liberum veto liberum veto
677
BLOG

Łukaszenka - persona non grata

liberum veto liberum veto Polityka Obserwuj notkę 10

Słowa uznania dla Jose Barroso, przewodniczącego Komisji Europejskiej. Swój udział w konferencji międzynarodowej w Kijowie z okazji obchodów 25 rocznicy katastrofy w Czarnobylu uzależnił on od niezapraszania na te uroczystości prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki, objętego sankcjami wizowymi UE wprowadzonymi po brutalnym rozpędzeniu demonstracji opozycji w Mińsku po wyborach prezydenckich z 19 grudnia 2010 r. oraz późniejszych represjach politycznych, w tym uwięzieniu kilku kandydatów na prezydenta. Skala i brutalność prześladowań opozycji i niezależnych mediów zaszokowały Europę. 

Wprowadzenie sankcji wobec prominentnych przedstawicieli białoruskiego reżimu, a także członków komisji wyborczych odpowiedzialnych za sfałszowanie wyników wyborów prezydenckich oraz sędziów wydających wyroki w procesach politycznych było w tej sytuacji naturalną reakcją, stanowiącą minimum przyzwoitości ze strony państw Unii Europejskiej. Rozważano także wprowadzenie sankcji ekonomicznych. Nie znajduje to jednak poparcia wszystkich krajów członkowskich UE, gdyż sankcje te odbijają się najbardziej na zwykłych ludziach, mieszkańcach kraju objętego restrykcjami. Wiemy coś na ten temat z własnych doświadczeń historycznych z okresu stanu wojennego (słynna wypowiedź rzecznika rządu Jerzego Urbana "Rząd się sam wyżywi", stanowiąca cyniczny, lecz trafny komentarz do sankcji gospodarczych wprowadzonych wówczas przez Zachód wobec PRL). 

Łukaszenka, określany jako ostatni dyktator Europy, został uznany za persona non grata w państwach Unii Europejskiej. Ma to wymiar głównie polityczny i symboliczny. Bywa jednak dokuczliwe. Znane jest choćby zamiłowanie białoruskiego satrapy do wypadów narciarskich w austriackie Alpy. Gest Barroso pokazuje jednak, że sankcje unijne mogą mieć także zastosowanie w innych krajach europejskich, nie należących do UE. Władze Ukrainy, którym zarzuca się często rzekomą prorosyjskość, prowadzą intensywne negocjacje w sprawie zawarcia umowy stowarzyszeniowej z UE. Prezydent Janukowycz za strategiczny cel uważa integrację Ukrainy z UE, a nie z Rosją w ramach tworzonej przez Moskwę Unii Eurazjatyckiej z udziałem Białorusi i Kazachstanu. I w tym kontekście pokazanie przez Kijów drzwi Łukaszence urasta do rangi ważnego symbolu politycznego. Wspierajmy proeuropejskie dążenia Ukrainy, bo leżą one w interesie Polski.A Łukaszenka, no cóż, sam sobie winien. Uczynił z Białorusi prawdziwy skansen w stylu stalinowskim. Tylko ludzi żal...       

http://www.polskieradio.pl/75/921/Artykul/357195,Aleksander-Lukaszenka-Barroso-koziol-wladze-Ukrainy-wszawe

Łukaszenka, przebywając na białoruskich ziemiach napromieniowanych po awarii w Czarnobylu został zapytany przez dziennikarzy, dlaczego nie był na miejscu katastrofy razem z prezydentami Rosji i Ukrainy. - Pytanie, dlaczego prezydent Białorusi nie uczestniczy w uroczystościach w Czarnobylu zadajcie Janukowyczowi. Zapytajcie władz ukraińskich - powiedział dziennikarzom Łukaszenka. Jednocześnie użył w stosunku do władz w Kijowie określenia "wszawe".

W niewybrednych słowach wypowiedział się także o szefie Komisji Europejskiej Jose Barroso, który swój udział w konferencji w Kijowie, poświęconej Czarnobylowi uzależnił od nieobecności na niej prezydenta Białorusi.

Używając określenia "kozioł" wobec Barroso Łukaszenka zastanawiał się kim on jest. - Wiem, że był jakiś tam Barroso w Portugalii, wygnali go i urządzili w Komisji Europejskiej - powiedział Łukaszenka. - Mało mnie obchodzi co i gdzie chlapnął europejski urzędnik - dodał prezydent Białorusi.

Aleksander Łukaszenka powiedział, że dla niego najważniejsza jest jego obecność w rocznicę tragedii w Czarnobylu na białoruskich ziemiach, które zostały napromieniowane.

http://www.youtube.com/watch?v=BdO9XuRCtks

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka