Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów zdecydował, że prokuratura wróci jednak do nadzoru Jerzego Millera nad BOR w sprawie katastrofy smoleńskiej. Mimo wielu uchybień i skandalicznych zaniedbań, wskazanych zarówno przez NIK jak i samych śledczych, umorzono postępowanie. Sprawę podniósł ponownie Antoni Macierewicz w marcu i sąd rozstrzygnął, że on jak i mecenas Kaczyńskiego mieli rację.
Kiedy podczas posiedzenia sejmowej komisji obrony w sierpniu 2011 r., ówczesny szef MSW wrzasnął na polityka PiS: "Pana krzyk nic nie zmieni", chyba niepodejrzewał, jak bardzo może się mylić. Prokuratorzy okręgowi postawili zarzuty, a nawet oskarżyli Pawła B., pomimo wprost nazwanych zaniedbań i wskazanych osób, odpowiedzialnych za nie. Nie raczyli nawet zaprosić na przesłuchanie Millera.
A mówimy o takich zarzutach wobec BOR, jak brak zabezpieczenia terenu lotniska, jego pirotechnicznego sprawdzenia przed przylotem Prezydenta, czy w końcu zignorowanie swoich obowiązków przez gen. Mariana Janickiego. To wnioski prokuratury, która wystosowała jedynie pismo "ostrzegawcze" do MSW.
Jak widać jednak na tym przykładzie, nie wszyscy uważają, że Macierewicz zawsze tylko jątrzy i podjudza do "reakcyjnej walki" z rządem, a nawet z własnym państwem. Wniosek o przesłuchanie Millera, który były minister uznał za niestosowną grę polityczną, sąd zinterpretował zupełnie inaczej. Czy prokuratura zdecyduje się na postawienie zarzutów komukolwiek, poza Pawłem B., to już inna sprawa. Najwyraźniej wymiar sprawiedliwości został opanowany przez żądnych zemsty pisowców.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka