Stary Wiarus Stary Wiarus
1379
BLOG

Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało

Stary Wiarus Stary Wiarus Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

Bloger S24 estamos fermentuje jak następuje:

https://www.salon24.pl/u/pesymizm/876022,polski-paszport-dla-kazdego


"Dowiadujemy się, dzięki wpisowi na Salonie24, że polski konsulat w Izraelu daje każdemu chętnemu. Na razie tylko paszport. Jest też informacja w komentarzach pod notką "Forum Żydów polskich", że żadnej odmowy przyznania paszportu nie odnotowano. Wynikałoby, że starający się o polski paszport Żydzi są świetnie obeznani z historią Polski, znają polski język i deklarują swoje wyznanie jako rzymskokatolickie. Czego chcieć więcej. Zdają egzamin z polskości więc są Polakami. I tak być powinno. A jak jest?


Polski paszport dostaje każdy, kto wspomni, że jego babcia, dziadek, wujek, ciocia, stryjek lub piesek rasy podhalańskiej żył lub był w Polsce. I tu rodzi się pytanie i wewnątrz trzewi złość oraz niepokój - dlaczego?


Dlaczego?

Pardon, czy bloger estamos głupa rżnie, czy o drogę pyta?


Wydawanie polskiego paszportu w praktyce każdemu kto się zgłosi do ambasady polskiej w Izraelu bierze sie z przyjęcia przez PRL, i bezmyślnego powielenia przez III RP w jej ustawodawstwie o obywatelstwie polskim, komunistycznej zasady, że obywatelstwo polskie automatycznie dziedziczy się w nieskończoność, bez ograniczenia liczby pokoleń. 


Zasadę tą wprowadziła PRL dla celowego stworzenia haka, umożliwiającego komunistycznemu państwu prawne 'dorwanie' każdego, kto się kiedykolwiek o polski plemnik otarł, niezależnie od tego, że on lub jego przodkowie uzyskali inne obywatelstwo. Jednym słowem, Polska ma od zakończenia II wojny światowej wpisaną do swojego prawa o obywatelstwie ekstremalną forme 'prawa krwi', ius sanguini.


Można dość łatwo obliczyć, kiedy Polska będzie posiadać miliard obywateli, lub kiedy obywatele polscy będą stanowić większość ludności planety.


Przed II wojną światową było to w Polsce rozwiązane inaczej – kto uzyskiwał, w jakikolwiek sposób, obywatelstwo innego państwa, ten na mocy ustawy o obywatelstwie polskim z 1920 roku, klejnotu prostoty i logiki zajmującego półtorej strony druku, AUTOMATYCZNIE tracił obywatelstwo polskie w momencie nabycia obywatelstwa obcego.


Automatycznie, czyli bez podania-suplikacji do tronu, furmanki załączników, tajnej opinii dwóch ministerstw oraz osobistej, niedelegowanej na nikogo, bezapelacyjnej i niezaskarżalnej decyzji Prezydenta RP, tak jak to ma miejsce dzisiaj w przypadkach ubiegania się o zgodę na własnowolne zrzeczenie się obywatelstwa polskiego na podstawie art.34 ust.2 Konstytucji RP.


Gdyby rozsądną przedwojenną regulację utrzymano, osoby które uzyskały obywatelstwo Izraela w wyniku izraelskiego prawa powrotu z 5 lipca 1950 r. (חֹוק הַשְׁבוּת) nie miałyby czego szukać w polskich ambasadach, z ewentualnym wyjątkiem broszur turystycznych.


PRL zmieniła zdrową przedwojenną zasadę, ponieważ dla czerwonych było nie do przyjęcia, by Polak mógł się urwać z państwowej smyczy w ten prosty sposób, że naturalizował się gdzieś indziej. Ostateczna decyzja o zachowaniu lub wyzbyciu się obywatelstwa polskiego należałaby wtedy, jak przed wojną, do samego obywatela, a nie do państwa. Tego zaś komuniści ścierpieć nie mogli. 


III RP po 1989 roku tyleż gładko co bezmyślnie tą zasadę przejęła, ponieważ nikt w Polsce nie odważa się kwestionować zasady "obywatel jest własnością państwa", a elektorat gładko łyka propozycję, że w stosunkach państwo-obywatel to państwo, a nie obywatel, ma mieć ostatnie słowo.


Wyszła z tego regulacja kwestii obywatelstwa polskiego bardziej drastyczna niż obecne prawo komunistycznych Chin, w którym, tak jak w Polsce przed wojną, każdy Chińczyk uzyskujący obywatelstwo innego kraju automatycznie przestaje być obywatelem ChRL, ze wszystkimi prawnymi konsekwencjami tego stanu rzeczy.


W obecnym stanie prawa polskiego, obywatele Izraela (jak i jakiegokolwiek innego państwa), pragnący otrzymać polski paszport, wcale nie muszą nikomu udowadniać znajomości języka polskiego, religii katolickiej czy kultury polskiej. Wystarczy, że udowodnią że dowolnie odległy przodek był obywatelem polskim, i polski paszport należy się im Z MOCY POLSKIEGO PRAWA.


Nieśmiertelnymi słowami Moliera w nieśmiertelnym przekładzie Tadeusza Boya-Żeleńskiego: "Tu l'as voulu, George Dandin" – "Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało".

Chociaż nawet wtedy coś spieprzono, bo George to Jerzy, a nie Grzegorz...

 









emigrant (nie mylić z gastarbeiterem)       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka