Pewien Białorusin z uporem maniaka usiłuje wmawiać mi tu, że nie ma żadnej różnicy pomiędzy Polską, a Białorusią ("w Polsce jest to samo szambo"). Pogląd to niezwykle "oryginalny". Zwłaszcza, że gość jest absolwentem polskiej uczelni UMK (tak się przynajmniej chwali). Powinien więc dostrzegać różnicę, bo wiedzę na temat Polski czerpie nie tylko z propagandowych agitek białoruskiej reżimowej telewizji, uprawiającej kult Łukaszenki.
Dla równowagi polecam komentarz innego Białorusina Franaka Wiaczorki, który też dostrzega podobieństwa Białorusi, tyle że do Korei Północnej :)
Warto w ogóle przybliżyć postać Wiaczorki, który pomimo młodego wieku (rocznik 1988) zdążył już na własnej skórze poznać dogłębnie "zalety" dyktatury Łukaszenki. Za swoją działalność Franak był m.in. relegowany ze studiów, siedział w łukaszenkowskim więzieniu. W 2009 roku mimo złego stanu zdrowia, poważnej wady serca, wcielono go do armii. Tam zasłynął m.in. walką o regulamin wojskowy i komendy w języku białoruskim (obowiązywał tylko język rosyjski!), walką o cywilizowane warunki w jednostce (na cały świat słynne stały się wówczas toalety bez spłuczki). Tysiące osób czytały dziennik Franaka z armii, który początkowo udawało mu się dyktować przez telefon. W końcu lekarze doszli do wniosku, że osoba w takim stanie zdrowia nie powinna w ogóle odbywać służby wojskowej. O swoich przejściach w wojsku chce napisać książkę. Franak obserwował przebieg wyborów prezydenckich. Brał udział w demonstracji na Placu Niepodległości przeciwko sfałszowanym wyborom. Aresztowano go zaś dwa dni później (21 grudnia) za udział w akcji solidarności z więźniami politycznymi pod aresztem białoruskiego KGB (sławetne więzienie Akreścina).
http://www.polskieradio.pl/75/927/Artykul/336628,Boje-sie-ze-Bialorus-za-rok-stanie-sie-druga-Korea-Polnocna-(Wideo)
Teraz codziennie pojawiają się czarne listy. Czarna lista urzędników, którym zakazano wjazdu na Białoruś. Boże, biedny Jacek Protasiewicz, nie może zobaczyć Białorusi. Albo Jerzy Buzek. To strata życia. Albo czarna lista muzyków. Zakazano Kevina Spacey, didżeja Bonobo, kilku zespołów, zakazano pisarza rosyjskiego Eduarda Uspieńskiego, który pisał książki dla dzieci. Ich książek nie można sprzedawać, nie można zapraszać ich do radia. Ale co ci ludzie stracili? Biedny Kevin Spacey, jego dzieci będą przeżywały bardzo, że ich tatko nie może pojechać na Białoruś. Nawet może nie wiedzą, gdzie jest taki kraj. Takie listy to przecież strata dla tej władzy. To śmieszne i widzi to cały świat.
Słyszałem, że powstanie teraz lista organizacji pozarządowych oraz fundacji, instytucji europejskich, którym będzie zakazana praca na Białorusi, Z tłumaczeniem, że te organizacje działają przeciwko białoruskiemu ustrojowi. Trochę dziwne sformułowanie. Ale to może oznaczać, iż organizacje takie jak OBWE, będą zakazane na Białorusi.
Boję się, żeby Białoruś za rok nie stała się drugą Koreą Północną.
Poza tym jeśli wszystkich wyrzucimy, zakażemy filmów amerykańskich, to co będziemy pokazywać w telewizorze? Łukaszenkę 24 godziny na dobę? Tego mogliby nie wytrzymać nawet urzędnicy. Łukaszenki jest coraz więcej w telewizji. A to zły znak.
Franciszak Wiaczorka
Inne tematy w dziale Polityka