Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski i - w mniejszym stopniu - Tadeusz Cymański - nie zasłużyli na to, co ich spotkało. I za kilka lat wytężonej pracy, która przyniosła sukces PiS w 2005 r. i potem. Zostali potraktowani w stylu: "Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść". Byle nie miał ambicji, byle ograniczał się do przekazów dnia.
Bowiem "ziobryści" mieli tę cechę wyrózniającą, że do prostych formułek wewnątrzpartyjnych się nie stosowali. Radzili sobie świetnie w mediach, wrogich PiS, a warunkiem nie tyle zwycięstwa co umocnionego trwania jest umiejętność grania z potężną machiną. Cymański łagodził wizerunek, Kurski zaskakiwał w starciach z Olejnik czy Lisem, Ziobro zmiażdżył we wrześniu Justynę Pochanke w jej programie. Komiczne jest wydawanie sądów przez Hofmana, Porębę czy Czarneckiego, którzy są przeczołgiwani w mediach bez słowa i dziecinnie prosto. Dlaczego? Bo spora częśc polityków, odsyłanych na ten front, posługuje się prostymi formułkami, jakby wyuczonymi wewnątrz partii. To widać nawet po wyrzuceni "ziobrystów".
Największym i nieodwracalnym błędem usuniętych z PiS były podobno wywiady, w których padały pod adresem partii zarzuty. Skoro tak, to dlaczego tej samej miary nikt nie przykłada do wyczynów Hofmana, Poręby, Czarneckiego, Brudzińskiego czy Szydło, notorycznie zjawiających się w "Gazecie Wyborczej", TOK FM, TVN 24 czy "Wprost"? Czy oni, odpowiadając na postulaty Ziobry, by zebrać partię do "kupy" i zwyciężyć, nie odwracają uwagi od działań Platformy Obywatelskiej? I w dodatku europoseł przekazuje swoje wnioski w "Naszym Dzienniku" i "Uważam Rze", tamta grupa za to w mediach absolutnie wrogo nastawionych do PiS. Gdzie w takim razie konsekwencja ze strony komentatorów i samego prezesa?
Przyjmijmy jednak, że prezes jest panem i władcą partii, którą zakładał, wobec czego wewnętrzne porachunki są jego sprawą. Decyzje Kaczyńskiego wpływają zaś na stan układu politycznego i zawężając - na obóz prawicy. Czy usuwanie ziobrystów - póki co w liczbie trzech - wyjdzie korzyść PiS? Czy media nagle zajmą się władzą w zawieszeniu, czy może porachunkami w opozycji? Czy lepiej mieć w partii samych klakierów, ograniczających się do "przekazów dnia", czy ludzi z poglądami, których nie boją się ujawnić? Czy Adam Hofman jednym zdaniem o "chłopach z PSL" nie zaszkodził bardziej w kampanii wyborczej, niż Zbigniew Ziobro łącznie od czasów zsyłki do Brukseli?
Odnoszę wrażenie, że w PiS panuje taki chaos i wzajemne podjudzanie, iż Jarosław Kaczyński sam nad tym wszystkim nie panuje, będąc podatnym na wpływy i podszepty innych, lepiej zorientowanych w politycznych intrygach. Trzeba nadmienić, że Ziobro do świętoszków nie należał i podobnie postępował w przypadku "pjonków", po czym dostał rykoszetem.
Następny w kolejce jest Adam Hofman, który z "kluzikami" aż do hucznego rozłamu pozostawał w świetnych relacjach. Nie należy do zakonu, ma dobre układy z Adamem Lipińskim, ale kiedyś złe czasy mogą nadejść. Ciekawe, co będzie miał do powiedzenia po ewentualnym wykluczeniu, poza "przekazami dnia". A kryska może w tej chwili przyjść na każdego, co potęguje chaos w samej partii - również dzęki Hofmanowi.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka