"A co może, kurwa mać, wynikać z oficjalnych materiałów śledztwa, jak w nich gówno w ogóle jest?!"- pyta Rafał Ziemkiewicz w dzisiejszym "Subotniku". Na tak postawione pytanie w głównym nurcie publicystyki polskiej nie szukałem odpowiedzi. Ba, do dzisiaj czekałem, aż ktoś je w ogóle zada. To główny problem w debacie na temat Smoleńska. Bez całej prawdy życie publiczne staje się teatrzykiem w dodatku "z dziurą w potylicy", jak pisze RAZ.
Nie stawiam znaku równości między Katyniem a Smoleńskiem, między mordem na oficerach a zagadkowej - podkreślam to słowo - śmierci elity polskiej w wyniku katastrofy lotniczej. Trudno jednak nie zgodzić się z określeniem, jakim posługuje się RAZ. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy wraku, mimo kilkunastu deklaracji Radka Sikorskiego, byłego ministra Kwiatkowskiego, prokuratora Seremeta czy gen. Parulskiego. Nikt nie przeprowadzał na nim pełnych badań poza prokuratorami wojskowymi, którzy i tak z nich nie korzystają, bo efekty ich prac leżą w Moskwie. Jeden Klich strofował drugiego, by nie mówić głośno o winie Rosjan. Prezydent odznacza osoby, które prowadzą wojenki w prokuraturze albo są współwinne zaniedbaniom na lotnisku Siewiernyj. Tak właśnie uhonorowany gen. Janicki bez cienia wstydu opowiada kłamstwa, ilu to BOR-owców nie stało na płycie lotniska, kiedy ten 10 IV poszedł sobie na targ po warzywa. Nie można dokładnie ustalić, który ambasador z pewnością był na miejscu tragedii, bo MSZ odmawia udostępnienia zdjęć osób publicznych. Prokuratorzy zamiast rzetelnie prowadzić śledztwo i naciskać na Rosjan w kwestii przekazywania dowodów, inwigilują dziennikarzy i osoby, kontaktujące się z nimi.
Mało, by nazwać to hucpą? By walnąć pięścią w stół i nawet przesadzić? Mówimy o "najważniejszym śledztwie" w Polsce od lat, jak sam kiedyś oznajmił gen. Parulski. Tymczasem jego podopieczni ograniczają się do komunikatów na stronach internetowych. Andrzej Seremet, który został wybrany - o, ironio - przez Lecha Kaczyńskiego na stanowisko Prokuratora Generalnego, rozkłada bezradnie ręce i oczekuje, że chociaż Rosjanie ładnie wytłuszczą, dlaczego nie przekazują dowodów. Tu od początku nic nie gra, nic się nie klei. Albo władza rzeczywiście boi się reakcji Putina albo przez takie działania chce spowodować zbiorową amnezję.
I dlatego ważne są teksty takie, jak ten Ziemkiewicza. Choćbym uznał, że momentami za daleko "poleciał" z analogiami, spełniają rolę odwrotną do esejów z jedynie słusznego nurtu. My nie tylko jako Polacy pozwalamy się ośmieszać. My już w oczach świata się ośmieszyliśmy, gdy polski prokurator chciał zdjęcia satelitarne wydrzeć z rąk Amerykanów i został za to po prostu najnormalniej w świecie odsunięty. Skoro sami siebie nie szanujemy, kto nas będzie szanował?
I tym przykrym akcentem kończę wpis numer 900. Wszystkim czytelnikom i komentatorom dziękuję za wizyty, komentarze, słowa krytyki. Obyśmy mogli pisać i dzielić się przemyśleniami jak najdłużej w tym miejscu.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka