaskakującym miejscem. Opowieść o Napoleonie w Egipcie, miała pokazać mu majestat historii i rolę wybitnych jednostek. Pod jej wpływem Kordian wyjawia, że marzy o wielkiej sławie:
Wstyd mi! Starzec zapala we mnie iskrę ducha.
Nieraz z myślą zburzoną w ciemne idę lasy,
Szczęk broni rzucam w sosen rozchwianych hałasy,
Widzę siebie wśród świateł czarodziejskich sławy,
Wśród promienistych szyków; szyki wstają z ziemi,
Ziemia wstaje jak miasto odgrzebane z lawy...
 
    Trzecia opowieść, o Kazimierzu, anonimowym bohaterze, porywającym w nurty rzeczne pułkownika Baszkirów, rozbudza Kordiana najmocniej, a jednocześnie ujawnia się jako osoba trapiona cynizmem i brakiem wiary, nawiązując niejako do swego literackiego "krewniaka" Hamleta:
Gdzie ludzie oddychają, ja oddech utracam.
Z wyniosłych myśli ludzkich, niedowiarka okiem,
Wsteczną drogą do źródła mętnego powracam.
Dróg zawartych przesądem nie przestąpię krokiem.
Teraz czas, świat młodzieńca zapałem przemierzyć,
I rozwiązać pytanie: żyć? alboli nie żyć?
   

    Rozmowa z Laurą ujawnia infantylną i ewidentnie zbyt wczesną dojrzałość bohatera, ale i pewien fakt z jego życiorysu. Kordian wychowuje się bez ojca. Laura przypomina mu, że ma matkę wdowę, której winien jest opiekę. Wpisuje zatem Słowacki swego bohatera w doświadczenie pokoleniowe polskiej szlachty, synów polskich żołnierzy wojen napoleońskich. Wychowani przez matki, czerpią od nich wiedzę o uczuciach, a od starych sług wiedzę o byciu mężczyzną. Brak ojca, wzoru męskości, może odciskać się na psychice bohatera, przerażonego i nieokrzepłego mentalnie wobec wyzwań, zbliżającej się dorosłości, własnych uczuć i obaw.

    W biografii Kordiana pojawia się również próba samobójcza, oddzielająca dzieciństwo od dorosłości. W drugim akcie utworu, młodzieniec spotyka się ze światem. Przemierzając świat, z piętnem samobójcy, wypalonym na czole przez samobójczy wystrzał, traci kolejne złudzenia i poznaje prawdziwy obraz rzeczywistości. Najpierw w londyńskim parku przekonuje się o mocy pieniędzy, za które można kupić wszystko, począwszy od zaszczytów, po emocje. Na skałach w Dover, podczas lektury “Króla Leara", uznaje wielką sztukę za wielkie kłamstwo i odczuwa swą małość. We Włoszech odkrywa płatną miłość oraz to, iż wielka polityka nie ominęła Watykanu. Spotkanie z papieżem, owa mistrzowska scena z papugą, dopowiadającą trzeci sens w wymianie replik, pomiędzy młodym buntownikiem, a ojcem kościoła, obdziera Kordiana z wiary w zinstytucjonalizowaną religię.         

    Kulminacyjnym momentem podróży staje się monolog na szczycie Mont Blanc. Bohater znajduje się na symbolicznej granicy świata fizycznego i duchowego. W Europie nie da się wejść wyżej i być bliżej Boga. Jednak Kordian go nie widzi. Przebywa na granicy światów, doznając galopu myśli. Niewiele brakowało, a rzuciłby się w przepaść. Jednak pod wpływem wizji, przedstawiających dawnego bohatera Szwajcarów odnajduje swe powołanie, ową iskrę, której może się poświęcić i spłonąć w jej blasku. Przede wszystkim pragnie władzy:
O gdyby tak się wedrzeć na umysłów górę,
Gdyby stanąć na ludzkich myśli piramidzie,
i dalej:
Mogęż siłą uczucia serce moje nalać,
Aby się czuciem na tłumy rozciekło,
I przepełniło serca nad brzegi,
I popłynęło rzeką pod trony - obalać?

    

    Kordian czuje w sobie pragnienie rewolucji, a jednocześnie wygłasza swój słynny... manifest nihilizmu. Nie wierzy już w nic. Nic go nie zahamuje, ani nie zatrzyma.
Uczucia po światowych opadały drogach...
Gorzkie pocałowania kobiety - kupiłem...
Wiara dziecinna padła na papieskich progach...
Nic - nic - nic - aż w powietrza błękicie
Skąpałem się... i ożyłem,
I czuję życie!

   

    W tym stanie zostaje przeniesiony do Polski, tuż przed wybuchem powstania listopadowego. Ujawnia się w scenie spisku koronacyjnego, kiedy lekceważy wyniki głosowania i ogłasza zebranym, że ma zamiar poświęcić swe życie w imię szczęścia Polski. Jego czyn ma być wersją losów Winkelrieda oraz wzorem do naśladowania dla całej Polski. Ignoruje słowa Prezesa, że inne mocarstwa nie darują takiej zbrodni, a jej konsekwencją będzie wojna i rozlew krwi. Młodzieniec uważa, że Polacy muszą się poświęcić, aby utorować innym narodom drogę do wolności. Jak wiadomo z lektury, czynu zapowiadanego nie udaje mu się dokonać. Pętają go władze wewnętrzne: strach i wyobraźnia. Pada zemdlony na progu carskiej sypialni...

    Zauważmy jak wielu współczesnych Kordianów żyje pośród nas. Młodzi chłopcy, wychowani bez wzorców męskości - bo cóż to za wzorzec: zapracowany i/lub nieobecny ojciec - których orężem staje się przesadna wrażliwość, naturalna skłonność do buntu i chęć "zaistnienia", przesiadują całymi dniami przed komputerami, twittują i postują, jedząc posiłki w modnych restauracjach. Manifestują ostentacyjnie swój nihilizm i cyniczny stosunek do świata. Jednak, niczym Hamlet, pomimo posiadania imperatywu do działania, nie potrafią wprowadzić swych zamiarów w czyn. Po drugiej stronie oni: młodzi straceńcy, wrażliwcy z biało-czerwonymi opaskami i głową pełną marzeń o wolnej Polsce, od setek lat sączący krew w ziemię, głosząc pochwałę czynu jednostkowego i odkupienia innych, nawet wbrew ich woli. Dalibóg, nie dałbym głowy, czy przywódców na kolejne stulecia nie gotują nam szatani, niczym w “Przygotowaniu”:
SZATAN
Spieszmy nowe tworzyć brzemię,
Nim jutrznia błyśnie ponura;
Nim się żywioły ochłodzą,
Rzucić język Balaama oślicy; 
A ci, co się z niego wyrodzą,
Narodowéj się chwycą mownicy.
Mowców plemię...

   

    "Kordian" kończy się w sposób zagadkowy. Na bohaterstwie młodzieńca poznają się dopiero Rosjanie, poddając go śmiertelnej próbie odwagi. Niemniej wyrok na nim ma zostać wykonany i tylko cud może go uratować. 

    Właśnie w ten sposób, od prawie dwóch stuleci, lat stoimy - my Polacy - na placu, przed plutonem egzekucyjnym, któregoś z naszych sąsiadów i liczymy na kolejny cud. Pozbawieni honoru, godności i współczucia. Wyrwani ze "szpitala waryjatów", jednym wezwaniem Boga, rzuconym tuż przed utratą zmysłów:

KORDIAN
Szatanie!
Przyszedłeś tu zabijać duszy mojéj duszę;
Ostatni skarb wydzierasz, własne przekonanie;
Ostatni promień gasisz.
 
DOKTOR
Glinę boską kruszę...
 
KORDIAN
Niechaj Bóg litościwy wyrwie z twéj paszczęki.
 (Wielki książe Konstanty wpada z żołnierzami i wskazuje na Kordiana.)




ElMalchico
O mnie ElMalchico

Różnie w życiu bywało. Dobra książka, kawa, aktywność fizyczna. Wielbiciel swojej żony. Silna alergia na postęp, afirmację rozpasania i cwaniactwo ubrane w strój liberalizmu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura