Rosną nowe zastępy więźniów politycznych na Białorusi. Wczoraj sąd w Mińsku skazał na pięć lat łagru Andreja Sannikowa. Jego jedynym "przestępstwem" było to, że ośmielił się wziąć udział w "demokratycznych" wyborach na prezydenta Białorusi, jako kontrkandydat umiłowanego przez naród białoruski "Baćki" (ojca narodu białoruskiego) Aleksandra Łukaszenki, ostatniego dyktatora Europy. Zbrodnia to rzeczywiście niesłychana i zasługująca na jak najsurowsze potępienie i karę wieloletniego więzienia...
Co prawda reżim Łukaszenki dokonał "nadzwyczajnego złagodzenia" kary. Początkowo czołowych działaczy opozycyjnych straszono znacznie surowszymi wyrokami, do 15 lat więzienia. Zaiste, wielka jest "łaskawość" kołchozowego satrapy... I taka "ojcowska" wręcz wyrozumiałość. Jak w starym dowcipie o dobroci Stalina.
Telewizja radziecka kręci film o dobroci Stalina. Jedno z ujęć: Do Stalina podchodzi małe dziecko i prosi:
- Wujku, daj cukierka.
- Spier...! - krzyczy Stalin.
W tym momencie kamera kieruje obiektyw na planszę z napisem: "A mógł zabić!"
Łukaszenka rzeczywiście chyba złagodniał, bo jeszcze niedawno jego przeciwnicy polityczni znikali bez śladu, likwidowani przez osławiony "szwadron śmierci", tajną jednostkę MSW, utworzoną w celu likwidacji wrogów dyktatora. Teraz już ludzie nie znikają bez śladu, lecz tylko zmuszani są do ucieczki z Białorusi (jak kolejny kandydat w wyborach prezydenckich Aleś Michalewicz) lub karani są kilkuletnim ("zaledwie") pobytem w więzieniu. Można powiedzieć, że tyran się cywilizuje, a stosowane metody represji politycznych stały się bardziej wyrafinowane... Marna to jednak pociecha dla społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi. Co gorsza, nie ma nawet widoków na szybką poprawę sytuacji. Satrapie w stalinowskim stylu bywają niestety bardzo żywotne, o czym świadczą chociażby przykłady Kuby czy Korei Północnej.
***************
Sceny z brutalnego pobicia przez "nieznanych sprawców" innego kandydata w wyborach prezydenckich Władimira Niekłajewa, znanego poety. Pobito go w drodze na demonstrację protestu przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich [Mińsk, 19 grudnia 2010].
Niekłajew trafił do szpitala, z którego szybko został uprowadzony przez "nieznanych sprawców", wprost ze szpitalnego łóżka. Odnalazł się potem w areszcie KGB, chociaż wymagał intensywnej opieki medycznej. Teraz niechybnie czeka go także surowy wyrok w kolejnym sfingowanym procesie politycznym. Tak reżim Łukaszenki rozprawia się ze wszelką opozycją, nawet tą dość umiarkowaną...
Inne tematy w dziale Polityka