Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
7710
BLOG

Trotyl nagle nie dziwi

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 190

 

Opinia publiczna przyjęła ze zrozumieniem fakt, że jednak Cezary Gmyz napisał w "Rzeczpospolitej" prawdę i spektrometry wykazały w kilku miejscach obecność TNT. Mało tego, jedno z urządzeń wyczerpało skalę. Mówił o tym wczoraj w Sejmie Jan Artymiak, szef NPW, obok którego siedział Ireneusz Szeląg. Okazało się, że ten drugi wprowadził wszystkich w błąd i pośrednio doprowadził do wyrzucenia z pracy dziennikarzy. 
 
Płk Artymiak sprecyzował: Niektóre z detektorów użytych w Smoleńsku wykazały na czytnikach cząsteczki trotylu (TNT), co nie oznacza jednak, że mamy do czynienia z całą pewnością z materiałami wybuchowymi.
 
I o tym napisał Gmyz, podając, że śledczy szukają odpowiedzi na pytanie, skąd wziął się w Smoleńsku trotyl- czy ktoś go naniósł po katastrofie, czy są to ślady jeszcze z czasów II Wojny Światowej, czy może świadczy o wybuchu. Prokuratura wojskowa 30 października zapewniała jednak, że trotyl i nitrogliceryna nie zostały wykryte, a spektrometry wykazały obecność cząstek wysokoenergetycznych – mogły to być podobno namioty, rurki PCV lub dezodoranty. Tymczasem, jak wyjaśniał wczoraj posłom producent specjalistycznych urządzeń, śledczy dzięki ich zastosowaniu mogą niemal natychmiast określić, czy mamy do czynienia z materiałami wybuchowymi. Prokuratorzy zapewniają, że trzeba czekać kilka miesięcy na badania laboratoryjne, by odpowiedzieć na pytanie, co to za cząstki i skąd się wzięły.
 
Poza tym, okazało się jednak, że spektrometry nie pokazują żadnych innych cząstek, jeśli natknęły się na TNT.
 
Jan Bokszczanin: Jeżeli spektrometr i jeszcze jakieś inne urządzenie wskazują, że był to trotyl, to prawdopodobieństwo, że go tam nie było jest dla mnie równe zeru. (...)Dlatego nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że jeżeli to urządzenie pokazuje, że to są jony trotylu, to mogą to być również jony różnych innych substancji.
 
Prokurator Szeląg nie zamierza odnosić się do swoich słów sprzed miesiąca. Już wtedy NPW miała pewność, że urządzenia wykryły trotyl w Smoleńsku. Opinii publicznej i Gmyzowi należą się przeprosiny. Wraz z Szelągiem, zamilkli jednak dziennikarze, którzy 30 października nie czekali nawet minuty podczas konferencji prokuratury, by zakpić z trotylu i kolegi.
 
Teraz zapewne TNT na miejscu katastrofy lotniczej nikogo nie dziwi, przecież to takie proste i klarowne. A że ktoś stracił pracę, bo napisał rzetelny, jak się okazuje, tekst – pewnie też dziwić nie może. 
 

 

Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).  Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (190)

Inne tematy w dziale Polityka