To głównie za sprawą szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej, gen. Krzysztofa Parulskiego, Marek Pasionek został pozbawiony wpływu na śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej. Zarzuty dotyczyły "rozprowadzania" informacji o pracach prokuratury dziennikarzom i politykom PiS, a także współpracy z amerykańskimi służbami. Śledztwa w tych wątkach umorzono, pozostało postępowanie dyscyplinarne.
To o tyle zaskakujące, że przecież NPW dysponowała rzekomo twardymi dowodami. Pasionka poddano infamii, przestał mieć wpływ na najważniejsze śledztwo w karierze, po prostu go "przetrącono". Śledczy z Poznania nie znaleźli dowodów na ujawnienie tajnych informacji dziennikarzom i politykom, chociaż mieli dostęp do billingów Pasionka. Nie potrafili udowodnić, że podejrzany wyjawił tajemnice śledztwa funkcjonariuszom FBI i CIA w obecności byłego kierownictwa ABW (związanego z PiS). A przypomnę, że bazując na fragmentach tajnych zeznań, "Gazeta Wyborcza" dokładnie opisała tamto spotkanie. Czy sensacje sprzed miesięcy doczekają się sprostowań?
Szef NPW ma to szczęście, że postępowanie dyscyplinarne jest niejawne, a ustalenia Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu nie są wiążące. Umorzenia w 5 wątkach, kiedy sprawa była naprawdę dużego kalibru, nienajlepiej świadczą o intencjach Parulskiego.
Pierwsze hipotezy wydają się trafne: odesłanie na boczny tor Pasionka było wynikiem wojny o wpływy w prokuraturze. Wiadomo też, że Andrzej Seremet, by się utrzymać na stanowisku Prokuratora Generalnego, musiał zatańczyć tak, jak Parulski zagrał.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka