Stary Wiarus Stary Wiarus
343
BLOG

Sedno

Stary Wiarus Stary Wiarus Polityka Obserwuj notkę 3

Pan Paweł Jędrzejewski z Forum Żydów Polskich pisze: 

https://www.salon24.pl/u/fzp/845402,zydowscy-zbrodniarze-blad-premiera-morawieckiego-blad-strony-izraelskiej


"Szantażysta-szmalcownik, zdrajca, donosiciel, rabuś lub morderca "polujący" na Żydów w lasach (Polak, Rosjanin, Ukrainiec) - nie robił tego, aby przetrwać, ale aby odnieść jakąś korzyść. Natomiast Żydzi - niezależnie jak postępowali - zawsze byli przede wszystkim OFIARAMI, ludźmi skazanymi przez Niemców na śmierć. Byli ofiarami NAWET wtedy, gdy skrajnie NIEETYCZNIE, bo kosztem innych, walczyli o życie. To jest sedno!"


Jednym słowem, pan Jędrzejewski proponuje tezę, że Żydzi zawsze działali w stanie wyższej konieczności. Niezależnie od tego, co czynili, kiedy, kogo i jak okrutnie zabijali, mieli immunitet moralny, bo zawsze byli ofiarami, bo walczyli o życie, bo byli skazani na śmierć przez Niemców... 


Znaczy, Polacy nie walczyli o życie i nie byli skazani? Proszę przekonać rodziny ofiar publicznych egzekucji w Warszawie, rodziny rozstrzelanych w Palmirach.

Czy Żydzi nadal walczyli o życie nawet PO upadku Rzeszy Niemieckiej? Po 1945 roku, kiedy już nie byli skazani na śmierć przez Niemcy, kiedy państwa niemieckiego już nie było? Kiedy pracowali w komunistycznym aparacie represji PRL? Tortury, morderstwa sądowe na Polakach 1945-56 to dlatego, że Żydzi byli ofiarami? Salomon Morel był po 1945 roku ofiarą ? Helena Wolińska? Stefan Michnik? Józef Różański? Luna Brystygierowa? Oczywiście nie byli tam sami, mieli wielu rdzennie polskich towarzyszy tego samego pokroju. Ale byli grubo nadreprezentowani w kadrze kierowniczej zbrodniarzy komunistycznych. Dlaczego? Bo podczas wojny byli ofiarami i w ten sposób nabyli prawo zemsty po wojnie, nie na Niemcach bynajmniej?

Czy Żydzi walczyli o życie także PRZED II wojną światową? Na lata przed niemiecką konferencją w Wannsee? Na przykład w "operacji polskiej" NKWD 1937-38, w której zamordowano ponad 111 000 Polaków? Pomiędzy wykonawcami, Boris Dawidowicz Berman – ludowy komisarz spraw wewnętrznych Białoruskiej SRR. Izrail Mojsiejewicz Leplewski – ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ukraińskiej SRR. Wiele innych niezbyt słowiańskich nazwisk na listach personelu NKWD...


Mam nadzieję, że nikt nie twierdzi i twierdzić nie będzie, że Polacy lat okupacji byli przeczystym narodem bohaterów.

Wiele rozmawiałem na ten temat ze swoim śp.Ojcem, ppor. AK i powstańcem warszawskim, zanim umarł, niestety nie dożywszy końca PRL.

Według liczb podanych mu zimą 1943 roku w AK-owskiej podchorążówce w Warszawie, z oszacowań KG AK (które potwierdziły się potem po wojnie) wynikało, że czynny udział w ruchu oporu brało około 3% ludności, czyli nieco ponad milion osób.

Ludność Polski na 1 IX 1939 szacuje się na około 35 mln na drodze ekstrapolacji wyników spisu powszechnego z 1931 r., następny miał sie odbyć w 1941r.

Zdaniem mojego taty, około trzy razy tyle osób co liczba czynnych członków ruchu oporu, powiedzmy 10% ludności (ca. 3 – 3,5 mln), z ruchem oporu sympatyzowało i pomagało (transport, lokale, skrytki, 'legalizacja' czyli lewe dokumenty, 'legendowanie' czyli potwierdzanie tych lewych dokumentów, dystrybucja prasy podziemnej etc.).

Był to wysiłek bez precedensu, rzecz która się nie wydarzyła w żadnym innym kraju okupowanym przez III Rzeszę Niemiecką.

Pozostałe ~87% ludności starało się wszelkimi możliwymi i niemożliwymi środkami, w jakikolwiek sposób, przeżyć okupację kraju przez wroga, który jako cele stawiał sobie zniewolenie, likwidację struktur społeczeństwa, a w ostatecznej perspektywie fizyczną eksterminację podbitych.

Śmierć była wtedy powszechna i tania, gadanie jeszcze tańsze, a etyka czasów pokoju zgoła w ogóle bez wartości.

Nie ulega kwestii, że pod naciskiem okupacyjnej próby brudna piana marginesu wypływala na wierzch łatwiej. Mordercy wiedzieli, że na wojnie życie jest tanie, i nikt nie będzie pracowicie szukał sprawców. Złodzieje przy robocie nie musieli sie obawiać policji, szantażyści nie musieli się obawiać odwetu szantażowanych, donosiciele mieli do kogo pisać donosy, spekulanci mogli bez obaw wymuszać dowolne ceny, gwałciciele znajdować ofiary, które nikomu się nie poskarżą, bimbrownicy pędzić, kieszonkowcy kraść, prostytutki obsługiwać niemieckich klientów, dziennikarze gadzinówek kłamać etc. etc.

Nieuprawnione jest wszakże uogólnienie, że ponieważ wszystkie te zjawiska miały miejsce, to Polacy są narodem zabójców, złodziei, szantażystów, donosicieli, spekulantów, gwałcicieli, bimbrowników, kieszonkowców, prostytutek i kłamców, choćby tak napisano w gazecie Haaretz.

Panie Pawle Jędrzejewski, pańska definicja sedna nie przyniesie pojednania polsko–żydowskiego. Obawiam się, że wręcz przeciwnie.



emigrant (nie mylić z gastarbeiterem)       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka