wujcio Stefan wujcio Stefan
2159
BLOG

Jak złodziejstwo kształtuje PKB

wujcio Stefan wujcio Stefan Gospodarka Obserwuj notkę 26

Do napisania tej notki sprowokował mnie artykuł z WP dotyczący niesamowitego wzrostu PKB w Polsce pomimo kryzysu, wojny domowej w Libii oraz rządów Rostowskiego. Jak możemy wyczytać w poniższym artykule, Polska staje się prawdziwym mocarstwem:

finanse.wp.pl/kat,102634,title,Jestesmy-liderem-i-basta,wid,13729972,wiadomosc.html

Wytrwali czytelnicy tego bloga pewnie już wiedzą, czego się spodziewać. Tych mniej wytrwałych ostrzegam:  zaraz nastąpi potężna dawka defetyzmu, malkontenctwa oraz marudzenia.

Cały artykuł traktuje w skórcie o tym, że jest nieźle i będzie jeszcze nieźlej: wykonano jakiś tam Plan na 120%: premier przewidywał wzrost PKB rzędu 4%, wicepremier na 3,5% a tu proszę, 4,3% !! Pod tą zawrotną informacją następuje marudzenie jakichśtam ekspertów, którzy generalnie są za, ale tak trochę to nawet przeciw. Bo w sumie dług, Jakiś tam zresztą ekspert od handlu papierami wartościowymi przeciera napuchłe od płaczu oczy i mówi, że jakoś nawet zdzierży ten wzrost zadłużenia, bo "ruszyły inwestycje", co "w dobie spowolnienia" stanowi "dobry prognostyk". Nie wiem, dlaczego akurat tego faceta poproszono o głos: może wynika to z faktu, że utarł się ludziom w głowach taki głupi nieco paradygmat, że jak na giełdzie są wzrosty, to znaczy, że nam, szarakom, również z definicji powinno się powodzić. Zresztą jakiś facet z II roku marketingu klarował mi kiedyś, że wiąże się to z przywiązaniem do kolorów. Ludzie ponoć są katowani wykresami giełdowymi w wiadomościach, jakimiś DowJones, NASDAQ czy innymi Deutsche Boerse z których i tak niewiele rozumieją (i chwała im za to, na cóż im takie głupoty?) i tak z definicji lepiej się czują gdy widzą kolor zielony (wzrost) niż czerwony (spadki), gdyż właśnie barwa trawy poprawia im samopoczucie i w jej otoczeniu lepiej się czują niż w czerwieni. Mniejsza z tym, odbiegam od tematu.

Artykuł należy odczytać w następujący sposób:

- wzrosło poważnie zadłużenie: w tym roku deficyt finansów publicznych w stosunku do PKB wyniósł 5,6%. To cholernie dużo. Próg konstytucyjny wynosi 60%. Dziesięc takich lat i mamy budżetowy Armaggedon, a należy pamiętać, że III RP ma lat dwadzieścia. Słowem, w tym roku PO przegięło dwukrotnie. Taki udział długu w PKB powoduje, że 40-45 miliardów złotych rocznie idzie na same odsetki od obligacji i długu. Dość chyba powiedzieć, że dochody z podatku PIT nie pokrywają kosztów tych odsetek. Proszę pomyśleć, gdyby nikt nie zaciągał tych kretyńskich długów, wszyscy mielibyśmy 18% podwyżki (a niektórzy nawet 32%). I nie byłoby tych głupawych PITów na koniec roku.

- PKB, te nasze bóstwo, nasz ekonomiczny fetysz, wypieszczony przez keynesistów, ekonomistów uczelnianych oraz, a jakże, polityków i dziennikarzy, to tak naprawdę statystyczny bubel. Ot, taki sobie miernik, którym od biedy można się posłużyć pomocniczo przy ostrożnym szacowaniu wzrostu gospodarczego, a i to przy obwarowaniu się licznymi warunkami. Tymczasem bóstwo PKB jest czczone bezkrytycznie niczym wytop surówki za komuny. Jak już wspominałem na tym blogu, liczy się je w ten sposób, że, nie wnikając w szczególy, sprawdza się, ile złotówek zostało wydanych w danym roku i czy wydano więcej niż rok wcześniej. Jeśłi sukcesywnie wydajemy więcej, można uznać, że niby zarabiamy więcej. Każdy rozsądny czytelnik już teraz widzi, jak grubymi nićmi jest to szyte, a czym dalej w las tym gorzej.

Można przecież przeżerać oszczędności. Można? Można. Wydatki wzrosną, czyli PKB wzrośnie.

PKB nijak nie mierzy sensowności tych wydatków. Jeśli wyprodukuje się dwa miliony lewych butów, wzrośnie tak samo, jakby wyprodukować milion par. NIeźle, nie ? Fajnego kozła czczą ekonomiści.

PKB nie mierzy również nijak racjonalności wydatków. To jest chyba najstraszniejsze w tym narzędziu. Najpiękniej widać to na przykładzie stadionów. Klub z Gelsenkirchen zbudował sobie nowoczesny stadion Schalke Arena za 370 mln euro. Nie znam się za bardzo na stadionach, ale warto przytoczyć, że jest on wielofunkcyjny (również do lekkoatletyki), można z niego wymontować murawę (i na przykład na jakiś czas zrobić na nim targi) i pewnie ma mnóstwo innych bajerów. Nie muszę dodawać, że został ukończony zgodnie z planem. Nasz Stadion Narodowy przy odrobinie szczęścia zamknie się może poniżej miliarda euro. Nie nadaje się do lekkiej atletyki, jest tam wyłącznie boisko do piłki nożnej. O nadającej się do przeniesienia murawie można zapomnieć, w dodatku schody grożą zawaleniem. O wyrobieniu się na czas możemy zapomnieć. Każdy normalny człowiek widzi różnicę. Tylko wyznawca Kozła PKB się cieszy: wszak w naszym wypadku PKB wzrośnie trzykrotnie bardziej ! Jesteśmy trzykrotnie bogatsi, bo wydajemy trzykrotnie więcej pieniędzy !

Cudownie, nie ?

Warto to ze sobą skonfrontować. Z jednej strony mamy realne zadłużenie, realne odsetki i realny koszt: to całe zadłużenie w przybliżeniu kosztuje nas 18% (lub 32%) dochodu plus cyrki z PITem w okolicach marca. Wszystko po to, by móc pocieszyć się nonsensowną, nic nie mówiącą daną statystyczną, jaką jest PKB.

A najbardziej w tym wszystkim jest gorzkie to, że każda złotówka zwędzona przy okazji budowy Bubla Narodowego również pięknie się przyczynia do "wzrostu PKB".

 

Lubię rano zaparzyć sobie kubek obrzydliwej kawy, poprzeglądać wiadomości z mainstreamowych serwisów informacyjnych i potłumaczyć z orwellowskiego na nasze. Ostatnio coraz częściej gram na basie. Moja strona jest warta2,73 Mln zł

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka