wujcio Stefan wujcio Stefan
353
BLOG

O darmowej zupie, Chińczykach albo kogo by tu wy...dutkać.

wujcio Stefan wujcio Stefan Gospodarka Obserwuj notkę 4

Wszyscy znają przypowieść M. Friedmana o darmowej zupie. Brzmiała ona (w skrócie) mniej więcej tak.

Wyszedł na scenę M. Friedman i powiedział, że darmowa zupa nie istnieje. Za darmową zupę zawsze ktoś płaci.

Oklaski.

Każdy, kto miał styczność z tym stwierdzeniem i jego nieco obszerniejszym wyjaśnieniem z pewnością pokiwał głową i przyznał profesorowi Friedmanowi rację. Warzywa trzeba zebrać, obrać, ugotować i podać. Nawet, jeśli wszystko odbywa się bezgotówkowo, ktoś na tym traci, ergo, wykłada swoje środki, by ktoś mógł sobie zjeść. No ale czemu dzisiaj tak kulinarnie ? I dlaczego nie ma o moim ulubieńcu, Bennym Bernanke ?

Oczekując od kilku dni decyzji o kolejnym poluzowaniu ilościowym w FED miałem przyjemność podyskutować na temat Bena z kilkoma osobami i niemal zawsze padało stwierdzenie, że tak naprawdę panowie z FED opierając się o rozgrzaną do czerwoności drukarkę wcale nie wierzą w różne teorie o zwiększaniu popytu papierem, uzdrawiającej mocy płynności i różnych tam strumieni. O nie, nikt nie kupiłby takich bzdur, a już na pewno nie inteligentny skądinąd szef FEDu. Tak naprawdę chodzi o zadrukowanie dolarami chińskich wierzycieli ! Każda kolejna szpalta papieru zadrukowana na zielono stanowi bowiem śmiertelny cios dla chińskiego imperializmu, parafrazując Gomułkę i kupę gnoju wywiezioną w pole.

Teoria ta jest zbudowana na dość solidnych podstawach: jest dutkający i jest dutkany, nie ma win-win. Jest w dodatku zabójczo prosta i sensowna. W dodatku całkiem zgodna ze stwierdzeniem o braku darmowej zupy: wydźwignięcie Amerykanów z dłużnego kryzysu zasponsorują bezsilni Chińczycy. I na nic im w tym przypadku zwodowany ostatnio pierwszy lotniskowiec. Co prawda obywatele USA musieliby w tym przypadku przyzwyczaić się do banknotów tysiącdolarowych, ale co tam, na Węgrzech za gumę do żucia płaci się w tysiącach i jakoś dają radę.

Gdzie tkwi haczyk ? Cóż, na 14 trylionów (amerykańskich, czyli polskich bilionów) dolarów zadłużenia nad Jangcy znajduje się 1,2 tryliona, ok 9%. Dużo ? Zapewne. Ale nie na tyle, by gra była warta świeczki. Ale może inne państwa pożyczyły więcej ? Japonia, najważniejszy sojucznik USA w regionie, 0,9 tryliona. Pozostałe kraje 2,4 tryliona. Resztę, czyli 10 trylionów dolarów rząd USA pożyczył od własnych podatników, korporacji, przedsiębiorstw oraz... rządowych agend. 

Więc trudno obronić tezę, że "poluzowania" to zabójcze ostrze wymierzone w Chińczyków. Albo raczej wyłącznie w nich. Bo jak na razie dutkany jest przede wszystkim rodzimy, amerykański wierzyciel. I wszystko wskazuje na to, że to on właśnie sponsoruje zieloną zupę, warzoną przez kucharzy z FED.

Lubię rano zaparzyć sobie kubek obrzydliwej kawy, poprzeglądać wiadomości z mainstreamowych serwisów informacyjnych i potłumaczyć z orwellowskiego na nasze. Ostatnio coraz częściej gram na basie. Moja strona jest warta2,73 Mln zł

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka