Stary Wiarus Stary Wiarus
2309
BLOG

Papcio Chmiel a polski kocioł

Stary Wiarus Stary Wiarus Badania i rozwój Obserwuj temat Obserwuj notkę 165

image

 

Ukazał się w S24 bardzo ciekawy wywiad pani Bogny Janke z panem Arturem Chmielewskim, pracownikiem NASA, przeprowadzony w Miami podczas uczestnictwa pani Bogny w Polsko–Amerykańskim Szczycie Przywództwa (#PALS), imprezie mającej korzystnie wpływać na rozwój polsko-amerykańskich stosunków gospodarczych.

(Nota bene, chętnie przeczytałbym wywiad lub reportaż na temat  konkretnej roli pani Bogny w rozwoju polsko-amerykańskich stosunków gospodarczych. Ale to dygresja – do rzeczy zatem.)

 

Wywiad, jak też i sabat czarownic jaki się pod nim rozpętał w komentarzach, nie pozostawia żadnej wątpliwości, że ojciec pana Artura, “Papcio Chmiel” czyli Henryk Chmielewski, twórca komiksu “Tytus, Romek i Atomek”, wykazał głęboką mądrość życiową, zadbawszy by jego dzieci osiedliły się i wykształciły w Stanach Zjednoczonych.

 

W świetle sukcesu życiowego pana Artura Chmielewskiego, zagadkowo brzmi postulat pani Bogny Janke, wyrażony przez nią w jednym z komentarzy:


“Wszyscy musimy się bardzo starać, aby młodzi, zdolni ludzie nie wyjeżdżali, tylko mieli szanse w Polsce.”

 

Przepraszam, a dlaczego musimy?  I kto to jest “my”? Dlaczego miałbym się czuć osobiście współodpowiedzialny za “polski kocioł” w którym rodacy od zawsze pieczołowicie dbają, by nikt z niego nie wypłynął?

 

 

Polak Krajowy bowiem sukcesu innych znieść nie może i nie zniesie. Stawiam dolary przeciw fistaszkom, że pan Artur Chmielewski dożyje sędziwego wieku i umrze w Kalifornii – w spokoju, dostatku, we własnym domu, otoczony ludźmi którzy go autentycznie lubią i cenią.

 

Gdyby bowiem pan Chmielewski powziął na starość ekstrawagancką fantazję by umrzeć w kraju, PT Rodacy zadbają by szybko tego pożałował. 

Tak mu opodatkujecie jego imperialistyczną emeryturę z NASA, żeby mu w pięty poszło.*  Media wasze będą szczuć, że oto taki Chmielewski pobiera 'sutą', 'tłustą', 'ogromną', 'bogatą', 'wypasioną', 'niebotyczną' emeryturę,  nadmierną i niesprawiedliwą, bo Polacy Krajowi za tysiąc pięćset złotych…  etc. etc.

Nikt nie bąknie, że ta emerytura nie w Polsce była wypracowana i nie z kieszeni polskich podatników idzie, więc RP zasadniczo nic do niej.

 

A co, nie chodził za darmo do liceum? U nas taki mądry nie będziesz! – ta zasada żywemu nie przepuści. Sfora komentatorów z przyjemnością przywita każdy sukces polskiej skarbówki, z nosem  jak gończy ogar na darmową frajerską kasę.

 

Pan Artur, jako człowiek dobrze wychowany, spokojnie i kulturalnie opowiedział pani Bognie, jak wygląda amerykański uniwersytet. Taktownie pominął dlaczego polskie uczelnie, z których najlepsze z trudem załapują się w światowych rankingach do piątej setki, nie wyglądają tak samo.

 

Pana Artura wyręczył pan Alpejski, jeden z komentatorów, który wyjaśnił:

 "Dystans pomiedzy studentem a nauczycielem w Polsce jest ekstremalny. Arogancja i nienawiść, wzajemne zwalczanie się i niszczenie przeciwnika, zwane w środowisku profesorskim, od terminologii ubeckiej - spuszczaniem psów za podpadniętym - to zachowania standardowe. Zamiast współpracy knute są niekończące się intrygi. "


Otóż ja poszedłbym nawet nieco dalej. Nie tylko pomiędzy studentem a nauczycielem. Ogólnie w kraju, pomiędzy Polakiem a Polakiem. Od wielu pokoleń, prawie jedynym sprawdzonym sposobem na wyjście z tego upiornego tańca chochoła jest wyjechać i nie wrócić, tak jak to uczynił tak p. Chmielewski, p. Alpejski, ja, oraz miliony innych Polaków.

 

Napisze ktoś zaraz z oburzeniem: wszyscy nie mogą wyjechać!
Nie, nie mogą. Zostaną. Nie widzą powodu by się zmieniać.


Będą dalej 
patologicznie podejrzliwi wobec siebie nawzajem. Będą nadal bezinteresownie dołować bliźniego swego na każdym kroku. Nikogo nie będą lubić, w tym siebie. Wszystko będą wiedzieć lepiej, a zwłaszcza jak kto inny powinien sobie życie układać. Cudzoziemcom zawsze chętnie doradzą jak trzeba ich kraj urządzać. W rozpacz i zazdrość na pograniczu nienawiści będą się pogrążać na widok każdego, kto ma lepiej. W mediach napiszą, że gdyby obcych nie było, to oni dopiero by światu pokazali!

 

I tak się to kręci. Z jednej strony, kulturalny starszy pan w Miami tłumaczy polskiej businesswoman rzeczy oczywiste, których nikt w Polsce nie chce słuchać. Z drugiej strony dolatuje żurawiejka ułańska:

 

Jedną się ręką trzymał sztachety, a drugą wołał ‘niestety!’



-------------------------

PRZYPIS:

* Emerytura profesjonalisty z NASA, powiedzmy dla celów tej dyskusji, że w wysokości $90 000 rocznie, zostanie po przeliczeniu uznana przez Polski US za dochód jak każdy inny w wysokości ~307 000 PLN rocznie. Jako dochód powyżej 127 001 PLN, emerytura pana Artura wpadnie w najwyższy polski próg podatkowy i zerową kwote wolną od podatku. Wobec czego, za ewentualną fantazję pana Artura Chmielewskiego  by umrzeć w kraju, US RP z rozkoszą przytuli (według kalkulatora podatkowego MinFin RP) ~86 000 złotych rocznie, czyli  ca. 28% jego emerytury. Dopłacać do sentymentu do Polski ponad jedną czwartą dochodu emerytalnego wypracowanego przez całe życie?    I don’t think so.

emigrant (nie mylić z gastarbeiterem)       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie